Śląska piłka, utrzymanka podatników

Materiały prasowe / Górnik Zabrze / Stadion Górnika Zabrze
Materiały prasowe / Górnik Zabrze / Stadion Górnika Zabrze

"O mój Śląsku, umierasz mi w biały dzień" - śpiewał znany lokalny muzyk Jan Kyks Skrzek. Tamtejsze kluby piłkarskie nie padły jeszcze tylko dlatego, że płacą na nie podatnicy.

Andrzej Iwan - były świetny piłkarz Górnika - w swojej książce "Spalony" przyznawał, że pieniędzy miał tyle, iż nie miał ich na co wydawać. To było w 1989 roku - ostatnim komunistycznym w Polsce. Wtedy kopalnie ładowały w piłkę nożną grube miliony, a zawodnicy żyli jak królowie. Eldorado szybko się skończyło.

W sezonie 2016/2017 na szczeblu centralnym grało aż jedenaście klubów z województwa śląskiego. Co prawda Raków Częstochowa, Zagłębie Sosnowiec i Podbeskidzie Bielsko-Biała ze Śląskiem wspólne mają tylko granice administracyjne, ale zmagają się one z takimi samymi problemami, co pozostałe ekipy. Obrazu śląskiej piłki nie zmieniają pojedyncze sukcesy Ruchu Chorzów i Piasta Gliwice, które w ostatnich latach nawet kończyły sezony na podium Ekstraklasy. W tym sezonie oba były w strefie spadkowej, Ruch się nie uratował.

Kluby na garnuszku miasta

Klub z Chorzowa wielokrotnie prosił miejskich radnych o pożyczki, dzięki którym miał uregulować zobowiązania. Miasto Zabrze wyemitowało wielomilionowe obligacje i poręczyło ogromny kredyt, by uratować Górnik. Dwa najbardziej utytułowane polskie kluby zmagają się z dużymi problemami finansowymi i gdyby odciąć kroplówkę z miejskiej kasy, czekałby je rychły upadek, a odbudowa zajęłaby długie lata. Nie jest zresztą wykluczone, że taki scenariusz czeka zespół z Chorzowa.

"O mój Śląsku, umierasz mi w biały dzień" - śpiewał znany na Śląsku muzyk i kompozytor bluesowy Jan Kyks Skrzek. Trafił w punkt. O bogatym właścicielu marzą wszystkie kluby z województwa, ale z racji przemian ekonomiczno-przemysłowych próżno szukać chętnych do zainwestowania w piłkę. Choć województwo śląskie jest drugie pod względem udziału w polskim PKB, niemal wszystkie kluby utrzymują się z miejskich dotacji. Prywatnych inwestorów brak, a jeśli już się znajdą, to trudno im odnieść sukces. Górnikowi do dziś czkawką odbija się inwestycja firmy Allianz.

ZOBACZ WIDEO Sampdoria ograła Milan, cały mecz Bereszyńskiego. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Miejskie wsparcie dla klubów można liczyć w milionach. Właścicielami GKS-u Katowice, Zagłębia Sosnowiec, GKS-u Tychy, Górnika Zabrze, Piasta Gliwice czy Podbeskidzia Bielsko-Biała są miasta. Prywatnego właściciela ma tylko Raków Częstochowa, ale tam problemem jest przestarzała infrastruktura.

W Katowicach dotacja dla GKS-u wyniosła w ostatnim rozdaniu 8 260 000 zł, ale te pieniądze nie były tylko dla piłkarzy. Klub jest wielosekcyjny. Zresztą właśnie dlatego pozyskał dodatkowo dużego sponsora. - Od 2016 roku na wzór FC Barcelona trwa budowa wielosekcyjnego GKS. Chcemy stworzyć klub, pod którego marką będą rozwijać się: piłkarze i piłkarki, siatkarze, hokeiście, tenisiści oraz szachiści. Uznaliśmy, że to będzie właśnie atut w poszukiwaniu wsparcia - opowiada nam Ewa Biskupska, rzecznik prasowy miasta Katowice. Inne miasta zdecydowały się na podobny krok. W Tychach, Sosnowcu czy Bytomiu pod jedną nazwą działa kilka sekcji, aczkolwiek nie zawsze są one zrzeszone w jeden podmiot.

Powodem braku wsparcia prywatnych inwestorów jest specyfika Śląska. W żadnym innym regionie Polski nie ma takiego natężenia dużych miast. Ich mieszkańcy nie ukrywają animozji, a o "świętej wojnie" pomiędzy Ślązakami i Zagłębiakami głośno jest w całej Polsce. Również pod względem kibicowskim jest to bardzo podzielony region, gdzie często słychać o akcjach pseudokibiców. Żaden przedsiębiorca nie jest skłonny zainwestować w jeden klub, gdyż mogłoby to się wiązać z bojkotem jego firmy przez kibiców innych zespołów. A piłka na Śląsku to religia, za którą idą tłumy.

Nowe stadiony, stara jakość

Trudno wskazać śląskie miasto, które nie wybudowało nowego stadionu lub nie rozpoczęło choćby przygotowań do takiej inwestycji. Obiekty robią wrażenie, a jeden z nich - w Tychach - był areną mistrzostw Europy U-21. Nowe stadiony powstały też w Zabrzu (choć brakuje czwartej trybuny), Gliwicach, Bielsku-Białej. 1 października otwarty zostanie Stadion Śląski w Chorzowie. Z kolei w Katowicach, Bytomiu czy Sosnowcu rozpoczęły się działania dotyczące rozpoczęcia inwestycji.

Za pięknymi obiektami nie idzie jakość. Wszystkie grające w 1. lidze kluby z województwa śląskiego przed startem rozgrywek zapowiadały walkę o awans. Najwyżej sklasyfikowane jest Podbeskidzie, które zajmuje ósme miejsce i do lidera traci 6 "oczek".

Często dalekosiężne plany śląskich klubów nie są oparte na ekonomicznej analizie. Najlepszym przykładem jest właśnie Podbeskidzie, które po spadku z elity za cel postawiło sobie błyskawiczny powrót. Górale grali jednak znacznie poniżej oczekiwań i to mimo tego, że pod Klimczok ściągnięto kilku graczy z ekstraklasową przeszłością. Efekt? Miasto musiało dołożyć do działalności klubu 2,5 mln złotych.

"Zagraj jak za dawnych lat"

Ta przyśpiewka fanów pojawia się niemal na każdym stadionie. Nic w tym dziwnego. Po czternaście mistrzowskich tytułów mają na swoim koncie Górnik Zabrze i Ruch Chorzów. Polonia Bytom dwukrotnie kończyła rozgrywki ze złotymi medalami, a grające obecnie w III lidze Szombierki Bytom mistrzem były raz. To daje łącznie 31 tytułów dla Śląska. Żaden inny region nie ma tylu mistrzostw.

Jednak po raz ostatni klub ze Śląska mistrzostwo świętował w sezonie 1988/89, czyli ostatnim, w którym w Polsce był komunizm. Finansowe wsparcie kopalni sprawiło, że ten region królował w polskiej piłce. Czasy się jednak zmieniły i niewiele brakło, by w przyszłym sezonie w elicie występował tylko jeden jego przedstawiciel - Piast. Rzutem na taśmę awansował Górnik. Obie drużyny w niedzielę spotkają się w jedynych w tym sezonie śląskich derbach w Lotto Ekstraklasie. A jeszcze dziesięć lat temu Śląsk w najwyższej lidze miał pięciu przedstawicieli.

Na podium mistrzostw Polski rozgrywki kończyły również GKS Katowice, Zagłębie Sosnowiec, GKS Tychy, Piast Gliwice i Odra Wodzisław czy w odległej przeszłości AKS Chorzów i 1. FC Katowice. To imponujący dorobek, ale kibice z tych miast w ostatnich latach muszą żyć jedynie wspomnieniami. A te są piękne - na czele z finałem Pucharu Zdobywców Pucharów w wykonaniu Górnika Zabrze.

W najwyższej klasie rozgrywkowej występowały również Górnik Radlin, ROW 1964 Rybnik, Raków Częstochowa, Ruch Radzionków, Śląsk Świętochłowice, Dąb Katowice, Sokół Tychy, Rymer Niedobczyce, Szczakowianka Jaworzno i GKS 1962 Jastrzębie. Łącznie 21 klubów - dorobek ten robi wrażenie, zwłaszcza że w historii Ekstraklasy występowało w niej 85 drużyn.

Kryzys w śląskiej piłce jest duży i trudno będzie znaleźć wyjście, które pozwoliłoby na to, że klub z tego regionu będzie święcił triumfy. Co prawda Górnik po dziesięciu kolejkach jest liderem Lotto Ekstraklasy i gra najlepszą piłkę w Polsce, ale już Piast to dopiero przedostatni zespół w tabeli. Jeśli gliwiczanie nie poprawią swojej formy, to jedynym przedstawicielem Śląska w elicie może być właśnie Górnik.

Źródło artykułu: