Uniknięcie strachu - to było najważniejsze zadanie poznaniaków na pucharową inaugurację i trzeba przyznać, że nóg powiązanych nie mieli. Nie zamierzali czekać, ruszyli do ataku i choć z gry nic wielkiego nie wskórali, to zdemolowali zdobywcę Pucharu Macedonii stałymi fragmentami.
Otwarcie wyniku nastąpiło w 28. minucie. Nicki Bille Nielsen, który znalazł się w podstawowym składzie kosztem Marcina Robaka, został sfaulowany w polu karnym po zwodzie na zamach i sam wymierzył sprawiedliwość, choć jego strzał z "wapna" był wyjątkowo słaby i Duńczyk może się cieszyć, że Ilce Petrovski nie pozostał na linii. Gdyby nie ruszył w kierunku prawego rogu, z pewnością by obronił.
Kolejorz objął prowadzenie, a potem poszło już gładko. Po dośrodkowaniu Darko Jevticia z rzutu wolnego, głową gola zdobył debiutujący Mario Situm, zaś w 38. minucie - także z rzutu wolnego - przepięknie uderzył Radosław Majewski. Tym razem bramkarz Pelisteru nawet nie drgnął.
Lekko, łatwo i przyjemnie - tak przebiegała pierwsza połowa dla Lecha. Gole nie posypały się wprawdzie od razu, lecz Macedończycy nie byli dla drużyny Nenada Bjelicy równorzędnym rywalem. Od czasu do czasu stwarzali zagrożenie pod bramką Matusa Putnocky'ego - również po stałych fragmentach - ale mieli zdecydowanie zbyt mało jakości.
Wynik 3:0 sprawił, że po przerwie tempo nieco spadło. Kolejorz nie dążył za wszelką cenę do rozgromienia przeciwnika, a i tak jeszcze zwiększył zaliczkę przed rewanżem. Zrobił to Situm, kompletując w 57. minucie dublet. Tradycyjnie zdecydował stały fragment. Chorwat był pozostawiony bez krycia i bez trudu dopełnił formalności uderzeniem głową.
Występ zawodnika wypożyczonego z Dinama Zagrzeb był największym pozytywem czwartkowego pojedynku. Wygląda na to, że jego w przypadku aklimatyzacja w Lechu przebiegnie właściwie niezauważalnie. W pełnym wymiarze zagrał też inny nowy nabytek Kolejorza, Emir Dilaver. On jednak poważnego egzaminu nie przeszedł, bo w defensywie gospodarze nie mieli wiele pracy.
4:0 - z takim wynikiem pojadą na rewanż do Strumicy lechici. Przypieczętowanie awansu do II rundy eliminacyjnej powinno być formalnością. Na poważne wyzwania trzeba poczekać - być może tylko do następnej fazy, bo w parze potencjalnych przeciwników poznaniaków norweski FK Haugesund rozbił u siebie Coleraine FC z Irlandii Północnej aż 7:0.
Lech Poznań - Pelister Bitola 4:0 (3:0)
1:0 - Nicki Bille Nielsen (k.) 28'
2:0 - Mario Situm 30'
3:0 - Radosław Majewski 38'
4:0 - Mario Situm 57'
Składy:
Lech Poznań: Matus Putnocky - Robert Gumny, Emir Dilaver, Lasse Nielsen, Wołodymyr Kostewycz, Abdul Aziz Tetteh, Radosław Majewski, Maciej Makuszewski (72' Nicklas Barkroth), Darko Jevtić (75' Maciej Gajos), Mario Situm, Nicki Bille Nielsen (69' Marcin Robak).
Pelister Bitola: Ilce Petrovski - Martin Kovachev, Goce Todorovski, Radenko Bojović (46' Filip Petrov), Kristijan Tosevski, Riste Markoski (62' Fernando Silva Dos Santos), Dimitar Iliev (76' Matej Cvetanoski), Blagojce Lamcevski, Oliver Peev, Baze Ilijoski, Lucas Ferreira Cardoso.
Sędzia: Luis Miguel Branco Godinho (Portugalia).
Widzów: 18 215.
ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21