Zbigniew Mroziński
40-letni były reprezentant Bośni i Hercegowiny mieszka jednak w Monachium i cieszy się przyjaźnią prezydenta klubu Ulego Hoenessa, który przyznał, że takiej właśnie osoby poszukiwał i jest pewny, że to dobry wybór. Co miał zresztą powiedzieć, skoro sam stał za tą decyzją. Tyle że w Bayernie dyrektor sportowy nie ma takiej władzy jak w wielu innych klubach Bundesligi.
Takie stanowisko w monachijskim potentacie wprowadzono dopiero w 2009 roku, gdy właśnie Hoeness po 30 latach pełnienia funkcji klubowego menedżera awansował w hierarchii. Dyrektorem sportowym osiem lat temu został ekszawodnik bawarskiego zespołu, ale też absolwent monachijskiej szkoły biznesu – Christian Nerlinger. Niby wskoczył w buty Ulego, ale nie dość, że jego funkcja nazywała się inaczej, to miał także o wiele mniejsze kompetencje. Może dlatego wytrwał na posadzie tylko trzy lata.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: "Ibra" jest ze stali. Ten film zaskoczył fanów
Następca Sammera
W 2012 roku jego następcą został Matthias Sammer, znakomity przed laty piłkarz niemiecki, zdobywca Złotej Piłki "France Football" w 1996 roku. Tyle że nigdy wcześniej niezwiązany z bawarskim gigantem, jako piłkarz i trener osiągał bowiem sukcesy w Borussii Dortmund oraz piastował funkcję dyrektora sportowego w niemieckim związku piłki nożnej (DFB).
Po sześciu latach Sammer z powodu złego stanu zdrowia pożegnał się z posadą. Jednak po jego niedawnej krytycznej ocenie wypożyczenia przez Bayern z Realu Madryt Kolumbijczyka Jamesa Rodrigueza można domniemywać, że ubiegłoroczne odejście mogło mieć głębsze podłoże, tym bardziej że teraz szybko otrzymał złośliwą ripostę od wszechwładnego Hoenessa.
Zanim 31 lipca 2017 roku ogłoszono, że wakujące od 13 miesięcy miejsce zajmie Hasan Salihamidzić, media wśród kandydatów do objęcia funkcji dyrektora sportowego Bayernu wymieniały innych dawnych piłkarzy bawarskiej drużyny. Przede wszystkim reprezentantów Niemiec: Olivera Kahna, Philippa Lahma, Miroslava Klose i może mniej znanego z boiska, ale rodowitego Bawarczyka dobrze radzącego sobie w roli dyrektora sportowego Borussii Moenchengladbach, Maksa Eberla. Natomiast z obcokrajowców, którzy zapisali piękną kartę w Bayernie, w tym kontekście padło nazwisko Holendra Marka van Bommela.
Być może niektórzy z nich chcieli większego wpływu na drużynę, niż im proponowano, ale byli też tacy, którzy obawiali się, że nie poradzą sobie na eksponowanym stanowisku. Wybór Salihamidzicia, który był ambasadorem marki Bayern między innymi na niedawnym tournee w Azji, należy uznać za niespodziankę. Bośniak przyznał, że jego wielkim marzeniem było, żeby znowu być blisko drużyny, bo nie ma nic piękniejszego dla członka wielkiej rodziny bawarskiego klubu, niż być łącznikiem między wybitnymi piłkarzami a znakomitym trenerem. Zadeklarował, że jest gotów do dyspozycji 24 godziny na dobę.
Hasan jest Bośniakiem, ale od dawna mieszka w Republice Federalnej Niemiec, można nawet powiedzieć, że w tym kraju się wychował. Przyjechał tam z rodzicami jesienią 1992 roku. Zbliżał się wtedy do 16 urodzin i nawet nie wiedział, czy jeszcze kiedyś dane mu będzie zobaczyć rodzinne miasto Jablanica albo Mostar, gdzie grał w młodzieżowym zespole tamtejszego Velezu. W Jugosławii od kilku miesięcy trwała bowiem wojna domowa. Jego tata decyzję o emigracji podjął po tym, jak należące wówczas jeszcze do tego kraju Sarajewo (stolica Bośni i Hercegowiny) otoczyły wojska miejscowych Serbów. Młody piłkarz zdążył jeszcze dostać powołanie do reprezentacji Jugosławii do lat 16. Kto mógł, to jednak uciekał z terenów dzisiejszej BiH, gdzie wtedy masowo dochodziło do czystek etnicznych.
Odcienie Ligi Mistrzów
Wylądowali w Hamburgu, w czym pomógł im Ahmed Halilhodzić, kuzyn słynnego dziś szkoleniowca, a kiedyś znakomitego piłkarza Vahida, również pochodzącego z Jablanicy. Vahid Halilhodzić był trenerem pierwszego zespołu Velezu Mostar, gdy w młodzieżowej drużynie ćwiczył tam "Brazzo", czyli braciszek, jak nazywano go w domu.
W sezonie 1995-96 zadebiutował w Bundeslidze w barwach Hamburger SV. Klub z północy Niemiec nie był w stanie zatrzymać u siebie tak utalentowanego piłkarza i w 1998 roku na zasadzie wolnego transferu Hasan przeniósł się do Monachium. W Bayernie znakomity skrzydłowy lub boczny pomocnik spędził dziewięć sezonów i aż sześciokrotnie został mistrzem Niemiec. Wystąpił w dwóch meczach finałowych Champions League, pierwszy raz w 1999 roku, gdy wszedł na zmianę w 89 minucie, a po czterech minutach było już 2:1 dla Manchesteru United i trofeum poleciało do Anglii. Dwa lata później przebywał na boisku 120 minut przeciw Valencii. Po dogrywce było 1:1 i do rozstrzygnięcia niezbędny był konkurs rzutów karnych, który niemiecki zespół wygrał, a on był jednym ze szczęśliwych egzekutorów jedenastek.
W 2007 roku przeprowadził się do Juventusu Turyn, który wrócił do Serie A po rocznej banicji spowodowanej degradacją za uczestnictwo w aferze korupcyjnej. We Włoszech spędził cztery lata, w sezonie 2011-12 pograł jeszcze w VfL Wolfsburg i mając 35 lat, zakończył karierę piłkarską. Potem udzielał się jako ekspert piłkarski w niemieckich stacjach telewizyjnych RTL i ZDF, w tej roli był na World Cup 2014, gdzie zadebiutowała w wielkiej imprezie reprezentacja Bośni i Hercegowiny, bo gdy w latach 1996-2006 rozegrał w niej 42 mecze i strzelił sześć goli, to się nie udało.
Prezes zarządu Bayernu inny legendarny piłkarz Karl-Heinz Rummenigge powiedział, że Hasan znakomicie zna klub i z wielkimi nadziejami podpisano z nim trzyletni kontrakt. Nie bez znaczenia było to, że dzięki pobytowi w Juventusie mówi po włosku, więc nie będzie miał problemów, żeby porozumieć się z trenerem Carlo Ancelottim i jego współpracownikami. Nowy dyrektor powiedział, że jeszcze w trwającym okienku możliwe są transfery piłkarzy do Bayernu. Salihamidzić nie działa w pojedynkę, przecież w pionie, którym zarządza, pracuje między innymi dyrektor techniczny Michael Reschke, wcześniej działający z powodzeniem w Bayerze Leverkusen, gdzie przeprowadził wiele udanych transakcji.