Paweł Patyra: Okres przygotowawczy dobiega końca. Jak pan ocenia ten czas?
Jakub Wierzchowski: Jeśli chodzi o drużynę, to możemy być zadowoleni. Myślę, że zrealizowaliśmy wszystkie założenia, aczkolwiek dokładniejszej odpowiedzi mógłby udzielić trener. A jeżeli chodzi o moją osobę, to jestem zadowolony, bo grałem w sparingach, przetrenowałem cały okres przygotowawczy. Przed rundą wiosenną jestem dobrej myśli.
Po wielu poprzednich kontuzjach już nic panu nie dolega?
- Odpukać, nic. Trenuję, łapię formę. Jestem też szczęśliwy, że jestem w tej drużynie.
Przed transferem do Górnika nie wiodło się panu dobrze?
- Przez ostatnie dwa lata, gdy dochodziłem do formy, to jakiś drobny uraz wybijał mnie z tego i nie grałem. Na pewno był to bardzo ciężki okres. Wierzę jednak, że teraz będzie lepiej.
Podobno miał pan ofertę z II-ligowego Motoru Lublin, a jednak wybrał pan klub w niższej klasie rozgrywkowej.
- Po prostu po rozmowach wstępnych nikt z Motoru się nie odezwał i tak ten temat się skończył. W Łęcznej rozmowy przebiegały szybko i bardzo konkretnie. Między innymi dlatego wybrałem właśnie Górnika.
Pod uwagę brał pan tylko kluby z Lubelszczyzny?
- Przede wszystkim chciałem tutaj powrócić i kontynuować swoją przygodę z piłką. W grę wchodziła jeszcze Avia, ale jestem w Górniku.
Czuje się pan numerem jeden wśród łęczyńskich golkiperów?
- W zespole jest trzech bramkarzy, każdy walczy o miejsce w składzie, a decyzja należy do trenera.
Pańscy rywale o miejsce między słupkami są jednak zdecydowanie młodsi. Góruje pan nad nimi doświadczeniem, które u bramkarza ma szczególne znaczenie.
- Są sporo młodsi, więc na treningach zawsze staram się im podpowiadać. I nic poza tym.
Obecnie Górnik traci tylko punkt do lidera. Pańskim zdaniem, uda się zakończyć sezon na pierwszym miejscu?
- Wszyscy w to wierzymy i zrobimy wszystko, aby tak było, aczkolwiek jest to tylko piłka i niczego nie można być pewnym na 100 procent.
Jesienią śledził pan wyniki drużyny?
- Nie tak, żebym przez 90 minut śledził na bieżąco wynik w Internecie, ale zawsze starałem się sprawdzać rezultaty.
W poprzedniej rundzie Górnikowi przydarzyło się kilka wpadek. Jeżeli podobne powtórzą się wiosną, to może być ciężko o awans.
- Było kilka wpadek, ale każda drużyna ma lepsze i gorsze okresy. Sztuką jest wygrywać też w tych gorszych okresach.
Drużyny walczące o awans również dokonały wielu wzmocnień. Rywalizacja będzie ciekawa?
- Ja w ogóle na to nie patrzę. My róbmy swoje, wygrywajmy każdy kolejny mecz, do każdego podchodźmy w pełni skoncentrowani, a myślę, że wyniki wtedy przyjdą. Końcowym wynikiem będzie wtedy awans.