Cała sprawa jest mocno zagadkowa. Jak pisze "Przegląd Sportowy", w całej transakcji nie zawiniła Legia Warszawa, która dogadała się z szefami FK Krasnodar co do kwoty odstępnego. Mistrz Polski miał zarobić 3,5 mln euro, a sam piłkarz rocznie dwa miliony.
Jednak sprawa upadła. Pierwszy poinformował o tym agent Mariusz Piekarski.
Co się stało? - Vadis nie czuł się komfortowo z podpisaniem tego kontraktu. A kiedy nie czujesz się komfortowo, nie robisz czegoś na siłę. Takie jest życie piłkarza. Musisz się zdecydować na przenosiny do kraju, który jest daleko od twojego domu, tylko wtedy, jeśli czujesz, że wszystko jest w porządku. Rok temu długo nie mogliśmy dojść do porozumienia z Legią, ale Vadis podjął ostateczną decyzję. Stwierdził, że czuje się dobrze w Warszawie, ludzie tutaj są w porządku więc chce spróbować. Nawet jeśli nie osiągnęliśmy w negocjacjach z Legią tego, co chcieliśmy, zdecydowaliśmy się na podpisanie dokumentów. W przypadku Krasnodaru tak nie było, dlatego Vadis nie zmuszał się do czegoś, czego nie chce - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" Peter Smeets, doradca i przyjaciel Vadisa.
Tymczasem sport-express.ru informuje, że Belg po prostu oblał testy medyczne i kolano Vadisa jest w takim stanie, że Krasnodar nie chciał ryzykować transferu.
У "Краснодара" сорвался трансферhttps://t.co/RW3OY73mVQ pic.twitter.com/M9JhOECzhI
— Спорт-Экспресс (@sportexpress) 4 lipca 2017
ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21