- Przed dwoma sezonami grałyśmy w finale z teoretycznie słabszymi rywalkami i nie udało się wygrać. Teraz zmierzymy się z Olympique Lyon, zespołem, który okazał się od nas lepszy w ligowej tabeli oraz krajowym pucharze. W pucharze odpadłyśmy po karnych, a w lidze u siebie z nimi wygrałyśmy. To jednak one muszą, a my możemy. Co sezon dochodzimy bardzo daleko w europejskich rozgrywkach, ale mimo wszystko czwartkowy finał jest dla nas wielkim wydarzeniem. Gdybym mogła, już teraz wybiegłabym na boisko - mówi WP SportoweFakty Katarzyna Kiedrzynek.
Ekipa z Paryża poleciała do Cardiff (wielki finał odbędzie się w tym samym mieście, w którym dwa dni później zagra Real z Juventusem w męskich rozgrywkach) już we wtorek. - Zaliczyłyśmy trening, przespacerowałyśmy się po mieście. Wielkich emocji jeszcze nie czuję, ale znając życie, ciśnienie wzrośnie w dniu meczu - dodaje polska zawodniczka.
Polka i Brazylijka jak z innej galaktyki
Powszechnie uważa się, że faworytem są piłkarki Olympique Lyon. - Bezpośrednie potyczki tych zespołów zawsze były jednak na ostrzu noża, nie było widać ogromnej różnicy poziomów, więc w wielkim finale może się zdarzyć wszystko - uważa Hanna Urbaniak, dziennikarka "Gazety Wyborczej", od lat zajmująca się tematyką kobiecego futbolu. - Więcej argumentów przemawia za Lyonem, ale to tylko jeden mecz, każdy scenariusz jest możliwy - dodaje Joanna Tokarska, była reprezentantka Polski, aktualnie komentator kobiecej piłki w Eurosporcie i Polsacie Sport.
W sezonie 2016-17 klub z Paryża w drodze do ostatecznej rozgrywki pokonał między innymi Barcelonę. I to pokonał bez większego kłopotu, różnica poziomów była ogromna, a to, co prezentowała na murawie Brazylijka Cristiane, było pokazem umiejętności z innej galaktyki.
ZOBACZ WIDEO PA: znakomite widowisko i triumf Arsenalu. Zobacz skrót meczu z Chelsea Londyn [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Właśnie wspomniana piłkarka z Brazylii i Kiedrzynek to zawodniczki, które w Paris Saint-Germain nie mają sobie równych i z powodzeniem mogłyby grać w każdym klubie świata. - Analizując ostatnie sezony i wyniki, w tym momencie najlepszym klubem w Europie jest Olympique Lyon. Gdyby połączyć dwie drużyny - PSG oraz OL - w jedną i wystawić najsilniejsza jedenastkę, znalazłoby się w niej dziewięć zawodniczek Lyonu oraz Kiedrzynek w bramce i Cristiane w ataku - uważa Tokarska.
Dla zawodniczek z Paryża czwartkowa potyczka będzie miała niebagatelne znaczenie. W krajowych rozgrywkach PSG powinęła się noga, zespół zajął dopiero trzecie miejsce w tabeli, znalazł się więc poza strefą gwarantującą udział w Lidze Mistrzyń w kolejnym sezonie. Pewny udział ma jednak zwycięzca poprzedniej edycji, więc stawka jest ogromna. - W ogóle nie myślimy o meczu w tym kontekście. Dla nas najważniejsza jest szansa zdobycia trofeum, w tym momencie przyszła edycja nie ma dla nas znaczenia - mówi Kiedrzynek.
Cardiff żyje już wielkim finałem. Na ulicach wszędzie widoczne są flagi, nie tylko Juve i Realu, ale także PSG i Olympique, do starcia kobiet dojdzie jednak niejako w tle. Zresztą idealnym odzwierciedleniem rzeczywistości jest różnica w finansowych gratyfikacjach między piłką męską i kobiecą. Zwycięzca sobotniego finału Real Madryt - Juventus Turyn dostanie od UEFA 15,5 miliona euro, przegrany z kolei przygarnie 11 milionów. Wspomniane kluby we wcześniejszych fazach Ligi Mistrzów także zarobiły krocie. To liczby, od których kręci się w głowie. A kobiety? I teraz, uwaga, może trochę trząść: drużyna, która w czwartek okaże się lepsza i wzniesie puchar za wygranie Ligi Mistrzyń, dostanie od UEFA - proszę się mocno trzymać - całe, okrągłe 250 tysięcy euro. Przegrane otrą łzy 200 tysiącami.
- Przy okazji dwóch finałów - Ligi Mistrzyń i Ligi Mistrzów - odbędzie się w Cardiff posiedzenie Komitetu Wykonawczego UEFA, w którym weźmie również udział Zbigniew Boniek. Prezes będzie oglądał występ Katarzyny z wysokości trybun, potwierdził to już zresztą na Twitterze. Może właśnie podczas wspomnianego posiedzenia członkowie komitetu pochylą się nad kwestią nagród. Bo te, które obowiązują teraz, są - mówiąc delikatnie - śmieszne - mówi Tokarska i dodaje: - Kobieca piłka, szczególnie na Zachodzie, rozwija się w zawrotnym tempie, więc chyba czas, aby zrozumiały to także władze z europejskiej centrali.
Hiszpania, Anglia, Chiny
Katarzyna Kiedrzynek, bramkarka, absolutny top w światowej piłce kobiecej. Mówią o tym eksperci, mówią statystyki. Trzy ostatnie sezony to w jej przypadku dwa mecze z PSG w wielkim finale Champions League, jeden półfinał, dwa tytuły najlepszej bramkarki Ligue 1, trzecia lokata w klasyfikacji najlepszych bramkarek globu według FIFPro. Chcecie blasku supergwiazdy, patrzcie właśnie na Kiedrzynek.
Tokarska: - Katarzyna to w tym momencie bramkarski TOP3 w Europie. Co mogłaby zrobić, aby wykonać kolejny krok w karierze? Jeśli chodzi o transfer, to według mnie najlepszym kierunkiem dla niej, ale mniej więcej za dwa lata, byłaby przeprowadzka do Anglii bądź Hiszpanii, bo w tych krajach piłka kobieca rozwija się w zawrotnym tempie. Na ligowych meczach w Hiszpanii pojawiało się w tym sezonie nawet kilkanaście tysięcy kibiców. Dobrym wyborem byłaby także Chelsea Londyn. W Lyonie z kolei w bramce gra reprezentantka Francji. Od Kiedrzynek o co najmniej poziom słabsza, jednak wiadomo, jak potrafi wyglądać rywalizacja obcokrajowca z miejscową zawodniczką. W Wolfsburgu sytuacja jest podobna.
- PSG w ostatnich latach w Europie prezentowało się lepiej niż Wolfsburg. Liga niemiecka przestała być tak atrakcyjna. Oprócz Francji warto spojrzeć na Anglię i Hiszpanię, a może nawet USA - uważa z kolei Urbaniak.
Dlaczego o to pytamy? Przed polską zawodniczką czas, w którym będzie musiała podjąć trudne decyzje. Kontrakt z PSG obowiązywać ją będzie tylko do końca przyszłego sezonu i nie jest wcale przesądzone, że Polka będzie chciała w Paryżu zostać. W grę wchodzą bardzo różne kierunki, nawet chiński. Niedawno w Państwie Środka trenerem został były szkoleniowiec PSG i nie jest wykluczone, że Polka zdecyduje się na przeprowadzkę do Chin. Kuszące będą na pewno zarobki, gdzie bramkarka mogłaby zarabiać nawet pięć razy więcej, niż we Francji.
Kiedrzynek: - Nie chcę w tym temacie zabierać głosu. Mam ważny kontrakt z PSG i przed sobą finał Ligi Mistrzyń. Jeszcze niedawno o zostaniu trzecią bramkarką świata czy udziale w takich meczach, jak ten czwartkowy, mogłam tylko pomarzyć. Teraz marzenia się spełniają. W czwartek trzeba zrobić tylko jeden krok.
Wielki finał Olympique Lyon - Paris Saint-Germain z udziałem Katarzyny Kiedrzynek odbędzie się w czwartek, 1 czerwca. Początek o godzinie 20:45. Transmisję przeprowadzi Eurosport.