W tym sezonie FC Barcelonę prowadzi Hansi Flick i prezentuje się ona zdecydowanie lepiej niż wcześniej. Jednak tuż przed przerwą reprezentacyjną "Blaugrana" dość niespodziewanie przegrała w 13. kolejce hiszpańskiej La Ligi z Realem Sociedad 0:1.
Po blisko dwóch tygodniach przerwy Barca wróciła do rywalizacji i udała się do Vigo na mecz z miejscową Celtą. W poprzednim sezonie na Estadio Balaidos "Duma Katalonii" wyszarpała wygraną w doliczonym czasie gry, kiedy to rzut karny wykorzystał Robert Lewandowski.
Tym razem lider La Ligi prowadził już po kwadransie za sprawą bramki Raphinhy. Mimo gola Barcelona od początku meczu nie miała łatwo. Już od 3. minuty pilnować się musiał Gerard Martin, który obejrzał żółtą kartkę.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
W 45. minucie spóźniony lewy obrońca "Blaugrany" ponownie dopuścił się faulu, po którym mógłby otrzymać żółtą kartkę, co skutkowałoby czerwoną. Tymczasem Cesar Soto Grado tylko upomniał go słownie.
Z taką decyzją nie zgadzała się żadna z osób kibicująca drużynie z Vigo. Gdy poszkodowany Iago Aspas podniósł się z boiska i zrozumiał, że Martin nie otrzymał kartki, wpadł w szał.
37-latek nie był w stanie pojąć, jak arbiter mógł podjąć taką decyzję. Nie był w stanie utrzymać nerwów na wodzy, co sprawiło, że to on obejrzał żółtą kartkę za swoje zachowanie. Sugerował wówczas, że sprawi to, iż za chwilę Flick dokona zmiany i zdejmie Martina, co miało miejsce tuż po przerwie.
Doszło do tego, że Aspasa próbowali uspokoić członkowie sztabu szkoleniowego, a także koledzy z drużyny. Zapewne podczas przerwy w tunelu Hiszpan wdał się w dyskusję z sędzią, bo tuż po jego gwizdku rozmówił się jeszcze z rywalem, który go sfaulował.
Mecz ostatecznie zakończył się remisem 2:2.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)