W Wiśle Płock robi się nieciekawie

Płocczanie w przerwie zimowej zmienili swoją kadrę. Wydaje się, że Wisła osłabiła się przed rundą wiosenną. To zmiany mogą jednak mylić, o czym przekonuje Kamil Gęśla, napastnik Nafciarzy: - Możemy być czarnym koniem tych rozgrywek.

Do plusów transferowych w przerwie zimowej można zaliczyć przyjście z Motoru Lublin Janusza Iwanickiego. Również ważnym graczem może okazać się Jacek Moryc, który w ostatnim roku nie grał w piłkę, a wcześniej bronił barw Polonii Warszawa. Z szerokiego składu krakowskiej Wisły do Płocka przybył Przemysław Szabat i tego piłkarza również można zaliczyć do wzmocnień. Po stronie ubytków mamy znacznie więcej znanych zawodników. Z klubu z Mazowsza odeszli m. in. Łukasz Grzeszczyk, Kamil Majkowski, Adrian Mierzejewski, czy Jacek Wiśniewski. Jednak jak wiadomo nazwiska w piłkę nie grają.

Wisła rundę wiosenną zaczęła od wygranej na własnym stadionie z Turem Turek, potem przyszedł remis ze słabeuszem, GKS Katowice. W ostatniej serii gier zespół z Płocka musiał uznać wyższość obecnego lidera I ligi, Znicza Pruszków. W następnej kolejce płocczanie dostaną trzy punkty za walkower z wycofanym z rozgrywek Kmitą Zabierzów. - To będzie dla nas zbawienie. Jednak spadek nam raczej nie grozi - stwierdził napastnik Wisły, Kamil Gęśla.

Wiślacy w pierwszych trzech potyczkach zdobyli tylko cztery gole. - Na razie nie imponujemy skutecznością - dodał Gęśla. W dobrej dyspozycji jest jednak Karol Gregorek, który z czterech trafień jakie zanotowała Wisła w rundzie wiosennej, sam zaliczył aż trzy. - Karol złapał formę i cieszę się z tego. Oby tak dalej - powiedział konkurent Gregorka w ataku, Kamil Gęśla.

W kuluarach mówi się, że wkrótce ma nastąpić roszada na pozycji szkoleniowca Wisły Płock. Będzie to druga zmiana trenera w tym sezonie w drużynie z Mazowsza. Po ostatnim meczu w rundzie jesiennej, Mirosława Jabłońskiego zastąpił Piotr Szczechowicz. Wisła gra jednak na razie słabo i prawdopodobnie w ciągu kilku dni dojdzie do zmiany na stanowisku trenera. Głównym kandydatem jest Waldemar Fornalik, którego w styczniu zwolnił Widzew Łódź.

Zdymisjonowanie Fornalika zaskoczyło wielu znawców i kibiców piłki nożnej w Polsce. Po rundzie jesiennej łodzianie plasowali się na pozycji lidera. Za kadencji tego trenera Widzew wygrał jedenaście razy, trzy spotkania kończyły się podziałem punktów i pięć razy gracze z Łodzi schodzili z boiska pokonali. Pod wodzą. Pawła Janasa Widzew zdobył pięć oczek. W trzech pojedynkach piłkarze z alei Piłsudskiego odnieśli tylko jedną wygraną, a dwa razy padł remis. Te słabsze wyniki spowodowały, że łodzianie spadli na drugą lokatę w tabeli. Wydaje się więc, że pod wodzą Fornalika Widzew prezentował się korzystniej.

Komentarze (0)