Obie drużyny miały świadomość rangi tego meczu, więc grały niezwykle zachowawczo, dbając przede wszystkim o zabezpieczenie tyłów. Nikt nie zamierzał prowadzić huraganowych ataków, gdyż każdy błąd mógłby słono kosztować.
Mimo wszystko zarówno Górnik Łęczna, jak i Cracovia nie ustrzegły się pomyłek. Właśnie błędy obrońców dostarczyły kibicom nieco emocji. Żaden z zespołów nie potrafił jednak wykorzystać prezentów od przeciwnika, pudłując przy tym na potęgę. W pierwszej połowie ani Górnik, ani Cracovia nie oddały celnego strzału!
Gospodarzom brakowało przyspieszenia akcji i choćby jednego nieszablonowego zagrania, którym mogliby zaskoczyć defensywę rywala. Najwięcej celnych podań zielono-czarni wymieniali na własnej połowie, a głównie były to asekuracyjne zagrania do tyłu albo w poprzek boiska.
Kwintesencją kiepskiej postawy obu ekip przed przerwą była akcja z 39. minuty, kiedy najpierw Łukasz Tymiński nie trafił w piłkę, później przewrócił się Adam Dźwigała, a mający sporo czasu na podjęcie decyzji Marcin Budziński fatalnie dośrodkował.
ZOBACZ WIDEO: Napoli gromi, gol Zielińskiego. Zobacz skrót meczu z Torino [ZDJĘCIA ELEVEN]
Tuż po zmianie stron strzelecki impas przerwał Krzysztof Piątek. W 49. minucie Wojciech Małecki obronił jednak płaskie uderzenie 21-letniego napastnika Pasów. Odpowiedź Górnika była natychmiastowa. 60 sekund później Javi Hernandez precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego, a Leandro celną główką dał gospodarzom prowadzenie.
Strzelona bramka dodała Górnikowi animuszu. Zielono-czarni zaatakowali nieco odważniej i starali się zadać Cracovii kolejny cios. W 59. minucie groźnie strzelił Szymon Drewniak i udaną interwencją popisał się Grzegorz Sandomierski. Dziesięć minut później 23-letni pomocnik łęczyńskiego zespołu fatalnie chybił celu w świetnej sytuacji.
Z kolei Pasy nie zamierzały składać broni i najlepszą okazję do wyrównania miały w 72. minucie. Sebastian Steblecki kapitalnie wyciągnął z bramki Małeckiego i podał do Mateusza Szczepaniaka, który strzelił obok słupka.
Ta niewykorzystana sytuacja wkrótce zemściła się na Cracovii. W 77. minucie goście tak niefortunnie wybijali piłkę po wrzutce z rzutu rożnego, że ta trafiła pod nogi Dźwigały. 21-letni obrońca Górnika uderzył z całej siły, futbolówka odbiła się od poprzeczki i spadła za linią bramkową, a sędzia bez wahania uznał gola.
Rozkręceni gospodarze nie zwalniali tempa i w 82. minucie dobili przeciwnika. Po składnej akcji Javi Hernandez dobrym podaniem obsłużył Bartosza Śpiączkę, który strzałem z kilku metrów dopełnił formalności. Tym samym Hiszpan miał udział przy wszystkich golach zdobytych przez zielono-czarnych.
Górnik w drugiej połowie zdeklasował Cracovię i odniósł przekonujące zwycięstwo. Dzięki tej wygranej łęcznianie zrównali się punktami z Pasami w tabeli Lotto Ekstraklasy i zwiększyli swoje szanse na utrzymanie. Z kolei dla krakowskiej ekipy to pierwsza porażka w grupie spadkowej.
Górnik Łęczna - Cracovia 3:0 (0:0)
1:0 - Leandro 50'
2:0 - Dźwigała 77'
3:0 - Śpiączka 82'
Składy:
Górnik: Małecki - Sasin, Dźwigała, Gerson, Leandro - Tymiński (60' Piesio), Atoche - Javi Hernandez, Drewniak, Grzelczak - Śpiączka.
Cracovia: Sandomierski - Diego Ferraresso, Malarczyk, Wołąkiewicz (51' Polczak), Jaroszyński - Dąbrowski (85' Dimun), Budziński - Szczepaniak, Cetnarski (70' Vestenicky), Steblecki - Piątek.
Żółte kartki: Atoche, Leandro, Śpiączka (Górnik) oraz Jaroszyński (Cracovia).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 4418.
Paweł Patyra z Lublina