Strzelecka niemoc Lecha Poznań. "Musimy być cierpliwy, a bramki przyjdą"
Lech Poznań w nie najlepszym stylu rozpoczął bieżący sezon. Trener Nenad Bjelica jest pewny, że wkrótce jego zawodnicy będą grali coraz lepiej. - Jestem cierpliwy i nie mam minimalnych pretensji. Musimy dalej pracować - mówi.
Lech Poznań rozczarowuje przede wszystkim w rozgrywkach Lotto Ekstraklasy. Najpierw zremisował bezbramkowo z Sandecją Nowy Sącz, a potem po katastrofalnym spotkaniu przegrał z Wisłą Płock 0:1. Kibiców martwi przede wszystkim strzelecka niemoc. - Wiosną mieliśmy etap, że w każdym meczu strzelaliśmy gole, a teraz mamy etap, w którym nie strzelamy. Musimy dalej pracować. Najważniejsze, że stwarzamy sobie sytuacje i jestem pewny, że bramki przyjdą i będą je zdobywać nie tylko napastnicy, ale cała drużyna - uspokaja Nenad Bjelica.
Kolejorz mocno odczuwa brak Marcina Robaka i Dawida Kownackiego. Nicki Bille Nielsen bramki zdobył do tej pory tylko w eliminacjach Ligi Europy, a Christian Gytkjaer wciąż czeka na premierowe trafienie. - Nie jestem nerwowy. W piłce jest tak, że napastnicy nie mogą strzelić gola przez długi czas, a potem zdobywają bramki regularnie - kontynuuje Bjelica.
Trener Lecha zwraca uwagę, że rok temu również na początku było sporo krytyki pod adresem ofensywnych graczy, a potem byli bardzo skuteczni - W zeszłym roku też było dużo dyskusji o tym, że Lech potrzebuje napastnika. Potem mieliśmy najlepszego strzelca ligi i Dawida Kownackiego, który teraz gra w Sampdorii. Obecnie mamy dwóch dobrych napastników oraz Denissa Rakelsa, który szuka formy. Gole przyjdą, musimy być cierpliwi - kończy Bjelica, który jest przekonany, że z meczu na mecz jego podopieczni będą coraz lepsi.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarz Bayernu rozstał się z piękną żoną