Maciej Makuszewski: Zachowanie rywali było słabe, tak nie postępują mocne drużyny
Ogromny niedosyt towarzyszył piłkarzom Lecha po odpadnięciu z eliminacji Ligi Europy. Maciej Makuszewski miał też spore pretensje do rywali o uporczywą grę na czas.
Holendrzy kradli czas już na początku spotkania, a to irytowało lechitów. - To było naprawdę słabe. Sędzia doliczył ostatecznie aż siedem minut, ale rywale co chwilę leżeli na boisku. Takie zachowania są nie fair. Gdy ktoś jest bardzo dobry i czuje się mocny, to gra normalnie. W doliczonym czasie też było sporo podobnych zdarzeń. Przeciwnicy wołali o pomoc, a za chwilę wstawali - dodał skrzydłowy.
Przyczyna odpadnięcia poznaniaków tkwi w dużej mierze w błyskawicznie straconym golu (w 1. minucie do siatki trafił Gyrano Kerk). We wszystkich przedmeczowych wypowiedziach zarówno trener, jak i piłkarze mówili o koncentracji, a właśnie jej na początku zabrakło. - Uważam, że byliśmy skoncentrowani. Kto by przypuszczał, że dośrodkowanie będzie tak dokładne? Takie rzeczy się w piłce zdarzają. Utrata bramki nas pobudziła. W pierwszej połowie zaatakowaliśmy bardzo mocno, w efekcie wyrównaliśmy, a potem cały czas wisiał w powietrzu gol na 2:1 - zaznaczył Makuszewski.
Lechitom zabrakło chłodnej głowy. Szans wypracowali mnóstwo, lecz mieli bardzo duży problem z ich wykorzystywaniem. - Trudno mówić o chłodnej głowie w takim spotkaniu. Cały stadion dopingował, przyszło mnóstwo ludzi, a my byliśmy nabuzowani. Nie kalkulowaliśmy, chcieliśmy strzelać bramki. Nikt się na pewno nie przestraszył przeciwnika - zakończył 27-latek.
ZOBACZ WIDEO Michał Kucharczyk: Możemy mieć głowy podniesione do góry