Przed starciem niewiadomą była forma piłkarzy GKS Jastrzębie, którzy mieli dwudniową przerwę w treningach. Przyczyną była oczywiście dramatyczna finansowa klubu, o której piłkarze GKS przypomnieli zakładając na rozgrzewkę specjalnie przygotowane koszulki. "Gramy dla siebie i dla kibiców... za darmo".
Po pierwszym gwizdku wszystkie inne sprawy poszły już w niepamięć. Do gry szybciej wzięła się Korona, którzy po ostatnich słabszych występach chciała za wszelką cenę wygrać w Jastrzębiu. Już w dziewiątej minucie bliski otwarcia wyniku był Ernest Konon, idealnie obsłużony przez wrzucającego Roberta Bednarka. Na drodze kielczan stanął jednak czeski golkiper GKS Jakub Kafka, który instynktownie wybronił piłkę zmierzającą do bramki tuz przy prawym słupku. - Ten mecz mógł się różnie ułożyć. Dobrze jednak, że mamy Jakuba Kafkę w bramce, który dzisiaj nam wybronił kilka groźnych sytuacji - chwalił swojego bramkarza Jarosław Wieczorek.
Jastrzębianie w pierwszej odsłonie mieli wyraźne problemu z grą w środku pola. Wyprowadzone przez gospodarzy ataki były może nie tyle kiepsko przemyślane, ile po prostu fatalnie wykonywane. Korona widząc nieporadność ofensywy GKS starała się coraz bardziej zdominować pole gry. Trzeba przyznać, że wychodziło im to nad wyraz dobrze. Na piętnaście minut przed zakończeniem odsłony dwie doskonałe sytuacje zmarnował Jacek Kiełb. Raz uderzył z rzutu wolnego w środek bramki, by chwilę później nie sięgnąć piłki lecącej w stronę lewego słupka bramki GKS. - Nie możemy tutaj na nic zwalać. Mieliśmy sporo sytuacji, których po prostu nie potrafiliśmy wykorzystać. Będziemy musieli nad tym popracować na treningach - skwitował już po spotkaniu Kiełb.
Po zmianie stron boiska gra gospodarzy nieco się ożywiła. W 51. minucie pierwszą tak dogodną sytuację miał Robert Żbikowski. Napastnik GKS nie potrafił jednak wykorzystać ciekawego dogrania od Jacka Wiśniewskiego i uderzył tylko nad poprzeczką. Bliżej szczęścia od swojego kolegi z zespołu był Wieczorek, po którego strzale z dystansu piłka wylądował na górnej siatce, napędzając tym samym stracha bramkarzowi Korony, Radosławowi Cierzniakowi. - Po przerwie mieliśmy za zadanie wyżej zaatakować. Boczni obrońcy Korony nie powinni mieć tyle swobody. Mieli szczególnie groźne właśnie te boczne sektory, stąd trener zwrócił nam na to uwagę - tłumaczył odmianę gry swojego zespołu Jarosław Wieczorek.
Z upływającym czasem obu zespołom coraz bardziej zaczęło brakować także sił. Miało to pewne odzwierciedlenie w poziomie i tempie spotkania, które nieco spadło. Coraz więcej problemów z odbiorem piłki miała Korona, która zaczęła coraz częściej faulować. Na kolejne emocje musieliśmy poczekać do ostatnich dziesięciu minut spotkania. Zmiany przeprowadzone szczególnie przez jastrzębian nieco ożywiły grę w środku pola co miało swoje przełożenie w ataku.
Niestety gospodarzy także zawiodła skuteczność. Na wysokości zadania po raz kolejny nie stanął Żbikowski, który tak słabego spotkania jak dzisiaj nie rozegrał dawno. Tym razem najskuteczniejszy strzelec GKS w 83. minucie mając przed sobą już tylko bramkarza nawet nie dotknął dobrze adresowanej piłki. Korona zdołała odpowiedzieć tylko strzałem w boczną siatkę Kiełba i mecz zakończył się podziałem punktów.
GKS Jastrzębie - Korona Kielce 0:0 (0:0)
Składy:
GKS Jastrzębie: Kafka - Wrześniak (46' Marek Bednarek), Gill, Cichy, Copik (74' Wawrzyczek), Feruga (74' Adaszek), Janecek, Wiśniewski, Kukulski, Wieczorek, Żbikowski.
Korona Kielce: Cierzniak - Robert Bednarek, Hernani, Kuzera (57' Gawęcki), Markiewicz, Sobolewski (69' Michałek), Kiełb, Wilk, Łatka, Edi, Konon (82' Cichos).
Żółte kartki: Kuzera, Łatka (Korona).
Sędzia: Leszek Gawron (Mielec).
Widzów: 4000.
Najlepszy piłkarz GKS Jastrzębie: Jakub Kafka.
Najlepszy piłkarz Korony: Jacek Kiełb.
Piłkarz meczu: Jakub Kafka.