Maciej Rybus zaczął spotkanie z Besiktasem na ławce rezerwowych, co nie było żadnym zaskoczeniem - trener Bruno Genesio nie skorzystał z usług Polaka w żadnym z dwunastu ostatnich spotkań OL.
Jednak, gdy pod koniec drugiej części dogrywki wszystko wskazywało na to, że półfinalistę Ligi Europy będzie musiał wyłonić konkurs rzutów karnych, trener Genesio zaufał Polakowi. W ostatniej minucie dogrywki Rybus zastąpił w składzie Jeremy'ego Morela. Po wejściu na boisko nie zdążył nawet dotknąć piłki, bo tuż po zmianie sędzia Milorad Mazić odgwizdał koniec meczu.
Rybus miał jednak jasno określone zadanie od szkoleniowca Olympique. Genesio sięgnął po Polaka tylko po to, by ten zamienił rzut karny na gola. Rybus był wyznaczony do czwartej "jedenastki" i pewnie pokonał Fabriego, choć był to jego pierwszy kontakt z piłką w trakcie czwartkowego wieczoru! Wychowankowi Pelikana Łowicz nie zadrżała noga, choć przed sobą miał bramkę, za którą znajdował się młyn fanatyków Besiktasu. Polak pokazał, że ma stalowe nerwy i presja nie robi na nim wrażenia.
Genesio zaufał Rybusowi w jednym z najważniejszych momentów sezonu, a Polak nie zawiódł szkoleniowca. Być może mecz z Besiktasem będzie punktem zwrotnym w przygodzie Rybusa z Olympique Lyon. W pierwszej części sezonu 28-latek był podstawowym zawodnikiem OL, ale pod koniec rundy jesiennej stracił miejsce w "11" i do dziś go nie odzyskał. W Stambule Rybus pokazał, że można na niego liczyć, więc Genesio powinien odpłacić mu szansą w większym wymiarze czasowym.
Maciej Rybus w sezonie 2016/2017:
Występy | 24 |
W "11" | 17 |
Minuty | 1548 |
Bramki | 0 |
Asysty | 1 |
ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)