Na taki mecz w Zabrzu czekano ponad rok. Górnik Zabrze po sezonie przerwy wrócił do Lotto Ekstraklasy, a pierwszym rywalem beniaminka był mistrz Polski, Legia Warszawa. Ligowy klasyk i hit 1. kolejki przyciągnął na trybuny blisko 23 tysiące widzów. To był mecz godny najwyższej klasy rozgrywkowej. Zdecydowanym faworytem była Legia, ale zabrzanie już rok temu w meczu Pucharu Polski pokazali, że wiedzą jak wygrywać z zespołem z Warszawy.
W składzie Górnika znalazło się aż siedmiu graczy, którzy debiutowali w elicie. Pozostali w ekstraklasie rozegrali łącznie 106 meczów. Legia zagrała za to bez kontuzjowanych Tomasza Jodłowca, Miroslava Radovicia, Michała Kucharczyka czy Michała Pazdana. Właśnie nieobecność tych graczy i zmęczenie rywalizacją w eliminacjach Ligi Mistrzów chcieli wykorzystać gospodarze.
Pierwszy kwadrans to wzajemne badanie sił. Obie ekipy były czujne w defensywie i na niewiele pozwalały rywalom, a z boiska wiało nudą. To zmieniło się w 17. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę zgrał Mateusz Wieteska, a nieudanie wybił ją Łukasz Broź. Futbolówka spadła pod nogi Daniego Suareza, a stoper Górnika z kilku metrów uderzył ją pod poprzeczkę. Arkadiusz Malarz był bez szans, a Arena Zabrze oszalała ze szczęścia. Zabrzanie po raz kolejny przypomnieli, że stałe fragmenty gry są ich mocną stroną.
Legia za wszelką cenę chciała jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Przed spotkaniem trener Jacek Magiera zapowiadał, że nie chce powtórki z zeszłego sezonu, gdy po słabym początku rozgrywek warszawski zespół musiał odrabiać straty. Groźniejszy był jednak Górnik, który w 43. minucie podwyższył prowadzenie. Z kontrą ruszył Igor Angulo i w sytuacji sam na sam nie dał szans Malarzowi. W dodatku, gdy już celebrował zdobycie gola, to przypadkowo uderzył bramkarza Legii kolanem w głowę. Ten padł na boisko i po kilku minutach opuścił je w karetce. Jego miejsce zajął Radosław Cierzniak, a u Malarza podejrzewane jest wstrząśnienie mózgu. Z powodu kontuzji bramkarza Legii pierwsza połowa trwała o 12 minut dłużej.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak się bawią słynni sportowcy (WIDEO)
Od początku drugiej części gry Legia ruszyła do frontalnych ataków, a Górnik głównie się bronił i swoich szans szukał w kontrach. Trener Magiera desygnował na boisko Armando Sadiku i Krzysztofa Mączyńskiego, ale z każdą minutą to zabrzanie byli bliżej sprawienia gigantycznej sensacji. I właśnie jedna z kontr, po błędzie defensywy Górnika, zakończyła się trzecim golem. Znów Angulo nie dał szans bramkarzowi Legii i z zimną krwią zdobył bramkę. Zabrzanie wiwatowali, a symbolem bezradności mistrzów Polski były opuszczone głowy piłkarzy Legii.
O takim rozstrzygnięciu nie marzyli nawet najwierniejsi kibice Górnika. Żyjące od kilku dni tym meczem Zabrze świętowało fantastyczny powrót do Ekstraklasy. Z kolei Legia pokazała, że u progu sezonu musi jeszcze sporo popracować nad formą. Mistrzowie Polski zdołali odrobić część strat. W 80. minucie Dominik Nagy odegrał do Sadiku, a ten w debiucie w Legii strzałem pod poprzeczkę pokonał bezradnego Tomasza Loskę.
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 3:1 (2:0)
1:0 - Dani Suarez 17'
2:0 - Igor Angulo 43'
3:0 - Igor Angulo 65'
3:1 - Armando Sadiku 80'
Składy:
Górnik Zabrze: Tomasz Loska - Adam Wolniewicz, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Michał Koj (81' Erik Grendel) - Damian Kądzior (62' David Ledecky), Maciej Ambrosiewicz, Szymon Żurkowski, Rafał Kurzawa, Łukasz Wolsztyński (Bartłomiej Olszewski) - Igor Angulo.
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź (61' Krzysztof Mączyński), Maciej Dąbrowski, Artur Jędrzejczyk, Adam Hlousek - Michał Kopczyński (46' Armando Sadiku), Thibault Moulin, Mateusz Szwoch, Guilherme, Dominik Nagy - Kasper Hamalainen.
Żółte kartki: Adam Wolniewicz (Górnik Zabrze) oraz Guilherme (Legia Warszawa).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 22 708.