Janusz Filipiak spełnił życzenie Miroslava Covilo

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: trening drużyny Cracovii
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: trening drużyny Cracovii

Zatrudniając Michała Probierza, prezes Cracovii, Janusz Filipiak nieświadomie spełnił życzenie Miroslava Covilo o współpracy właśnie z tym szkoleniowcem. 31-letni Serb wraca do gry po czteromiesięcznej przerwie spowodowanej poważną kontuzją czaszki.

- Faktycznie pod koniec sezonu powiedziałem, że podoba mi się styl pracy trenera Probierza. Może prezes Filipiak to usłyszał i dlatego zdecydował się na tego trenera? Teraz nie chcę tego powtarzać, bo ktoś powie, że chcę się podlizać trenerowi - śmieje się Miroslav Covilo.

Zatrudnienie Michała Probierza niewątpliwie ucieszyło serbskiego pomocnika Cracovii, ale gdy w poniedziałek dotarła do niego wieść o niespodziewanym zwolnieniu Jacka Zielińskiego, myślał, że koledzy z zespołu go wkręcają.

- Przyjechałem do Polski w poniedziałek wieczorem i Szczepan (Mateusz Szczepaniak - przyp. red.) zadzwonił do mnie, że jest nowy trener i na początku mu nie wierzyłem. Dopiero potem zajrzałem do Internetu - mówi Covilo.

Jakie są wrażenia 31-latka po pierwszych treningach z Probierzem? - Teraz musimy zap***. U trenera Probierza jest duża dyscyplina. Tak miałem na Bałkanach, więc dla mnie to nie pierwszy raz.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: Zawaliliśmy

Co ciekawe, Covilo miał już wcześniej kontakt z Probierzem. Gdy pod koniec lutego leżał w szpitalu po zderzeniu z Jarosławem Fojutem, ówczesny trener Jagiellonii Białystok mocno dążył do spotkania z nim.

- Kiedy leżałem w szpitalu, dzwonił do mnie dwa razy, kiedy Jagiellonia grała w Krakowie z Wisłą. Ja wtedy już wychodziłem ze szpitala i bardzo chciał mnie odwiedzić. Czemu się tak zainteresował? To dobry człowiek - uśmiecha się piłkarz Pasów.

Przez uraz czaszki, którego doznał w wyniku wspomnianego zderzenia z Fojutem, Covilo stracił niemal całą rundę wiosenną. Przez trzy miesiące nie mógł wykonywać żadnych ćwiczeń fizycznych, a treningi z piłką wznowił dopiero we wtorek. W pierwszych meczach sezonu będzie grał w specjalnym ochronnym kasku.

- Wiosną mocno cierpiałem. Łatwiej grać, niż oglądać. Trudno mi było oglądać te mecze. To był duży stres. Jedna piłka mogła zadecydować o tym, czy spadniemy, czy nie. Teraz muszę nadrobić zaległości. Dopiero zacząłem trenować z piłką po czterech miesiącach przerwy. Wcześniej w ogóle nic nie mogłem robić. Kask? Koszmar! Przy minut dziesięciu mógłbym w nim grać, ale przy takiej pogodzie gotuję się. Ale się przyzwyczaję - mówi.

Źródło artykułu: