- Było ciężko. Poleciały łzy, bo znów musiałam przechodzić przez to wszystko. Ale ogólnie jestem zadowolona. Z optymizmem patrzę w przyszłość. Padło wiele pytań, ale ich treści nie mogę zdradzić - powiedziała telewizji NRK.
Johaug czuje, że była bardzo dobrze przygotowana.
- Wiele rzeczy się powtórzyło. Przez dwa dni przechodziłam to na przesłuchaniu w Oslo, więc znałam procedury, wiedziałam, czego się spodziewać i w moim odczuciu poradziłam sobie całkiem nieźle. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na werdykt - dodała sportsmenka.
Johaug została złapana na stosowaniu clostebolu. Ten niedozwolony środek znajdował w maści Trofodermin, którą zawodniczka smarowała usta podczas obozu treningowego we włoskim Livigno we wrześniu 2016 roku.
W lutym 2017 Norweska Komisja Antydopingowa zdyskwalifikowała biegaczkę na 13 miesięcy. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) karę tę uznała jednak za zbyt łagodną i odwołała się do CAS z wnioskiem o przedłużenie zawieszenia od 16 do 20 miesięcy.
- Moim zdaniem nie ma żadnych podstaw, żeby dyskwalifikacja Johaug została zwiększona. To prawda, że FIS domaga się dłuższej kary, ale nie chcę zdradzać szczegółów negocjacji - powiedział prawnik Johaug, Christian Hjort.
Norweska biegaczka decyzję CAS powinna poznać w ciągu najbliższych tygodni. Jeśli sąd przychyli się do prośby FIS, Johaug nie będzie mogła wziąć udziału w igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Magiczna akcja a la Zidane