Teraz powinno być z górki - rozmowa z Emilem Drozdowiczem, napastnikiem GKP Gorzów Wlkp.

Strzelec ośmiu bramek dla gorzowskiej jedenastki ostatniego meczu nie może zaliczyć do udanych, gdyż szybko odniósł kontuzję. Na łamach portalu SportoweFakty.pl ocenia on grę swojej drużyny w bieżącym roku i analizuje szanse na utrzymanie.

Paweł Patyra: W meczu z Górnikiem już w 16. minucie opuścił pan boisko. Co dokładnie się stało?

Emil Drozdowicz: Naciągnąłem mięsień dwugłowy. Nie byłem w stanie dalej grać. Każdy ruch, start do piłki sprawiał mi ból. Teraz najważniejsze dla mnie jest, żeby wrócić do zdrowia, wyleczyć to naciągnięcie i spokojnie trenować.

Mimo wszystko drużyna grała dobrze i mogła zwyciężyć.

- Zespół dobrze grał zarówno ze mną, jak i wtedy, kiedy zszedłem z boiska. Przeciwnik na dużo nam pozwalał i mogliśmy się rozwinąć. Sobotnia połowa pokazała, że jesteśmy w stanie wygrać w Łęcznej i stworzyć kilka dobrych sytuacji. Niestety nie udało się ich wykorzystać. W niedzielę strzeliliśmy bramkę, ale też głupio straciliśmy i mamy remis.

Spodziewaliście się, że uda wam się tak łatwo zdominować Górnika na jego terenie?

- Od kilku meczów gramy dosyć dobrze, lecz brakuje nam skutecznego wykończenia akcji. Kiedyś to w końcu przyjdzie. Strzeliliśmy już sami pierwszą bramkę, więc teraz powinno być z górki.

Przerwanie meczu po pierwszej połowie wprowadziło zamieszanie w drużynie?

- Była to nerwowa sytuacja, bo nigdy nikomu z nas coś takiego się nie zdarzyło. Dobrze, że potrafiliśmy się zmobilizować na tę drugą połowę.

Długo jednak zwlekano z tą decyzją...

- Dokładnie tak to wyglądało. Nie było konkretnych informacji czy gramy, czy nie. Cały czas czekaliśmy na włączenie świateł. Chcieliśmy dokończyć ten mecz w sobotę, bo wydawało się nam, że możemy tak "złapać" Górnika, żeby wygrać. Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. W niedzielę gra wyglądała inaczej, bo Górnik już trochę się odrodził, ale też mogliśmy wygrać.

Rywale popełnili wiele błędów, ale GKP zdobył tylko jedną bramkę.

- Musieliśmy to wykorzystać. Strzeliliśmy bramkę, grając w przewadze. Powinniśmy to utrzymać, grać piłką i dłużej się przy niej utrzymywać. Niestety nie udało się i rywale wyrównali.

Jak dotąd GKP nie osiąga satysfakcjonujących wyników. Dlaczego tak się dzieje?

- W końcu przyjdzie moment, kiedy zaczniemy "łapać" punkty i przede wszystkim zdobywać bramki, bo tego nam brakuje. Mam nadzieję, że jak najszybciej wróci pewność siebie. Przestaniemy też głupio traci gole, bo właściwie wszystkie padły po stałych fragmentach gry.

Wciąż jednak dystans do wyżej notowanych drużyn nie jest zbyt duży.

- Cały czas jest kilkupunktowy kontakt. Jeśli wygra się jeden, dwa mecze, to można doskoczyć do dziesiątki. Jest szansa, ale trzeba ją wykorzystać, złapać wiatr w żagle i w końcu zacząć wygrywać.

Komentarze (0)