Nenad Bjelica stale rotuje składem i tym razem dokonał pięciu zmian w porównaniu do czwartkowego pojedynku z FC Utrecht (0:0) w III rundzie eliminacyjnej Ligi Europy. Efekt? Niemal cała pierwsza połowa była w wykonaniu jego drużyny fatalna. Przez prawie 40 minut poznaniacy razili niedokładnymi zagraniami, prostymi błędami i z każdą chwilą tylko pogłębiali irytację trybun, aż w końcu pojawiły się na nich pierwsze gwizdy.
To Piast sprawiał lepsze wrażenie. Sprawniej wymieniał podania, z łatwością przedostawał się pod pole karne przeciwnika i kilka razy solidnie go nastraszył. Pierwszy raz zrobił to tuż po rozpoczęciu spotkania, ale nie za sprawą składnej akcji, lecz koszmarnej pomyłki Lasse Nielsena. Duński stoper zbyt krótko odegrał piłkę do Jasmina Buricia i Bośniak musiał się nieźle napocić, by zatrzymać uderzenie Macieja Jankowskiego z ostrego kąta. Strzałami z dystansu bramkarza Lecha postraszyli również Martin Bukata i Konstantin Vassiljev, lecz Burić nie popełniał błędów i zatrzymywał te próby.
Tuż przed przerwą, gdy kompletnie nic nie wskazywało na jakikolwiek pozytyw w ekipie Nenada Bjelicy, zadała ona dwa ciosy, choć ta katastrofa gliwiczan to w dużej ich zasługa. Wszystko zaczęło się od błędu Aleksandara Sedlara, który podciął rozpędzonego w polu karnym Kamila Jóźwiaka i sprokurował jedenastkę. Tę wykorzystał Nicki Bille Nielsen, choć Dobrivoj Rusov wyczuł jego intencje i był bliski zatrzymania strzału w prawy róg. Nie popisał się natomiast cztery minuty później. Wtedy po kontrataku potężnie w przy bliższym słupku strzelił Maciej Makuszewski i piłka przełamała ręce bramkarza Piasta.
2:0 do przerwy - faworyt prowadził, lecz ten wynik kompletnie nie oddawał przebiegu boiskowych wydarzeń. Podopieczni Dariusza Wdowczyka zostali bezlitośnie wypunktowani i stanęli przed piekielnie trudnym zadaniem. Po przerwie na krótko zdołali jednak nawiązać walkę i w 62. minucie cieszyli się z gola kontaktowego. Padł on po dośrodkowaniu Vassiljeva z rzutu wolnego. Piłkę dość przypadkowo zgrywał Bukata, w zasadzie trafiając w Josipa Barisicia i rezerwowy gości miał na koncie bramkę po zaledwie pięciu minutach gry.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Gareth Bale czule przywitał się ze słynną aktorką
Poznaniacy zatracili pewność siebie, ale tylko na chwilę, bo to co zrobili w końcówce wywołało totalny szok. Na niespełna kwadrans przed końcem było po meczu, a błysnęli rezerwowi w Kolejorzu. Z prawego skrzydła dośrodkował Nicklas Barkroth, zaś precyzyjnym uderzeniem przy dalszym słupku egzekucję wykonał Christian Gytkjaer. To niezwykle ważny gol dla Duńczyka, bo trafił do siatki dopiero w szóstym występie w poznańskim klubie. Przełamał się zresztą w idealnym momencie, bo zapewne właśnie on wystąpi od 1. minuty w czwartkowym rewanżu z FC Utrecht, a po bezbramkowym remisie w Holandii lechici będą potrzebować bramek jak tlenu.
Gol Gytkjaera nie był ostatnim w niedzielnym spotkaniu. Lech zwyciężył aż 5:1. Najpierw wynik podwyższył płaskim strzałem Łukasz Trałka, a w 85. minucie kanonadę zakończył duński napastnik, który zamknął dośrodkowanie Roberta Gumnego i uderzeniem z najbliższej odległości skompletował dublet.
Stwierdzić, że Piast nie zasłużył na tak wysoką porażkę, to nic nie powiedzieć. Gliwiczanie mają prawo być załamani, bo przez niemal całą pierwszą połowę byli lepsi. Lech pokazał jednak zabójczą skuteczność, wykorzystał wszystkie swoje atuty i w niesamowicie efektownym stylu odniósł pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie.
Lech Poznań - Piast Gliwice 5:1 (2:0)
1:0 - Nicki Bille Nielsen (k.) 40'
2:0 - Maciej Makuszewski 44'
2:1 - Josip Barisić 62'
3:1 - Christian Gytkjaer 78'
4:1 - Łukasz Trałka 83'
5:1 - Christian Gytkjaer 85'
Składy:
Lech Poznań: Jasmin Burić - Robert Gumny, Emir Dilaver, Lasse Nielsen, Wołodymyr Kostewycz, Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Maciej Makuszewski (63' Nicklas Barkroth), Radosław Majewski, Kamil Jóźwiak (76' Mario Situm), Nicki Bille Nielsen (67' Christian Gytkjaer).
Piast Gliwice: Dobrivoj Rusov - Martin Konczkowski, Hebert, Aleksandar Sedlar, Marcin Pietrowski, Sasa Zivec, Patryk Dziczek (76' Karol Angielski), Uros Korun (57' Aleksander Jagiełło), Martin Bukata, Konstantin Vassiljev, Maciej Jankowski (57' Josip Barisić).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 13 738.
Jak trzeba zdominować przeciwnika żeby Pan nie wypisywał takich głupot ???
Czy Lech byłby według sz.redaktora lepszym zespołem gdyby miał 500podań a remisował do przerwy 0:0 ?
Mecz przez pierwsze 40min był wyrównany i każda ze stron miała swoje szanse ,a przy wyniku 0:0 śmiało można było wskazać faworyta tego spotkania i na pewno nie był to Piast. Trzeba by bardzo przymrużyć oczy żeby widzieć to inaczej ,a może nawet je zamknąć . Czytaj całość