- Idziesz wieczorem na mecz przy Łazienkowskiej? - ubrany w idealnie skrojony garnitur biznesmen pyta sąsiada, który maluje ogrodzenie.
- Cześć Witek. Legia? Dzisiaj? Przecież jutro gra w Krakowie, z Wisłą. Daty ci się pomieszały? - odpowiada Janek, kierowca ciężarówki, którą rozwozi towary po całej Polsce.
- Nie Legia, tylko Gran Derbi. Nie mogę odpuścić ukochanej Barcy, a ty kibicujesz Realowi, więc byłoby fajnie zobaczyć twoją minę po kolejnej porażce.
- Czekaj, czekaj, jak Barca-Real na Łazienkowskiej? O czym ty w ogóle mówisz?
ZOBACZ WIDEO Jakub Czerwiński: Astana to dobra drużyna. Nie czujemy wstydu (WIDEO)
- Nie słyszałeś o projekcji holograficznej? O rewolucji na miarę XXII wieku? Gdzie ty żyjesz?
Japończycy są już gotowi
Wróćmy do rzeczywistości. Fachowcy twierdzą, że w niedalekiej przyszłości dialog między Witkiem a Jankiem będzie jak najbardziej prawdziwy. Chodzi o hologramy, które zmienią odbiór sportu w sposób, jakiego dotąd nie doświadczyliśmy. O jakim nawet sobie nie wyobrażamy.
W skrócie chodzi mniej więcej o to, że przytoczone powyżej Gran Derbi będzie mogło być wyświetlone w każdym miejscu świata. Nie na ekranie telewizora (bo co to by była za rewolucja), a w... powietrzu. - To nie jest marzenie szalonych naukowców, to nie jest science fiction - mówi na łamach angielskiego "The Guardian" Christopher Lee, architekt zajmujący się projektowaniem stadionów i obiektów sportowych. - Najważniejsze spotkania będą odbywały się w wielu miejscach na świecie. Finał MŚ, który będzie rozgrywany na przykład w Paryżu, w tym samym czasie przyciągnie 80 tysięcy kibiców na trybuny brazylijskiej Maracany. Ludzie usiądą wygodnie na krzesełkach, a na murawie zobaczą projekcję holograficzną meczu. Będą się czuli, jakby piłkarze rzeczywiście biegali po murawie ich obiektu.
Brzmi futurystycznie? No pewnie, że tak. Jednak technologia jest już gotowa. Japończycy, którzy walczyli o przyznanie praw do organizacji mistrzostw świata 2022, w ofercie przygotowanej dla FIFA obiecali, że sygnał wszystkich meczów mundialu zostanie wyprodukowany w technologii, która będzie gwarantowała możliwość holograficznych projekcji na całym świecie. Jak wiemy, wyścig o mundial przegrali - z Katarem. W atmosferze skandalu i oskarżeń o korupcję.
Tak wygląda holograficzna relacja z meczu.
Rewolucja na miarę transmisji telewizyjnych
- Na pierwszy rzut oka rewolucja holograficzna wydaje się wymysłem naukowców, bliżej nieokreśloną przyszłością - przyznaje Brian Prestidge, były szef zespołu ds. rozwoju technologicznego w Bolton Wanderers. - Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak to rozwiązanie jest blisko realizacji. Tak naprawdę technologia już jest, trzeba nakładów finansowych. A doskonale wiemy, że piłka nożna to bogaty sport. Pieniądze się znajdą. Skoro inwestycja ma się zwrócić w ekspresowym tempie.
Zwróci się na pewno. Przecież możliwość "transmisji" meczów np. MŚ czy ME na kilkudziesięciu (kilkuset?) stadionach na całym globie - w jednym czasie! - to wielokrotnie większe wpływy ze sprzedaży biletów, gadżetów, pamiątek klubowych, czy choćby hot-dogów i piwa. - Jeżeli finał MŚ będzie oglądało na stadionie nie 80 tysięcy, jak teraz, a powiedzmy 2,5 mln osób na trzydziestu, czy czterdziestu obiektach równocześnie, to chyba nie muszę tłumaczyć, ile więcej zarobimy - miał powiedzieć jeden z wysoko postawionych działaczy FIFA.
Tak, FIFA powoli zaczyna się przekonywać, że hologramy to rewolucja na miarę transmisji telewizyjnych na żywo wprowadzonych wiele lat temu. Przekonują się też największe kluby świata. Już liczą w myślach, o ile zwiększą się wpływy ze sprzedaży biletów. Przecież obecnie kupno biletu na Camp Nou czy Allianz Arenę często graniczy z cudem.
- Przeciętnemu Kowalskiemu na razie trudno to ogarnąć, ale rzeczywiście możemy być pewni, że to jest przyszłość nie tylko piłki nożnej, ale i sportu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Mirosław Chęciński z jednej z firm, która zajmuje się w naszym kraju ogólnie rzecz biorąc holografią. - Technologicznie myślę, że jesteśmy już prawie gotowi, jako ludzkość. Albo będziemy za dosłownie kilka lat.
Piłkarze "wyświetleni" na murawie
Ktoś powie: co to za rewolucja? Przecież już teraz często gromadzimy setki tysięcy ludzi na placach największych miast, ustawiamy telebimy i wspólnie oglądamy najważniejsze wydarzenia sportowe. Przecież słynne już Strefy Kibica mają się całkiem dobrze.
- To zupełnie coś innego - przekonuje nas Chęciński. - Telebim to po prostu większy telewizor. Żadna rewolucja. To tak, jakbym poszedł do marketu i kupił po prostu sprzęt z ekranem o jak największej przekątnej, zaprosił znajomych, sąsiadów i wspólnie obejrzelibyśmy spotkanie.
Projekcja holograficzna daje poczucie realizmu. - Przede wszystkim piłkarze zostają "wyświetleni" na murawie stadionu. Nie ma płaskiego ekranu. Oni biegają w każdym wymiarze, dzięki świetnej jakości dźwięku słyszymy, jak pokrzykują, oczywiście co chwilę dochodzi do nas dźwięk gwizdka, itd. Z tego, co wiem, firmy, które przygotowują się do obsługi takich wydarzeń, pracują również nad "oddaniem" odpowiedniego zapachu pochodzącego ze stadionu-matki - kończy Chęciński.
A wszystko to będziemy mogli obejrzeć razem z tysiącami kibiców, którzy - jak my - kupią bilet, przyjdą na stadion, zajmą swoje numerowane miejsce, założą szalik, wywieszą flagi, będą dopingować swoich ulubieńców. A że piłkarze będą realnie grali kilka tysięcy kilometrów od stadionu? Jakie to będzie miało znaczenie? No chyba, że ktoś po meczu będzie chciał zdobyć autograf ulubionego piłkarza. Z tym może być problem.