W 83 minucie sobotniego finału Ligi Mistrzów w Cardiff Sergio Ramos padł jak rażony gromem po tym jak został delikatnie dotknięty przez Juana Cuadrado. Sędzia Felix Brych dał się nabrać na teatralny upadek Hiszpana i pokazał drugą żółtą kartkę zawodnikowi Juventusu.
31-letni Ramos został pierwszym kapitanem, który rok po roku mógł się cieszyć z wygrania Ligi Mistrzów.
- Mieliśmy randkę z historią. Chcieliśmy wygrać i zrobić to, czego nikt wcześniej nie dokonał - wygrać dwa finały Ligi Mistrzów z rzędu. Nasz sukces nie jest przypadkiem. W ciągu czterech lat trzy razy wygraliśmy te rozgrywki, to szaleństwo - powiedział Hiszpan.
- Jesteśmy dumni z klubu. Popełniliśmy niewiele błędów, co jest kluczowe w tego typu meczach i zasłużenie wygraliśmy. Wiedzieliśmy, co mamy robić i spisaliśmy się perfekcyjnie - dodał.
ZOBACZ WIDEO Kosowski nie ma wątpliwości. "Ten mecz przejdzie do historii"
Ramos w rozmowie z dziennikarzami ciepło wypowiedział się na temat trenera Zinedine Zidane'a, zadedykował wygraną żonie, dzieciom, rodzinie i dziadkom. Nie zabrał jednak głosu na temat kontrowersyjnej sytuacji z meczu rozgrywanego w Cardiff.
W nocy piłkarz Realu wpisał się na Twitterze, nawiązał do zamachu w Londynie. "Nasze myśli są z Londynem" - napisał.
Our thoughts are with #London.
— Sergio Ramos (@SergioRamos) 4 czerwca 2017
Ramos jest piłkarzem Królewskich od 2005 roku.
Pewnie nawet nie oglądał meczu, ale artykuł wysmarował. Poziom dziennikarstwa żenujący. Swoja drogą, dziennikarze niby "obiektywni", ale wczoraj w trakcie transmis Czytaj całość