Marcin Dorna przerwał milczenie po Euro U-21. "Nigdy nie sądziłem, że reakcje będą tak negatywne"

PAP / Piotr Polak
PAP / Piotr Polak

Reprezentacja Polski zakończyła mistrzostwa Europy U-21 z jednym punktem na koncie. Sporo negatywnych opinii zebrał sztab szkoleniowy z selekcjonerem Marcinem Dorną na czele. - Nigdy nie sądziłem, że reakcje będą tak negatywne - przyznał Dorna.

Reprezentacja Polski U-21 mistrzostwa Europy rozpoczęła od porażki ze Słowacją (1:2), a następnie zremisowała ze Szwecją 2:2. Po dwóch meczach Biało-Czerwoni mieli jeszcze matematyczne szanse na awans do półfinałów, ale nawet wygrana z Anglikami nie pozwoliłaby im wyjść z grupy. Mistrzostwa Europy U-21 2017 zakończyły się dla Biało-Czerwonych rozczarowaniem.

Po uratowaniu remisu ze Szwedami w ostatnich minutach kadra wierzyła w korzystne rozstrzygnięcia w kolejnym meczu. Jednak opinie po dwóch spotkaniach były bardzo negatywne. - Nigdy nie sądziłem, że te reakcje będą tak negatywne. Nasze działania były profesjonalne, z pełnym zaangażowaniem, choć doskonale wiemy, że nie przyniosły pożądanych efektów. Zawsze jednak z rezerwą podchodziłem do wszelkich opinii, wiem, że najważniejszą wartością jest sumienna praca - powiedział selekcjoner Marcin Dorna w rozmowie z serwisem "Łączy Nas Piłka".

Już po pierwszym meczu ze Słowakami wokół kadry zrobiła się zła atmosfera. Wszystko za sprawą słów wypowiedzianych przez Krystiana Bielika, który następnie stracił miejsce w składzie. - To piłkarz bardzo perspektywiczny, jako cztery lata młodszy od najstarszych kolegów zebrał bardzo duże doświadczenie, ale wpływ na nasze decyzje miał wyłącznie aspekt sportowy. Cała sytuacja po pierwszym meczu została bardzo szybko wyjaśniona przez samego Krystiana, zreflektował się i porozmawiał ze mną, ze sztabem i resztą drużyny. Funkcjonował dalej w składzie, a my codziennie przyglądaliśmy się piłkarzom na boisku. W 104 meczach, w których prowadziłem reprezentacje młodzieżowe Polski, zawsze decydowały treningi, dyspozycja - ocenił Dorna.

Wiele krytycznych opinii spadło na głowę Dorny. Kontrowersje wywoływało hasło "trenujemy jak gramy, gramy jak trenujemy". - Nie jest to przyjemne, gdy wydaje się, że rozsądne, normalne hasło, które funkcjonuje we wszystkich rozwiniętych piłkarsko krajach, nagle ktoś odwraca i interpretuje inaczej, niż powinien. Możemy być rozliczeni z efektów wynikowych na ME U21, ale już powiązanie działań systemowych PZPN w postaci publikacji Narodowego Modelu Gry, akcji aktywizujących środowisko piłkarskie i elementów szkolenia, które w ostatnim czasie poszły bardzo do przodu z wynikiem na tym turnieju pokolenia, które tym nie było objęte jest moim zdaniem skrajną nadinterpretacją i przejawem złej woli. To szukanie negatywów we wszystkim - dodał Dorna.

Selekcjoner reprezentacji Polski U-21 odniósł się również do słów, że jest "panem od wf-u". - Pracowałem w szkole z klasami sportowymi Lecha Poznań, ale też w oddziale integracyjnym, gdzie miałem jako podopiecznych dzieci z dużymi niepełnosprawnościami intelektualnymi i ruchowymi - nigdy się tego nie wstydziłem. Swoją historię zawsze opowiadam mówiąc, że nie zaczynałem od razu od pracy w reprezentacji, ale trenując GOSiR Dopiewo. Czy to jest negatywne? Nie sądzę. Zawodnik, który pochodzi z Damasławka, Sulechowa czy Tarnowa to jest coś złego? Że on stamtąd potrafił trafić do coraz lepszych klubów, to powinno być mu wypominane? Trenerzy, którzy zaczynają swoją pracę od małego ośrodka nie powinni nic więcej zrobić? Praca w najważniejszych rolach jest dedykowana tylko dla osób, które od razu mają dostęp do wszystkiego, co jest profesjonalne? Nie. Oczywiście, że ciągle są dyskusje o tym, czy trener powinien mieć przeszłość piłkarską, czy nie, ale historie są tak różne, jak mecze. Każdy ma swoją. Nie zawsze może być pasmo pozytywnych wyników, jednak dalej będę pracował na swój sposób - przekazał Dorna.

ZOBACZ WIDEO Palmeiras pokonało Gremio - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: