- Po to walczyliśmy cały sezon, by mierzyć się z takimi drużynami - powiedział kapitan Górnika Zabrze, Szymon Matuszek. W Zabrzu wszyscy czekają na pierwsze w tym sezonie ligowe spotkanie. Bilety rozeszły się niczym ciepłe bułeczki i już na cztery dni przed meczem na szybach kas przyklejono kartki informujące o braku wejściówek. Ligowy klasyk jednych z najbardziej utytułowanych polskich drużyn obejrzy blisko 23 tysięcy widzów.
Na takie mecze w Zabrzu czekano dwanaście miesięcy. Rok temu Górnik z hukiem opuścił Ekstraklasę. Przez większość sezonu spędzonego w Nice I lidze zabrzanie zawodzili i niewiele wskazywało na to, że awansują. Na sześć kolejek przed końcem rozgrywek Górnik miał tylko matematyczne szanse, ale zadziwił całą Polskę sześcioma zwycięstwami z rzędu, co pozwoliło zająć drugą pozycję.
Pierwszym rywalem Górnika po powrocie do Lotto Ekstraklasy będzie Legia Warszawa. Dla zabrzan będzie to ważny sprawdzian. - Lepszego początku nie mogliśmy sobie wyobrazić niż ten mecz, który nas czeka w sobotę - przyznał trener Górnika, Marcin Brosz. W Zabrzu mają do niego olbrzymie zaufanie i to nawet pomimo tego, że latem klub nie dokonał dużych wzmocnień. Do zespołu dołączyli jedynie Michał Koj, Mateusz Wieteska i gwiazda rozgrywek I-ligowych, Damian Kądzior.
Największym problemem Górnika wydaje się być doświadczenie, a raczej jego brak. Większość zawodników śląskiego klubu nie miało jeszcze okazji, by grać w Ekstraklasie. - Inaczej się gra w zespole, na który przychodzi tysiąc czy dwa tysiące ludzi, a inaczej, gdy już sama otoczka przyciąga wielu fanów. To jest też doświadczenie, które moi zawodnicy muszą nabyć - stwierdził Brosz. Meczu z Legią nikt się jednak nie boi. - Myślę, że to dla drużyny będzie nagroda. Wcześniej młoda część naszej szatni Legię oglądała tylko w telewizji, a teraz będą mieli szansę grać przeciwko nim - dodał Matuszek.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarze Bayernu modelami, efektowna sztuczka Martiala
Legia ma już za sobą dwa oficjalne spotkania. W Superpucharze Polski po rzutach karnych zespół ze stolicy przegrał z Arką Gdynia, a w pierwszym starciu II rundy eliminacji do Ligi Mistrzów warszawianie wygrali z IFK Mariehamn 3:0. Zabrzanie chcą wykorzystać zmęczenie rywali i fakt, że Legia myślami jest obecnie przy wywalczeniu awansu do fazy grupowej LM.
Mistrzowie Polski w Zabrzu zagrają mocno osłabieni. W składzie zabraknie Michała Kucharczyka, Miroslava Radovicia i Tomasza Jodłowca, a pod znakiem zapytania stoi występ doskonale znanego w Górniku Michała Pazdana. Najprawdopodobniej nie zagrają również nowi gracze Legii: Hildeberto Pereira i Armando Sadiku.
Ekipa ze stolicy poważnie traktuje beniaminka i nie zamierza go lekceważyć. Zwłaszcza, że Górnik wspierany będzie przez ponad 20 tysięcy swoich kibiców, którzy przez cały mecz prowadzą żywiołowy doping. - Nie ma dla mnie znaczenia, że Górnik Zabrze jest beniaminkiem. Do każdego meczu trzeba przygotowywać się tak samo. Oczywiście trudniej jest wyciągać wnioski po meczach sparingowych, w których przeprowadza się nawet osiem czy 10 zmian. My patrzymy na siebie i na to, co chcemy w Zabrzu pokazać - stwierdził Jacek Magiera.
Szkoleniowiec Legii zwrócił jeszcze uwagę na jedną istotną sprawę. Warszawski zespół w ostatnich latach na początku sezonu zawodził. Tym razem ma być inaczej. - Nie lekceważymy jednak Górnika, bo pamiętamy, co działo się w tamtym roku. Nie możemy dopuścić do takiego rozpoczęcia ligi - dodał Magiera.
Górnik Zabrze - Legia Warszawa / sob. 15.07.2017, godz. 20:30.
Przypuszczalne składy:
Górnik Zabrze: Tomasz Loska - Michał Koj, Dani Suarez, Mateusz Wieteska, Adam Wolniewicz - Damian Kądzior, Rafał Kurzawa, Szymon Matuszek, Łukasz Wolsztyński, Sandi Arcon - Igor Angulo.
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Maciej Dąbrowski, Artur Jędrzejczyk, Adam Hlousek - Guilherme, Kasper Hamalainen, Michał Kopczyński, Krzysztof Mączyński, Dominik Nagy - Jarosław Niezgoda.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).