Ostatnim akordem okresu przygotowawczego był mecz z IV-ligowym Startem Otwock. Choć skończyło się na zwycięstwie 5:1, to rywale do przerwy prowadzili 1:0. - Paru zawodników Startu grało kiedyś w I lidze, więc to był naprawdę wymagający przeciwnik - uważa Rafał Niżnik, który nie wystąpił w tym spotkaniu. - Skręciłem kostkę w minionym tygodniu, ale już wznawiam treningi - wyjaśnia.
Po rundzie jesiennej zielono-czarni plasują się na 4. miejscu w tabeli, ustępując Hetmanowi Zamość, Kolejarzowi Stróże i rewelacyjnemu beniaminkowi - Przebojowi Wolbrom. - Myślę, że te 4 drużyny będą walczyć o awans. Może po paru kolejkach ktoś odpadnie - przyznaje mistrz Danii z Broendby Kopenhaga.
Nikt w Łęcznej jednak nie ukrywa, że w grę wchodzi tylko 1. pozycja na koniec sezonu i awans do nowej I ligi. Główni przeciwnicy w tej rywalizacji mają jednak podobne plany. - Na pewno nie będzie łatwo. Gdyby miało być łatwo, to klub nie dokonywałby żadnych wzmocnień i gralibyśmy składem z jesieni. Trzeba jednak przedsięwziąć dużo środków bezpieczeństwa, by zrealizować cel - zauważa Niżnik.
33-letni pomocnik jest zadowolony z faktu, że drużyna ma bardzo szeroką kadrę. Tylko kilku zawodników z tego grona nie ma na koncie żadnego meczu w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Mamy praktycznie po dwóch zawodników na każdą pozycję. Kadrowo jesteśmy silni, zobaczymy jak to przełoży się na boisku. Miejmy nadzieję, że wpłynie to na lepszą grę - mówi w rozmowie ze Sportowymi Faktami kapitan Górnika.
Pole manewru trenera Krzysztofa Chrobaka ogranicza nieco przepis o konieczności gry przez cały mecz młodzieżowców. - W naszej sytuacji może trochę tak, ale młodzieżowcy to są dobrzy piłkarze. Będziemy mogli przekonać się ile rzeczywiście są warci, kiedy awansujemy do wyższej ligi, gdzie nie ma już takiego przepisu i będą musieli wywalczyć sobie miejsce w składzie - przekonuje Niżnik.
Już w sobotę Górnik podejmie Wierną Małogoszcz, z którą na inaugurację rozgrywek wygrał tylko 2:1. Wszyscy kibice łęczyńskiego zespołu wierzą, że tym razem wygrana będzie bardziej przekonująca. - Wtedy mogło być trochę lepiej, ale sędzia nam przeszkodził. Grając u siebie, będziemy chcieli zdobyć trzy punkty. Nie mamy się kogo obawiać, bo wszystko zależy od naszych sił - kończy były gracz ŁKS Łódź.