Dzięki zwycięstwu we Wrocławiu piłkarze Górnika Łęczna opuścili strefę spadkową Lotto Ekstraklasy. Drużyna prowadzona przez Franciszka Smudę zwyciężyła po golach Bartosza Śpiączki i Grzegorza Bonina.
- Dawno chyba nie byliśmy ponad tą kreską. Teraz z tego miejsca uciekamy. Mam nadzieję, że już nie wrócimy na te dwie ostatnie pozycje w tabeli. Cieszymy się, to bardzo ważne zwycięstwo dla nas. Wiadomo jaka po tym podziale jest ta tabela - każdy mecz jest o życie. Pochwały dla całego zespołu, bo zagraliśmy bardzo konsekwentnie, bardzo mądrze mimo tego, że tracimy kolejnego stopera. I to też taki stoper odkryty niedawno przez trenera. Mieliśmy troszkę pod górkę, ale pokazaliśmy charakter - mówił po meczu Paweł Sasin.
Już w 13. minucie z boiska z powodu kontuzji musiał zejść Przemysław Pitry grający jako stoper. Po dokonaniu zmiany w tej roli zastąpił go właśnie Sasin. - Trener mnie cofnął na stopera. Wszedłem do szatni po meczu i powiedziałem trenerowi, że w tym tygodniu muszę odbyć jeden trening na bramce, bo nie wiadomo, co się stanie w następnym meczu - żartował zawodnik Górnika.
Zawodnikom klubu z Łęcznej po pierwszym spotkaniu w grupie spadkowej udało się opuścić miejsca zagrożone spadkiem. - Wydaje mi się, że mieliśmy kontrolę nad tym meczem. Wiadomo, Śląsk miał też swoje sytuacje. Jak sobie przypominam, jedną stuprocentową. Operowali piłką na 30-40 metrze, ale nic z tego nie wynikało. Chwała nam za to, bo graliśmy bardzo mądrze, konsekwentnie jako cała drużyna. W obronie każdy harował na swoim sektorze boiska. Jest to dopiero pierwsza bitwa w tej grupie spadkowej. Mam nadzieję, że dobrze zaczęliśmy i też dobrze skończymy - skomentował Sasin.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: FC Barcelona wygrała w gorących derbach. Prezenty dla Suareza [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]