Maciej Makuszewski: Zachowanie rywali było słabe, tak nie postępują mocne drużyny

PAP / 	PAP/Jakub Kaczmarczyk
PAP / PAP/Jakub Kaczmarczyk

Ogromny niedosyt towarzyszył piłkarzom Lecha po odpadnięciu z eliminacji Ligi Europy. Maciej Makuszewski miał też spore pretensje do rywali o uporczywą grę na czas.

W rewanżowym pojedynku III rundy FC Utrecht dwukrotnie obejmował prowadzenie, a remis 2:2 nie dał ekipie Nenada Bjelicy awansu. - Czasem gra się słabo, a piłka przypadkowo się od kogoś odbije i taki gol daje zwycięstwo. Tym razem nam się nie udało. Zabrakło trochę umiejętności, trochę szczęścia, w efekcie wynik jest niekorzystny. Nie straciliśmy wiary nawet po golu na 1:2. Byłem przekonany, że możemy to wygrać w trzy minuty. Wyrównaliśmy, a potem jeszcze kilka razy gotowało się w polu karnym - powiedział Maciej Makuszewski.

Holendrzy kradli czas już na początku spotkania, a to irytowało lechitów. - To było naprawdę słabe. Sędzia doliczył ostatecznie aż siedem minut, ale rywale co chwilę leżeli na boisku. Takie zachowania są nie fair. Gdy ktoś jest bardzo dobry i czuje się mocny, to gra normalnie. W doliczonym czasie też było sporo podobnych zdarzeń. Przeciwnicy wołali o pomoc, a za chwilę wstawali - dodał skrzydłowy.

Przyczyna odpadnięcia poznaniaków tkwi w dużej mierze w błyskawicznie straconym golu (w 1. minucie do siatki trafił Gyrano Kerk). We wszystkich przedmeczowych wypowiedziach zarówno trener, jak i piłkarze mówili o koncentracji, a właśnie jej na początku zabrakło. - Uważam, że byliśmy skoncentrowani. Kto by przypuszczał, że dośrodkowanie będzie tak dokładne? Takie rzeczy się w piłce zdarzają. Utrata bramki nas pobudziła. W pierwszej połowie zaatakowaliśmy bardzo mocno, w efekcie wyrównaliśmy, a potem cały czas wisiał w powietrzu gol na 2:1 - zaznaczył Makuszewski.

Lechitom zabrakło chłodnej głowy. Szans wypracowali mnóstwo, lecz mieli bardzo duży problem z ich wykorzystywaniem. - Trudno mówić o chłodnej głowie w takim spotkaniu. Cały stadion dopingował, przyszło mnóstwo ludzi, a my byliśmy nabuzowani. Nie kalkulowaliśmy, chcieliśmy strzelać bramki. Nikt się na pewno nie przestraszył przeciwnika - zakończył 27-latek.

ZOBACZ WIDEO Michał Kucharczyk: Możemy mieć głowy podniesione do góry

Komentarze (11)
avatar
Piotr Kołakowski
5.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A jakie było wasze zachowanie? Stracenie bramki kiedy grasz jednego zawodnika więcej to kryminał !!! Byliście słabsi. Zacznijcie patrzeć na siebie a nie oskarżacie innych. 
avatar
Władysław z Klanu
5.08.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Śmieszny piłkarzyk :). Byliśmy lepsi, oni grali na czas i "Kto by przypuszczał, że dośrodkowanie będzie tak dokładne?" pewnie, przecież sam nie potrafisz wrzucić celnie piłki w okolice "piątki" Czytaj całość
avatar
Andy Iwan
4.08.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Widzę że Cię boli że masz drużynę zadowolony z siebie przegranych frustratów
wygrali by gdyby im przeciwnicy nie przeszkadzali a trener to jest najbardziej zadowolony ze ma tak niewymagajacych
Czytaj całość
avatar
JJS
4.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lech nie ma zawodnika - lidera co potrafi poderwać do gry,brakuje dyrygenta na boisku.Bez takiego gracza przy ogólnym bardzo średnim poziomie całej drużyny nie można odnieść sukcesu.W Lechu zby Czytaj całość
avatar
Andy Iwan
4.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
W 40 sekundzie strzelili gola i grali na czas przeciwnicy- a co mieli was dobic i wstyd zrobic wam wiekszy dziekuj i za to.
Makuszewskiemu to coś na głowę padło
z tym usprawiedliwieniem 90 min
Czytaj całość