Wyrok w sprawie "Fryzjera"

W piątek wrocławski sąd wyda najbardziej oczekiwany od lat wyrok w polskiej piłce. Usłyszy go domniemany szef piłkarskiej mafii Ryszard F. pseudonim "Fryzjer" - informuje Dziennik.

Marcin Foltyn
Marcin Foltyn

Wszyscy kibice mający dość zawieruchy wokół polskiej piłki związanej z aferą korupcyjną mogą odetchnąć z ulgą. Sąd we Wrocławiu wymierzy sprawiedliwość Ryszardowi F., słynnemu "Fryzjerowi". Od kilku miesięcy F. przebywał w areszcie i prawdopodobnie szybko do niego powróci. Sam "Fryzjer" liczy, że stanie się inaczej.

- Jestem spokojny i wierzę, że tak się nie stanie - mówi "Fryzjer" - Wierzę w to, że tam nie wrócę, bo swoje już odcierpiałem. Nie jestem bandytą, który zagraża otoczeniu. W areszcie tyle przeżyłem, że największym wrogom tego nie życzę. Podupadłem na zdrowiu, schudłem ponad 30 kilo. Przesiedziałem prawie dwa lata, przez pierwszych kilka miesięcy byłem zupełnie odizolowany. Nie mogłem telefonować, nie mogła mnie odwiedzać rodzina... - żali się Dziennikowi domniemany szef piłkarskiej mafii.

Sam oskarżony, choć przyznał się przed sądem do pośrednictwa w korupcyjnych transakcjach, twierdzi, że cała sprawa została "nadmuchana". Ryszard F. broni się mówiąc, że przekazywał jedynie kontakty pewnym ludziom i nie brał za to pieniędzy.

- Proces jest medialny, prokuratorzy robią na nim kariery. Wystarczy zobaczyć, z jakiego pułapu zaczynali, a gdzie są teraz. Używając terminologii piłkarskiej, byli w okręgówce, a teraz są w Lidze Mistrzów - ocenia. "Fryzjer" mówi, że nie działała żadna zorganizowana grupa ustawiająca mecze. - Klub A załatwiał z klubem B i tyle. Skala korupcji była mniejsza, niż się ją przedstawia - wyjaśnia "Fryzjer".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×