Albert Siuzdak oraz jego dwie młodsze siostry w sierpniu 2016 roku byli świadkami jak pijany ojciec oblał matkę benzyną i podpalił. Kobieta trafiła do szpitala jednak zmarła w wyniku poniesionych obrażeń. Albertem i jego dwiema siostrami zaopiekowała się babcia, natomiast ojciec trafił do więzienia. Dzięki zbiórce pieniędzy lokalnej społeczności, pomocy władz miasta Wolbrom i stowarzyszenia "Piękne Anioły", rodzeństwo zamieszkało z babcią w nowym, trzypokojowym mieszkaniu.
Fundacja Lechii rozpoczęła swoją działalność w połowie maja. Albert jest jej pierwszym podopiecznym. Jego historię poznała i dotarła do niego właśnie dzięki stałej współpracy ze stowarzyszeniem.
Siuzdak, który również gra amatorsko w piłkę w Przeboju Wolbrom, odbył z drużyną Lechii trening bramkarski i zwiedził klubowe muzeum. Spotkał się także z piłkarzami pierwszego zespołu, był na meczu ekstraklasy Biało-zielonych z Koroną Kielce i wyprowadził drużynę na boisko. Otrzymał koszulkę z numerem 1 i swoim nazwiskiem, a Dusan Kuciak wręczył mu rękawice.
- Miałem okazję obejrzeć na żywo mecz ekstraklasy pierwszy raz w życiu. Poznałem też zawodników Lechii, to bardzo otwarci ludzie. Przekazali mi wiele rad. Jestem bramkarzem, dlatego najwięcej rozmawiałem z Dusanem Kuciakiem. Od dawna przyglądałem się, jak broni. Mówił na przykład o postawie między słupkami, żebym bronił na ugiętych, a nie na wyprostowanych nogach - opowiada Albert, któremu marzy się kariera profesjonalnego piłkarza. - Chciałbym zagrać kiedyś w Lechii, może w przyszłości się uda - ma nadzieję.
ZOBACZ WIDEO Real mistrzem Hiszpanii po pięciu latach. Zobacz skrót meczu z Malagą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Trener Lechii, Piotr Nowak, dodaje, że klub chce pomagać mniej zamożnym i zdolnym juniorom. - Czasem najmłodsi chcą grać w piłkę, ale nie mają takiej możliwości, bo rodziców nie stać na korki czy ochraniacze. Jesteśmy po to, by takie akcje wspierać i w nich uczestniczyć. To kolejny krok żebyśmy byli prawdziwym klubem. Chcemy pokazać, że nie liczą się tylko wyniki, ale również zależy nam na pomocy innym - komentuje szkoleniowiec.
Odpowiedzialna za ten projekt Ewelina Labudda uzupełnia, że na tym pomoc fundacji się nie skończy. - Albert został objęty naszą stałą opieką. Będziemy go wspierać w edukacji, we wkraczaniu w dorosłe życie - komentuje. - Takie spotkania uczą i motywują do wielu kolejnych działań. Motywują takie osoby jak Albert, ale także nas samych - puentuje Labudda.
Fundacja jest organizacją pozarządową, ma utrzymywać się ze zbiórek, darowizn i działalności gospodarczej.