Kolejorz potrzebuje co najmniej jednego gola, bo w pierwszym starciu II rundy eliminacyjnej Ligi Europy przegrał z FK Haugesund 2:3. Niedzielny występ poznaniaków w Lotto Ekstraklasie (0:0 z Sandecją Nowy Sącz) wielkim optymizmem kibiców nie nastroił.
- Drużyna jest na dobrym poziomie. Nie perfekcyjnym, ale na tyle dobrym, żeby sobie z takim rywalem poradzić. Jeśli zrobimy wszystko tak jak w niedzielę, a dołożymy choć 20 procent skuteczności, to będzie dobrze. W spotkaniu z Sandecją mieliśmy siedem, osiem sytuacji, a przeciwnik jedną. Chciałbym, żeby teraz było podobnie z tą różnicą, że padną bramki - mówi Nenad Bjelica.
W ubiegły czwartek Norwegowie zaskoczyli Lecha, bo zagrali dość otwarty futbol. - Na swoim stadionie zespół FK Haugesund jest mocny. Stosował pressing przez 90 minut. Nie jest jednak powiedziane, że na wyjeździe też nie będzie tego robił. W ostatnich meczach Norwegowie radzili sobie bardzo solidnie. Mają dobrą serię w lidze, a rewanż z nami zaczną z korzystnym wynikiem. Nie możemy im pozwalać na kontrataki - zaznaczył chorwacki szkoleniowiec.
Bjelica nie ma jednak wątpliwości. Jednobramkową stratę da się odrobić. - Przegraliśmy w Haugesund 2:3, ale nie było tak, że oddaliśmy dwa strzały na bramkę i wszystko co mieliśmy zostało wykorzystane. Tych okazji było więcej, miały je oba zespoły. Nie było widać różnicy. Norwegowie są teraz w rytmie meczowym, bo grają w lidze od dłuższego czasu. Być może więc znajdują się w lepszej dyspozycji niż my. Umiejętności jednak przemawiają za Lechem - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarze Bayernu modelami, efektowna sztuczka Martiala
Trener FK Haugesund Eirik Horneland uważa, że jego zespół powinien przyjechać do Poznania z większą zaliczką. - Bramka, którą straciliśmy praktycznie w ostatnich sekundach była bardzo bolesna i zmusza nas do pokazania wysokiej formy w rewanżu. Nie wiem jak częstsze występy w lidze wpłyną na przebieg czwartkowego spotkania. Jesteśmy teraz w szczytowej formie, idzie nam dobrze, a Lech faktycznie zaczął krajowe rozgrywki dopiero w niedzielę. Przekonamy, czy to wywrze jakiś wpływ na losy awansu - stwierdził.
Według prognoz w czwartek w stolicy Wielkopolski ma być nawet 30 stopni Celsjusza. Do takich upałów Norwegowie nie są przyzwyczajeni i właśnie to może stanowić dla nich największy kłopot. - Nie jesteśmy przygotowani na podobne warunki, ale mecz rozpocznie się dopiero o godz. 20.00. Mam nadzieję, że do tego czasu temperatura już nieco spadnie - przyznał Horneland.