Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu. Na prowincji

PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Piłkarze Legii załamani po rewanżu z Sheriffem Tyraspol
PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Piłkarze Legii załamani po rewanżu z Sheriffem Tyraspol

Legia Warszawa jest biznesowym zwycięzcą Ekstraklasy. Cała liga ma coraz więcej pieniędzy, bije kolejne finansowe rekordy. Jak dobrze w liczbach by nie było, to dziś i tak w skali Europy nasze rozgrywki niestety są prowincjonalne.

Przychody klubów w zeszłym sezonie wyniosły aż 706 mln złotych. I tylko z Europy nasze kluby wyszły.

[tag=7769]

Ekstraklasa[/tag] i firma doradcza EY jak co roku w raporcie "Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu" dokonały finansowego podsumowania ligi. W zestawieniu oceniane są finanse klubu, ale też jego wartość marketingowa, sprzedaż koszulek, oglądalność meczów, miejsce w tabeli itd. Tych składowych jest naprawdę sporo – nie ma co ukrywać, podsumowanie jest rzetelne.

Władze ligi chwalą się doskonałymi liczbami: łączne przychody klubów w poprzednim sezonie wyniosły 706,6 mln złotych, w roku 2015 było to 511,2 mln złotych. Wzrost jest więc ogromny, a to za sprawą transferów po Euro 2016 (po raz pierwszy w historii w kasie klubów zostało łącznie ponad 100 mln złotych) i grze Legii Warszawa w Lidze Mistrzów. Na dodatek osiągnięto pierwszy w historii dodatni wynik finansowy wszystkich 16 klubów - 66 mln złotych.

Wartość telewizyjna ligi wyniosła 473 mln złotych i też wzrosła o ponad 80 mln.
Zwycięzcą rankingu została Legia Warszawa, której przychody wzrosły o 151 mln zł, osiągając wysokości 281 mln zł, co – jak podkreślono – stanowiło 40 procent przychodów całej ligi. Mistrz Polski zdeklasował resztę stawki, drugi Lech Poznań osiągnął przychody na poziomie 75,1 mln złotych. Trzecie miejsce w rankingu ma Lechia Gdańsk.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zdajemy sobie sprawę z tego, że Dania gra u siebie bardzo dobrą piłkę (WIDEO)

I wszystko niby jest pięknie. Liga rośnie, niby jest lepsza, niby bogatsza, na pewno doskonale opakowana telewizyjnie. A jednak, ciężko się tymi podsumowaniami cieszyć. A już na pewno ciężko będzie teraz te wszystkie rekordy powtórzyć. Bo z ligi, której mistrz Polski zadziwiał Europę strzelając 3 gole Realowi Madryt, staliśmy się ligową prowincją Europy.

Peryferiami, na które przez najbliższy rok nikt poważny nie spojrzy. Do tej pory za gorszy ligowy sort uważaliśmy choćby ligę mołdawską, ale teraz jej mistrz Sheriff Tiraspol naszego wywalił z pucharów na zbity pysk.

I niestety, nawet władze ligi nie mają wątpliwości, że w najbliższych latach na regularny powrót naszych zespołów nie ma co liczyć. A innej drogi na polepszanie sytuacji niż stała gra w Europie, nie ma. Zapytany na prezentacji raportu szef Ekstraklasy Dariusz Marzec, ile trzeba mieć, żeby tam grać, odpowiedział: - Olympiakos czy Celtic zarabiają na poziomie 90-100 mln euro. Legia przekroczyła 50 mln euro. Czeka nas jeszcze wiele pracy.

Na razie więc, gdy europejskie kluby będą biły się między sobą, nam pozostanie emocjonowanie się ekstraklasowymi piątkami, już wcale nie takimi super. Za to na pewno bogatszymi.

Źródło artykułu: