Nicki Bille Nielsen zbiera sporo krytyki, ale już wyrównał swój rekord w Lechu Poznań

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki  / Na zdjęciu: Bille Nielsen
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Bille Nielsen

Wielu kibiców Lecha w niego wątpi i kręci nosem, gdy wychodzi w podstawowym składzie. Nicki Bille Nielsen nie jest ulubieńcem trybun w Poznaniu, ale właśnie wyrównał rekord, jeśli chodzi o liczbę goli w jednym sezonie.

Trzy trafienia w siedmiu meczach - to dorobek duńskiego napastnika we wciąż początkowej fazie edycji 2017/2018. Lepiej nie szło mu jeszcze nigdy, odkąd trafił do stolicy Wielkopolski, a miało to miejsce na przełomie 2015 i 2016 roku. Wtedy zresztą zaliczył niezły start, bo w swojej pierwszej rundzie zagrał w dwunastu spotkaniach i też strzelił trzy bramki.

Nicki Bille Nielsen nie cieszy się zbyt dobrą opinią wśród części kibiców, ma za to to, co dla niego bezcenne - ogromne wsparcie trenera Nenada Bjelicy. - Bramki napastników zawsze mnie cieszą, zwłaszcza w kontekście nadchodzącego spotkania pucharowego - mówił Chorwat po starciu z Piastem Gliwice (5:1), w którym 29-latek otworzył wynik wykorzystując rzut karny.

- Mamy lipiec, a Nicki już wyrównał rekord jeśli chodzi liczbę bramek w jednym sezonie. Jak więc można być niezadowolonym? - śmieje się szkoleniowiec. - Mnie jego forma cieszy i jestem przekonany, że tych goli będzie znacznie więcej, a on sam będzie ważnym ogniwem zespołu. To jeden z tych zawodników, którzy potrzebują trochę więcej czasu na dojście do optymalnej formy, ale widzę, że walczy na każdym treningu.

Przez kontuzję pachwiny duński napastnik stracił dużą część sezonu 2016/2017 i grywał niezmiernie rzadko. Teraz jest w pełni sił i choć czasem irytuje nieskutecznością (tak było zwłaszcza w pierwszym meczu III rundy eliminacyjnej Ligi Europy z FC Utrecht, w którym zmarnował dwie stuprocentowe szanse), cieszy się sporym zaufaniem Bjelicy i w meczach Lotto Ekstrakasy wychodzi na boisko od 1. minuty. W pucharach sytuacja jest odwrotna. Tam od początku występuje Christian Gytkjaer, a Bille Nielsen pełni rolę zmiennika.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarz Bayernu rozstał się z piękną żoną(WIDEO)

Po odejściu Dawida Kownackiego i Marcina Robaka, właśnie dwaj Duńczycy są teraz pierwszoplanowymi postaciami w napadzie Kolejorza. Na szpicy może też wprawdzie grać Deniss Rakels. Łotysz jednak częściej bywa wystawiany jako skrzydłowy, poza tym nadal pracuje nad dojściem do optymalnej dyspozycji i dotąd nie zebrał jeszcze zbyt wielu minut.

Komentarze (1)
avatar
gmk38
1.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wypozyczyc go . I ściągnąć angulo z Górnika