Kwadrans przed końcem meczu Lech Poznań miał dwubramkową zaliczkę i nic nie wskazywało na to, że pozwoli się doścignąć. Kolejorza dopadł jednak "białostocki pitbull". Gol Jacka Góralskiego pozwolił Jagiellonii Białystok uwierzyć, że walka o mistrzostwo jeszcze nie jest przegrana. Ostatecznie było 2:2. - Wróciliśmy z dalekiej podróży, przegrywając 0:2. Lech traci bardzo mało goli i zremisowanie tego meczu wydawało się mało realne. Moi zawodnicy przez cały sezon pokazywali wielką klasę i ponownie stanęli na wysokości zadania. Poniosły nas w końcówce emocje, a powinniśmy dłużej pograć piłką i cierpliwiej poszukać swojej szansy - ocenił Michał Probierz.
Trener nie ukrywał, że jego drużyna walczyła o mistrzostwo i wywalczone "srebro" ma słodko-gorzki smak. - Płaczemy, ale jutro będziemy się cieszyć. Liga była bardzo ciekawa, do samego końca emocjonująca. Mogliśmy nawet zdobyć mistrzostwo w 100. minucie, ale zabrakło niuansów. Mnie osobiście w życiu nie boli nic bardziej jak być drugim. Pytanie tylko czy lepiej być drugim, czy czwartym? Trzeba to przełknąć i pracować na kolejne sukcesy.
Dla 44-latka był to ostatni mecz w roli opiekuna Jagiellonii. Po sezonie odchodzi, co zapowiadał już dużo wcześniej. Nie obyło się bez podziękowań i ciepłych słów skierowanych do współpracowników. - Gratuluje zespołowi tego wicemistrzostwa. Za swoją ciężką pracę spotyka ich nagroda. Dziękuje kibicom, że byli z nami na dobre i na złe. Czwarty raz zobaczą europejskie pucharachy na żywo. Słowa uznania dla działaczy, którzy tworzą w Białymstoku świetny klimat dla futbolu - zakończył Probierz.
ZOBACZ WIDEO Ibrahimović to medyczny fenomen. Jest na to dowód