Marcin Kaczmarek mógł stracić pracę wcześniej, nieporozumienia w Wiśle Płock narastały przez cały sezon

PAP / Piotr Polak
PAP / Piotr Polak

Decyzja o zakończeniu przez Wisłę Płock współpracy z Marcinem Kaczmarkiem była niespodziewana, ale mogła mieć miejsce znacznie wcześniej. Nieporozumienia w zespole występowały najprawdopodobniej już od dłuższego czasu. Mamy też stanowisko prezesa!

WP SportoweFakty ustaliły nieoficjalnie, że Nafciarze byli bliscy zmiany trenera już po rundzie jesiennej, w trakcie której drużyna miała serię dziewięciu ligowych meczów bez zwycięstwa. Wtedy szkoleniowiec się uratował, lecz jego kontakty z zespołem układały się coraz gorzej.

Być może pierwsze problemy pojawiły się już w początkowej fazie ubiegłego sezonu. Gdy do Płocka sprowadzono Jose Kante, zabrakło lepszej komunikacji z Mikołajem Lebedyńskim, który nie dostał wyraźnego sygnału, że trener dalej zamierza na niego stawiać, w efekcie odszedł do GKS Katowice.

Niektórzy piłkarze, zwłaszcza ci, którzy wcześniej grali w dobrych klubach, wśród nich choćby Giorgi Merebaszwili, Dominik Furman, czy Siergiej Kriwiec wyrażali swoje opinie w różnych drobnych kwestiach związanych z funkcjonowaniem zespołu, z czym szkoleniowiec spotkał się w takiej formie po raz pierwszy. Jak mówi jeden z zawodników Wisły, trener z upływem czasu coraz bardziej tracił kontakt z szatnią. Po kończącym ubiegły sezon pojedynku ze Śląskiem Wrocław (0:3) w ogóle nie rozmawiał ze swoimi podopiecznymi, lecz od razu wyjechał, a kilkutygodniowe rozstanie najwyraźniej nic nie zmieniło.

Stanowisko klubu jest inne. Prezes Jacek Kruszewski podkreśla, że rozstanie nie było w żaden sposób planowane. - Teorie spiskowe mają się jak słyszę świetnie. Dementuję więc plotki, jakoby to piłkarze doprowadzili do zwolnienia szkoleniowca. Temat możliwości rozstania z trenerem pojawił się nagle, dlatego też nie należy się spodziewać, że szybko zatrudnimy nowego. Nie mieliśmy takich planów, więc dopiero od środy zaczęliśmy prowadzić rozmowy - podkreślił w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21

Sternik Wisły podkreśla, że rozstanie odbyło się w dobrej atmosferze. - W klubie nikt nie ma dożywotniego kontraktu - czy to ja, trener, czy piłkarze. W Wiśle od lat było spokojnie i to też jest powód do dumy, że mieliśmy trenera, który pracował u nas najdłużej w historii. Marcin Kaczmarek był tu ponad pięć lat, po latach nędzy osiągnął duże sukcesy, dlatego rozstać się było niełatwo. Na szczęście negocjacje w sprawie zakończenia współpracy były krótkie, szybko osiągnęliśmy porozumienie i trener natychmiast może podjąć nowe wyzwania. W Płocku pozostając na zawsze ikoną i synonimem odrodzenia wiślackiego futbolu.

Kto będzie następcą Kaczmarka? - Podkreślam, że jesteśmy dopiero we wstępnej fazie negocjacji. Odbyliśmy w środę kilkanaście rozmów, mamy określone oczekiwania - nie tylko dotyczące prowadzenia zespołu, ale także rozwoju klubu w szerszej perspektywie. Wszystkie kwestie trzeba dokładnie omówić, dlatego decyzje na pewno nie zapadną natychmiast. Kadra jest skompletowana, dobrze przygotowana do rozgrywek. Asystenci, z których żaden nie zadeklarował chęci odejścia, znają zespół, nie muszą się go uczyć, tylko realizować to, co robili dotychczas - zaznaczył Kruszewski.

Władze Wisły nie zamierzają się więc przesadnie spieszyć. Dlatego niewykluczone, że nowy sezon ekstraklasy zespół zainauguruje z dotychczasowym asystentem - Sławomirem Rafałowiczem. Klub zamierza go uprawnić do pracy w charakterze pierwszego trenera.

Komentarze (0)