El. LE: porywające widowisko w Poznaniu, ale bez happy endu. Lech za burtą

PAP / 	PAP/Jakub Kaczmarczyk
PAP / PAP/Jakub Kaczmarczyk

To mógł być niezapomniany wieczór w Poznaniu. Emocje nie do opisania, porywające spotkanie z ponad 30 tys. kibiców na trybunach, ale zabrakło jednej bramki. Remis Lecha z FC Utrecht 2:2 dał awans Holendrom.

W tym artykule dowiesz się o:

- 0:0 na wyjeździe jest pod pewnymi względami lepsze niż 1:0, bo wymusza na nas większą mobilizację - mówił przed pojedynkiem rewanżowym Nenad Bjelica. Po kilkudziesięciu sekundach dałby już za wyjazdowego gola wszystko, bo jego podopieczni zaczęli zawody beznadziejnie. Wystarczyła jedna dokładna wrzutka z prawego skrzydła, po której Rafał Janicki i Nikola Vujadinović pozostawili kompletnie bez krycia Gyrano Kerka i 21-letni skrzydłowy wykonał egzekucję strzałem głową. Matus Putnocky zalicza czasem nieprawdopodobne interwencje, ale tu mógł tylko bezradnie patrzeć.

W tym momencie zrobiło się bardzo nieprzyjemnie, bo lechici przez dłuższą chwilę tkwili w szoku i nie do końca mieli pomysł jak dobrać się rywalom do skóry. Ci jednak wcale nie grali lepiej niż u siebie. Objęli prowadzenie, a następnie schowali się na własnej połowie i już po kwadransie zaczęli kraść czas, co budziło na trybunach niesamowitą irytację.

W końcu zespół Nenada Bjelicy zdołał podkręcić tempo i po strzale Radosława Majewskiego z rzutu wolnego piłka musnęła poprzeczkę. Wrzawa na Inea Stadionie robiła się coraz większa i piłkarze FC Utrecht zaczęli panikować. Nadeszła 26. minuta i Kolejorz to wykorzystał, choć nie obyło się bez pomocy sędziów. Majewski płasko wstrzelił piłkę w pole karne i zupełnie niekryty Christian Gytkjaer bez trudu wpakował ją do siatki. Sęk w tym, że Duńczyk znajdował się na spalonym - nie minimalnym, a ponad metrowym. Sędzia asystent się zawahał, chorągiewki jednak nie podniósł i kibice w Poznaniu oszaleli z radości.

Ta bramka - choć zdobyta nieprawidłowo - niesamowicie uskrzydliła lechitów, którzy do końca pierwszej połowy mieli miażdżącą przewagę. Goście momentami wybijali piłkę byle dalej od własnej bramki, modląc się tylko o dotrwanie z wynikiem 1:1 do przerwy. To im się udało, a trener Erik ten Hag musiał być mocno poirytowany przebiegiem pierwszej części, bo od razu zarządził zmianę.

Początek drugiej połowy był w wykonaniu FC Utrecht nieco lepszy. Holendrzy opanowali pożar w tyłach, choć tylko na kwadrans. Później znów napierał Kolejorz. Trzeba oddać gospodarzom, że choć zaczęli spotkanie koszmarnie, to ani na chwilę nie stracili wiary w awans. Gdy w 70. minucie Ramon Leeuwin otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę za faul taktyczny na rozpędzonym Macieju Makuszewskim, wydawało się, że końcówka musi należeć do drużyny Nenada Bjelicy. Tak niestety nie było.

W 89. minucie dziecinny błąd na własnej połowie popełnił Wołodymyr Kostewycz i z tej pomyłki zrodziła się bramka na 1:2. Zdobył ją strzałem z bliska Cyriel Dessers. Nawet taka katastrofa nie podłamała lechitów i w trzeciej z siedmiu doliczonych minut wyrównał w zamieszaniu Gytkjaer.

Na cokolwiek więcej zabrakło już dokładności i czasu. Rozpaczliwe wrzutki nic miejscowym nie przyniosły i po końcowym gwizdku z radości oszaleli Holendrzy, a także ich nieliczna, niespełna 200-osobowa grupa kibiców.

Niedosyt i poczucie straconej szansy - tylko tak można opisać to, czym kończy się dla Lecha przygoda w Lidze Europy. Przeciwnik na pewno nie był silniejszy, ale podopiecznym Nenada Bjelicy niestety zabrakło koncentracji i zimnej krwi. Efekt jest taki, że zaczyna się sierpień, a pucharów w Poznaniu już nie ma.

Lech Poznań - FC Utrecht 2:2 (1:1)
0:1 - Gyrano Kerk 1'
1:1 - Christian Gytkjaer 26'
1:2 - Cyriel Dessers 89'
2:2 - Christian Gytkjaer 90+3'
pierwszy mecz: 0:0, awans: FC Utrecht

Składy:

Lech Poznań: Matus Putnocky - Emir Dilaver (81' Deniss Rakels), Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Wołodymyr Kostewycz, Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh (85' Nicki Bille Nielsen), Maciej Makuszewski, Radosław Majewski, Mario Situm (71' Nicklas Barkroth), Christian Gytkjaer.

FC Utrecht: David Jensen - Sean Klaiber, Mark van der Maarel, Willem Janssen, Edson Braafheid (69' Robin van der Meer), Sander Van De Streek, Ramon Leeuwin, Urby Emanuelson (46' Yassine Ayoub), Zakaria Labyad, Gyrano Kerk (74' Giovanni Troupee), Cyriel Dessers.

Żółte kartki: Nikola Vujadinović, Mario Situm, Nicki Bille Nielsen (Lech Poznań) oraz Willem Janssen, Mark van der Maarel, Ramon Leeuwin, Yassine Ayoub (FC Utrecht).

Czerwona kartka: Ramon Leeuwin /70' za drugą żółtą/ (FC Utrecht).

Sędzia: Mads-Kristoffer Kristoffersen (Dania).

Widzów: 33 446.

ZOBACZ WIDEO Jakub Czerwiński: Astana to dobra drużyna. Nie czujemy wstydu (WIDEO)

Komentarze (83)
avatar
szurszacz 1
4.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
chyba ciebie, bo tylko blokować umiesz 
avatar
13MP 18PP
4.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aż tak mocno zabolało? 
avatar
szurszacz 1
4.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
13MP 18 PP
mieć sztab ludzi i nie umieć liczyć kartek. to legła za to potrafi...
blokować to też tylko dzieci z warszafki potrafią.. 
avatar
13MP 18PP
4.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dostać gola ze spalonego większego od czoła posła Budki, grać w przewadze prawie pół godziny i odpaść - takiego wyczynu nie potrafiłaby nawet Legia. 
avatar
PiKey
4.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz