34-latek zaczął zawody na ławce rezerwowych (od 1. minuty w ataku zagrał Nicki Bille Nielsen) i wszedł do gry w drugiej połowie - właśnie za Duńczyka. Zawodnika schodzącego pożegnały brawa, ale zmiennik zebrał już sporą porcję gwizdów.
Sam Marcin Robak nie odniósł się do tej sytuacji. Po spotkaniu w ogóle nie pojawił się w strefie mieszanej.
Doświadczony napastnik nie ma powodów do zadowolenia. Mimo wywalczenia tytułu króla strzelców Lotto Ekstraklasy w ubiegłym sezonie, jego notowania u Nenada Bjelicy nie są zbyt wysokie i wszystko wskazuje na to, że wkrótce opuści klub. Jego usługami interesowały się w ostatnim czasie Śląsk Wrocław, a także Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Wcześniej, jeszcze przed rozpoczęciem przez Lecha okresu przygotowawczego, wydawało się, że piłkarz i trener dojdą do porozumienia. Za publiczne wyrażanie pretensji do chorwackiego szkoleniowca (głównie o zbyt częste zasiadanie na ławce rezerwowych) Robak zapłacił karę finansową, a władze Kolejorza nie były zbyt chętne się go pozbywać.
ZOBACZ WIDEO Rajd Polski rozpoczął się od wielkich grzmotów. Ulewa i grad nad Mikołajkami (WIDEO)
- Wiele razy miałem podobne sytuacje z zawodnikami i nie widzę w tym problemu. To są normalne konfrontacje. Nie byłem zły, że Marcin wyraził swoje niezadowolenie w mediach. Zadziałały emocje, popełnił błąd, za który musiał zapłacić, ale to żaden kłopot - mówił wówczas Bjelica.
Robak dostał możliwość rozwiązania kontraktu, ale na warunkach, które były dla niego nie do zaakceptowania. Musiałby się bowiem wykupić za sumę 300 tys. euro. Teraz sytuacja jest już inna, bo u siebie widziałoby go kilka klubów, które mogłyby zapłacić odstępne.
O rychłym rozstaniu z 34-latkiem najlepiej świadczą ruchy kadrowe Kolejorza. Już w czwartkowym pojedynku z Pelisterem Bitola (4:0) - co wcześniej było raczej nie do pomyślenia - Robak musiał ustąpić miejsca w podstawowym składzie Nickiemu Bille Nielsenowi, a to nie koniec. Kolejorz pozyskał latem Christiana Gytkjaera oraz Denissa Rakelsa i gdy uprawni tych zawodników do gry, trener Bjelica zyska znacznie większe pole manewru - nawet jeśli oprócz króla strzelców Lotto Ekstraklasy, z klubu odejdzie też Dawid Kownacki (a to bardzo prawdopodobny scenariusz).
Nie można też zapominać, że w odwodzie pozostaje jeszcze Paweł Tomczyk, który z upływem czasu może odgrywać w pierwszej drużynie coraz większą rolę.