Zlatan Ibrahimović. Kradł rowery, teraz kontuzja chce mu ukraść karierę

PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Zlatan Ibrahimović
PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Zlatan Ibrahimović

- To ja zdecyduję, kiedy zakończę karierę – mówi Zlatan Ibrahimović. Walczył od dziecka, o wszystko. Teraz bije się o to, żeby wrócić na boisko.

Wydawało się, że jest niezniszczalny, ale w pozornie niegroźnej sytuacji nie wytrzymało kolano. To był mecz z Anderlechtem Bruksela w Lidze Europy. Pierwsze diagnozy brzmiały dramatycznie: zerwane więzadło, koniec kariery. W październiku będzie miał przecież 36 lat. Zdjęcia wyjącego z bólu, a następnie załamanego szwedzkiego gladiatora były wstrząsające. I niecodzienne.

Jose Mourinho, jego trener w Manchesterze United mówi: - Dla mnie nie wygląda na to, żeby miał się poddać i będzie walczył. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo to Zlatan, jakiego znam. Walczył całe życie i o tym mu przypomniałem.

Takiego Zlatana znamy wszyscy.

[b]

Złodziej rowerów
[/b]
Żyje z adrenaliny, gdy jej brakuje - po prostu nie jest sobą. W swojej autobiografii "Ja, Ibra" podaje wiele przykładów na to, że nie może żyć jak inni przeciętni ludzie.

"Wyrwaliśmy się do Are, wypożyczyłem skuter śnieżny. Gdy tylko życie się zatrzymuje, ja mam ochotę działać. Zawsze jeżdżę jak wariat. Pędziłem 325 km/h moim Porsche Turbo, uciekając gliniarzom. Robiłem tak szalone rzeczy, że nawet nie chcę o nich myśleć. A w tamtych wolnych dniach, tam w górach, na skuterze, złapałem odmrożenia i świetnie się bawiłem. Wreszcie trochę adrenaliny! Wreszcie stary Zlatan!" - pisał Szwed.

ZOBACZ WIDEO Primera Division: Atletico postraszyło Real. Nokaut przed Ligą Mistrzów [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Działo się to w czasie, gdy był zawodnikiem Barcelony, Dumy Katalonii, chociaż on sam słowa "duma" nie użyłby w tym kontekście. To był okres, o którym wolałby zapomnieć. Był zrozpaczony szkolnym rygorem, który panował na Camp Nou u Pepa Guardioli.  

Jako dziecko dostał rower, który został skradziony. "Ibra" wściekł się i sam został... złodziejem.

"Po tamtym zdarzeniu zacząłem kraść rowery. Otwierałem kłódki. Stałem się mistrzem. Bang, bang, bang i już był mój. Złodziej rowerów - to była moja pierwsza tożsamość. Było to dość niewinne, ale czasami trochę przekraczałem granice. Pewnego razu ubrałem się cały na czarno, wziąłem ogromne szczypce i wyszedłem, kiedy było ciemno. Zupełnie jak Rambo. Ukradłem wtedy duży, wojskowy rower. Jaki on był piękny! Uwielbiałem go. Ale, prawdę mówiąc, głównymi powodami, dla których kradłem były emocje i adrenalina podczas skradania się. Krążenie w mroku wywoływało dreszczyk, chociaż lubiłem także rzucać jajkami w okna i robić inne tego typu rzeczy" - wspominał.

"Rusz dupę i przynieś mleko, ciemniaku"

Dzieciństwo miał ciężkie. Dorastał w Rosengard, dzielnicy Malmoe, w której trzeba było na siebie uważać. Również dlatego zaczął ćwiczyć sztuki walki. Gdy miał dwa lata jego rodzice, wojenni emigranci (ojciec Safik to Bośniak, matka Jurka jest Chorwatką) rozstali się. W domu nie przelewało się. Zlatan Ibrahimović wspomina, że jadało się makaron z keczupem, a jako dziecko nie mógł liczyć na czułość.

PETER POWELL/PAP/EPA
PETER POWELL/PAP/EPA

"W moim domu wszyscy mieliśmy okropne charaktery, nie sposób było usłyszeć pięknych, miłych zdań, jak na przykład: 'Skarbie, czy byłbyś tak uprzejmy i podał mi masło?'. Zamiast tego było coś w rodzaju: 'Rusz dupę i przynieś mleko, ciemniaku' ".

Często obrywał od mamy drewnianą łyżką, a kiedy ta się złamała, to za karę Zlatan musiał kupować nową. Kiedy pojawiały się problemy, uciekał na podwórko. Piłka pozwalała mu odskoczyć od trudów dnia codziennego.

W końcu opieka społeczna rozdzieliła rodzeństwo. Siostra została z matką, a Zlatan pojechał do ojca, którego znał jako "niedzielnego tatę". Nie był to jednak okres, który dzisiaj wspomina z wypiekami. Brakowało wszystkiego, poczynając od jedzenia.

"Ja cały czas grałem w piłkę albo jeździłem na skradzionym rowerze i często wracałem do domu głodny jak wilk. Otwierałem lodówkę i myślałem: "Proszę cię, proszę cię, spraw, żeby w środku coś było!". Ale nie. Zawsze to samo: mleko, masło, chleb, a w najlepszym wypadku sok owocowy - Multiwitamina, opakowanie czterolitrowe, kupione na arabskim targu, bo było taniej. A dalej oczywiście piwo: Pripps Bla i Carlsberg w sześciopakach owiniętych plastikiem. Czasem w środku nie było nic z wyjątkiem piwa, a mój żołądek domagał się jedzenia. W takich momentach cierpiałem tak bardzo, że nigdy tego nie zapomnę."

Mimo przeciwności losu, nigdy nie porzucił swojej pasji - futbolu. Nie został kryminalistą, chociaż jak sam mówi, pewnie to byłoby jego "fachem", gdyby nie piłka.

"Zlatan nie uczestniczy w przesłuchaniach"

Możliwe, że przez swoje ciężkie dzieciństwo Ibrahimović zrobił wielką karierę. Nigdy nie dał sobie w kaszę dmuchać i od zawsze miał wielkie ego. Kiedy Arsene Wenger zaprosił go do Arsenalu i poprosił o testy, "Ibra" odmówił mu. Miał wówczas ledwie 20 lat, a Kanonierzy byli na szczycie. "Nie ma mowy, Zlatan nie uczestniczy w przesłuchaniach" - odburknął Francuzowi i pojechał na lotnisko.

Kilka dni później podpisał kontrakt z Ajaxem Amsterdam i tak rozpoczęła się wielka kariera Szweda. Szybko podnosił sobie poprzeczkę. Trafił do Włoch, gdzie również zachwycał. W końcu podpisał kontrakt z Barceloną. Kosztował, bagatela, 70 milionów euro. Mnóstwo pieniędzy, ale klimat Katalonii mu nie służył.

On wolał mocne charaktery, jak Jose Mourinho, którego uwielbiał w Interze Mediolan. To m.in. dlatego związał się z Manchesterem United, by jeszcze raz móc współpracować z Portugalczykiem. Chociaż głośno nie przyzna tego, to chciał również udowodnić wszystkim, że nawet w wieku 35 lat jest w stanie podbić angielską Premier League.

Kontuzja chce mu ukraść karierę

Wszystko układało się bardzo dobrze. Ibrahimović pokazał, że Premier League, nawet w wieku 35 lat, to dla niego chleb powszedni. Właśnie rozpoczęły się negocjacje w sprawie przedłużenia kontraktu z Czerwonymi Diabłami, gdy w zupełnie niegroźnej sytuacji w meczu Ligi Europy z Anderlechtem doznał bardzo poważnej kontuzji kolana.

Pierwsze informacje brzmiały jak wyrok: koniec kariery. Zlatana pokona kontuzja.

Nic z tego, nie w świecie "Ibry". Przeszedł operację, zamierza wrócić na początku przyszłego roku. To Zlatan dyktuje warunki, a nie kontuzja.

Komentarze (0)