Lechia Gdańsk nie wygrała od miesiąca. Docenia nawet remis

PAP / Mateusz Matras (z lewej)
PAP / Mateusz Matras (z lewej)

- Powinniśmy być zadowoleni z tego remisu - ocenia Mateusz Matras, pomocnik Lechii Gdańsk po bezbramkowym meczu z Pogonią Szczecin. - Bierzmy małymi garściami - dodaje Błażej Augustyn.

Na impas Lechii Gdańsk składają się cztery mecze ligowe i jedno spotkanie w Pucharze Polski. Drużyna, która w poprzednim sezonie była blisko podium, zdobyła od 15 lipca do 15 sierpnia dwa punkty w Lotto Ekstraklasie. Ten drugi za remis 0:0 z Pogonią Szczecin w 5. kolejce.

- Ostatnie mecze nam się nie układały. Do braku zwycięstw w lidze doszło odpadnięcie z Pucharu Polski. Do Szczecina przyjechaliśmy odwrócić złą kartę i wreszcie ruszyć w górę tabeli. Patrząc na cały mecz powinniśmy być zadowoleni z tego remisu, bo Pogoń była w poniedziałek lepsza - ocenia Mateusz Matras, pomocnik Lechii.

Matras zagrał po raz pierwszy na stadionie przy Twardowskiego od czasu transferu z Lechii do Pogoni. Kibice wywiesili na trybunach transparent z podziękowaniami dla piłkarza.

- Zachowanie kibiców było miłe. Ciepło mnie później pożegnali, gdy schodziłem z boiska. Myślę, że zapracowałem sobie na dobry wizerunek - mówi Matras. - Mam ze Szczecinem związanych dużo wspomnień. Spotkałem w tym mieście wspaniałych ludzi i fajnie było tu wrócić. Sam mecz traktowałem jednak jak każdy inny. Na boisku nie ma miejsca na sentymenty.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: David Beckham znów z Realem Madryt

Matras wrócił do Szczecina, a Błażej Augustyn i Patryk Lipski zadebiutowali w zespole z Trójmiasta. Bardziej zadowolony z pierwszego meczu mógł być obrońca Augustyn, który pomógł Lechii zachować czyste konto.

- Pracowaliśmy dobrze jako kolektyw, co oczywiście nie oznacza, że nie mamy już nic do poprawienia, żeby było lepiej. Na razie bierzmy małymi garściami. Po pierwszym meczu jestem zadowolony z czystego konta. Komplet punktów postaramy się zdobyć na własnym stadionie - zapowiada Augustyn.

- Dla mnie debiut był miłym zaskoczeniem - dodaje Lipski. - W piątek przechodziłem testy medyczne, w sobotę podpisałem kontrakt, a w poniedziałek byłem na boisku po ledwie dwóch treningach. Nie wiedziałem, że to tak szybko pójdzie. Z meczu na mecz moja współpraca z partnerami będzie się zazębiać i przydam się drużynie jeszcze bardziej.

Źródło artykułu: