ME U-21: buntownik Bielik. Chłopak, który w język się nie gryzie

 / fot. KATARZYNA PLEWCZYNSKA/CYFRASPORT/NEWSPIX.PL
/ fot. KATARZYNA PLEWCZYNSKA/CYFRASPORT/NEWSPIX.PL

Krystian Bielik wywołał medialną burzę krytyką zespołu i trenera po meczu ze Słowacją na Euro U-21. Przeszłość pokazuje, że zawodnik Arsenalu wypożyczony do Birmingham City lubi pójść pod prąd, nawet mimo grożących mu poważnych konsekwencji.

Z Lublina Paweł Kapusta i Mateusz Skwierawski

- Mamy łatwe rozegranie bez przeciwnika i to tempo nie jest na najlepszym poziomie. To samo jest potem w meczu. Trzeba podejść do kolejnych spotkań z jajami, bo przeciwko Słowacji nam ich zabrakło - tak mówił po porażce ze Słowacją (1:2) rezerwowy Krystian Bielik, a już chwilę później można było czytać komentarze, że piłkarz tymi słowami sam uwiązał sobie stryczek. W kadrze pojawiły się nawet głosy, że obrońca powinien zostać wydalony z drużyny. Ostatecznie skończyło się na pokajaniu i przeprosinach w oświadczeniu.

Zawodnik napisał (a raczej podpisał się pod takim stwierdzeniem), że słowa wypowiadał pod wpływem meczowych emocji. Być może ktoś byłby w stanie w to uwierzyć, gdyby nie fakt, iż w przeszłości młody piłkarz nie tylko nie bał się wygłaszać kontrowersyjnych i mocnych tez, ale także podejmował decyzje pod prąd. Było tak choćby w marcu 2016 roku, gdy poprosił o zwolnienie go ze zgrupowania reprezentacji U-18, nawet mimo wyraźnej sugestii selekcjonera Rafała Janasa, że skończy się to usunięciem piłkarza z zespołu narodowego. Bielik powiedział, że podtrzymuje decyzję, bo woli zamiast meczów juniorskiej kadry zaliczać treningi z pierwszym zespołem Arsenalu.

- Niestety, wszystko wygląda na prywatę i patrzenie na swój interes. Bielik zachował się trochę jak rozkapryszony dzieciak - mówił wtedy w sport.pl prezes PZPN, Zbigniew Boniek. Przed kilkoma tygodniami Bielik w wywiadzie dla WP SportoweFakty odniósł się do sprawy sprzed roku. - To była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć, przede wszystkim dla mojego rozwoju. Sądziłem, że zostanie to między mną, a trenerem Janasem. Tak się jednak nie stało. Następnego dnia wszyscy w Polsce jechali ze mną jak chcieli, po bandzie, od najgorszych. 18-letni chłopak takie rzeczy czyta. Nie wiem czym ludzie się kierują, krytykując mnie nie znając wszystkich faktów - mówił zawodnik.

Bielik został wówczas przejechany przez medialny walec, ale minęło kilka miesięcy, PZPN podziękował za współpracę Janasowi i Bielik do kadry wrócił. - Doszliśmy do wniosku, że tamta sprawa jest zakończona. Rozmawiałem z Krystianem i gdy poinformowałem go o zamiarze powołania, nie wyczułem w jego głosie żadnego wahania. Mam nawet wrażenie, że się z powołania ucieszył. Gdybym wyczuł, że coś jest nie tak, to powołania by nie dostał - mówił nowy selekcjoner zespołów U-18 i U-19 Dariusz Dźwigała na łamach futbolfejs.pl. Jak się okazuje, Bielik nie musiał nawet nikogo przepraszać. - Żaden z nas nawet się nie zająknął na temat tego, co było - przyznał w marcu 2017 roku Dźwigała. Minęło jeszcze kilka miesięcy, a Bielik dostał powołanie na młodzieżowe Euro od Marcina Dorny.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Dawid Kownacki: Nerwy były ogromne

Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że młody obrońca nigdy nie miał problemu z waleniem swoimi przemyśleniami prosto w oczy. Wystarczy przejrzeć pierwszy z brzegu wywiad z piłkarzem. Na WP SportoweFakty mówił na przykład o wypożyczeniu do Birmingham City na zaplecze Premier League: - To całkiem inna piłka niż w młodzieżowej drużynie Arsenalu. Bramkarz bierze piłkę i wybija, a ofensywni zawodnicy mają coś wykombinować pod polem karnym rywala. Tak wygląda na przykład nasza gra. Nie przywykłem do takiego stylu.

Zdradzał też, co myśli o nim Arsene Wenger. - Wenger powiedział, że umiejętnościami technicznymi i piłkarskimi jestem najlepszym obrońcą, jakiego ma. Stwierdził, że odkąd przyszedłem do Arsenalu, to 90 procent meczów w których grałem, były na wysokim poziomie. Pozostałe 10 procent to spotkania, w których popełniałem błędy, podawałem do przeciwnika w prostych sytuacjach - przyznawał Bielik. Podobnych wypowiedzi można by było przytaczać wiele.

W dobie politycznej poprawności, mielenia po stokroć formułek o "dawaniu z siebie wszystkiego na treningu" czy "wyciąganiu wniosków" to cecha wyjątkowo rzadko spotykana. Trudno dać więc wiarę, że piątkowe wyznanie było spowodowane "pomeczowymi emocjami", tym bardziej, że piłkarz słowa wypowiadał z wielkim spokojem. Jedyna wątpliwość jest więc taka, czy otworzył się w dobrym momencie. Kadra wciąż ma szanse na awans do kolejnej fazy mistrzostw Europy, a atmosfera skandalu na pewno nie buduje w zespole dobrego nastawienia. Gdyby powiedział o tym jednak po turnieju, to czy media i kibice nie rzuciliby się na niego z pytaniem: chłopie, dlaczego przed grożącą katastrofą ostrzegasz dopiero w momencie, gdy turniejowe mleko zostało już rozlane?

Źródło artykułu: