Wyrósł jak spod ziemi. Michal Papadopulos teoretycznie zrobił wszystko, co powinien. Dostał piłkę na 3. bądź 4. metrze i posłał ją do wydawałoby się pustej bramki. Piłka zatrzymała się jednak na Michale Pazdanie. To była 72. minuta meczu, Piast Gliwice mógł remisować z Legią Warszawa 1:1. Zamiast tego kilka minut później przegrywał już 0:3.
- Trudno myśleć o korzystnym wyniku, nie wykorzystując takich szans. Lepiej rozpoczęliśmy 2. połowę, gdyby padł ten gol na 1:1, to być może ten mecz inaczej by się potoczył. Nie wiem jaka jest przyczyna, że takich sytuacji nie wykorzystujemy. Tego nie da się wyćwiczyć - komentował trener gości Dariusz Wdowczyk.
A Jacek Magiera też nie miał wątpliwości: - Pierwsza część meczu była trochę inna niż druga. W pierwszej części kluczowym momentem było szybkie otwarcie wyniku przez Dominika Nagy'ego. W drugiej za coś takiego uznaję wybicie piłki z pustej bramki przez Michała Pazdana. Potem dwa gole strzelone w krótkim odstępstwie czasu zadecydowały o naszej wygranej.
Krzysztof Mączyński to samo: - Kluczowy moment? Wybicie piłki przez Pazdana!
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: karne pompki piłkarzy Barcelony
- Legia nie grała świetnego spotkania, nie przypominam sobie w 1. połowie jakichś klarownych sytuacji - analizował Wdowczyk. Przyznał jednak, że akurat w 1. połowie jego drużyna ograniczyła się tylko do przeszkadzania rywalowi. - W drugiej było trochę lepiej, ale wciąż za mało. Nie zamierzaliśmy się bronić, kontry nam się nie udawały. I przytrafił nam się błąd, po którym straciliśmy gola.
Piast po piątkowej porażce nadal jest ostatni w tabeli. Jak podkreślał jednak trener Legii, to nie jest miejsce adekwatne do możliwości tego zespołu.
A co z Legią? - To było w pełni zasłużone zwycięstwo. Wiele rzeczy mogło sie dziś podobać, przede wszystkim dobre zmiany oraz wykreowanie kilku klarownych okazji. Ten mecz możemy zapisać na plus - mówił Magiera.
I dodawał: - Musimy łapać pewne automatyzmy, ponieważ nowi zawodnicy wciąż uczą się schematów gry. Dziś z dobrej strony zaprezentował się Armando Sadiku. Widać było, że coraz lepiej rozumie się z partnerami na boisku. Nie było pewne, czy zagra, ponieważ przed meczem zmagał się z drobną infekcją. Mimo wygranej, wciąż dużo pracy przed nami. Będziemy robić wszystko aby drużyna grała jak najlepiej i wygrywała, bo to jest najważniejsze.
W czwartek mistrzów Polski czeka mecz w eliminacjach Ligi Europy z Sheriffem Tiraspol.
Po piątkowej wygranej 3:1, w Lotto Ekstraklasie Legia jest szósta.