Michal Papadopulos: Piłkarsko nie było najlepiej, ale wygraliśmy serduchem

PAP / Stanisław Rozpędzik
PAP / Stanisław Rozpędzik

Michal Papadopulos przychodząc do Piasta Gliwice z miejsca stał się podstawowym napastnikiem gliwiczan. Z czasem zaczął jednak tracić w oczach sztabu szkoleniowego, ale nadal może dać wiele drużynie, co potwierdził w meczu przeciwko Górnikowi Łęczna.

Wicemistrzowie Polski są bardzo bliscy utrzymania. W 35. kolejce Lotto Ekstraklasy gliwiczanie pokonali 2:1 Górnika Łęczna i do celu brakuje im tylko punktu lub korzystnych wyników w innych spotkaniach. - Utrzymanie jeszcze nie jest pewne, ale zrobiliśmy duży krok do przodu. Spotkanie z Górnikiem nie było jednak łatwe... Początek mieliśmy bardzo dobry, bo szybko strzeliliśmy dwie bramki. Potem dostaliśmy gola z rzutu rożnego i zrobiła się nerwówka. Goście grali bardzo dobrze i mimo, że może piłkarsko nie było najlepiej z naszej strony, to zwycięstwo wywalczyliśmy sercem - powiedział Michal Papadopulos, napastnik Piasta Gliwice.

We wrześniu ubiegłego roku Piast po dwudziestu pięciu minutach prowadził z Górnikiem 3:0, a jeszcze w dziewięćdziesiątej 3:1. Skończyło się jednak na wyniku 3:3 i w sobotę znowu łęcznianie mogli odwrócić losy spotkania. - Wiedziałem o tym, kiedy kilka miesięcy temu graliśmy z Górnikiem na wyjeździe. Teraz jednak o tym nie myśleliśmy, bo liczyło się tylko zwycięstwo. Piłkarska jakość nie była taka, jakiej byśmy sobie życzyli, ale serduchem wywalczyliśmy trzy punkty - skomentował Czech.

Niebiesko-czerwoni bardzo dobrze weszli w sobotni pojedynek, ale im dalej w mecz, tym wyglądali gorzej. Ich taktyka zmieniła się diametralnie po kontaktowym trafieniu dla gości. - Naszym zadaniem było utrzymanie prowadzenia i wyprowadzanie szybkich kontrataków. Więcej goli nie strzeliliśmy, ale sytuacje były. Nie uspokoiliśmy wyniku i było nerwowo, ale na szczęście ostatecznie punkty zostały w Gliwicach - zakończył były gracz KGHM Zagłębia Lubin.

ZOBACZ WIDEO Torres trafia, Atletico wygrywa. Zobacz skrót meczu Atletico Madryt - Athletic Bilbao [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)