Finał Ligi Mistrzów. Zamknięcie dachu nie zamknie problemu

WP SportoweFakty / Principality Stadium w Cardiff
WP SportoweFakty / Principality Stadium w Cardiff

To tylko zagrywka na alibi. Dron z ładunkiem wybuchowym i tak się przedostanie - Andrzej Kruczyński, wieloletni szef bezpieczeństwa Stadionu Narodowego, tłumaczy nam sens zamykania dachu na finał Ligi Mistrzów w Cardiff.

W tym artykule dowiesz się o:

UEFA obawia się o bezpieczeństwo zawodników. Mówiąc wprost: chce się zabezpieczyć na wszelkie możliwe sposoby i zminimalizować ryzyko zamachu terrorystycznego podczas sobotniego finału Juventusu z Realem Madryt. (3.06, godz. 20:45). Dach zamyka po to, żeby nikt nie przetransportował dronem bomby na stadion. Do zamknięcia z takiego powodu dojdzie pierwszy raz w historii tych rozgrywek.

Kruczyński upiera się, że na niewiele się to zda.

- Osłona przeciwko dronom jest ciągle teorią. Jest co prawda kilka firm, które gwarantują, że są w stanie zabezpieczyć stadion i ustrzec się ewentualnego zagrożenia, ale to niestety guzik prawda. Nie da się zabezpieczyć całego stadionu, to niewykonalne - tłumaczy były oficer GROM-u.

Zdaniem Kruczyńskiego zamknięcie dachu to rodzaj pewnego alibi dla UEFA. Pokazanie światu, że reagujemy na wydarzenia (zamach na autokar piłkarzy Borussii Dortmund) i nie czekamy, aż będzie za późno.

ZOBACZ WIDEO Czynnik ludzki nie może decydować o stracie milionów Euro. Dyskusja na temat systemu VAR w #dzieńdobryWP

Cardiff nieprzygotowane 

- To trochę radosna twórczość. Nawet przy zamkniętym dachu pewne sektory będą odkryte. Dron może mieć na przykład trzydzieści centymetrów i swobodnie wlecieć na stadion. Co w przypadku, gdy będzie miał podczepiony kilogram "mąki" i rozsypie ją nad trybunami? Nikt by nad tym nie zapanował - ostrzega.

"BBC" przewiduje, że na finał LM przyjedzie do Cardiff około 170 tysięcy kibiców. Już teraz wiadomo, że strefa kibica nie będzie w stanie pomieścić ok. stu tysięcy fanów chcących obejrzeć mecz na telebimie. Z kolei "Marca" punktuje walijskie miasto za kompletny brak przygotowania do organizacji tak masowej imprezy. Chodzi przede wszystkim o kwestie logistyczne. Przyjezdni będą mieli na pewno kłopot ze znalezieniem noclegu. Szacuje się, że w mieście jest tylko cztery tysiące wolnych pokoi do wynajęcia. Hiszpanie narzekają również na zbyt mało restauracji i dostępnych taksówek w mieście (ok. 300).

Bezpieczeństwa na stadionie, który pomieści ponad 70 tysięcy kibiców, będzie pilnować 15 tysięcy funkcjonariuszy. Ma być to najbardziej oblegany finał LM w historii tych rozgrywek.

Lepiej zrobić cokolwiek

O kwestie porządku w obrębie stadionu Kruczyński jest jednak spokojny. Organizatorzy Ligi Mistrzów są w stanie przeznaczyć kosmiczne pieniądze na zabezpieczenia. Na ludzi, sprzęt czy stewardów.

- Inaczej jest w przypadku firm dbających o porządek na koncertach muzycznych. Oni mają bezpieczeństwo w d...e. Zatrudnia się jak najmniejszą liczbę osób, bo musi zarobić artysta. Dlatego tego rodzaju przedsięwzięcia są bardziej narażone na zamachy - opowiada.

Zamknięcie dachu daje pewną osłonę, ale może być również pułapką. - Co jak kibice odpalą racę? Przy złej cyrkulacji powietrza mogą się na trybunach podusić - głośno myśli Kruczyński.

Analizując jednak wszystkie za i przeciw stwierdza, że lepiej zrobić cokolwiek, niż w ogóle nie reagować. - Ja bym się pod tym podpisał. Przy ewentualnych próbach ataku, nikt nie zarzuci UEFA, że nie zrobiła wszystkiego, by zabezpieczyć mecz. To też lekcja dla nas, żebyśmy nie czekali na wytyczne, tylko sami reagowali. Najgorsze są poradniki pisane krwią - dodaje.

Komentarze (0)