W tym artykule dowiesz się o:
Amatorzy lepsi od asów Bekdasa
Tworząc listę hańby polskich klubów w rozgrywkach UEFA, skupiliśmy się tylko na historii najnowszej - za cezurę uznaliśmy 2001 rok, czyli początek XXI wieku. Na samym początku trwającego stulecia bolesną wpadkę w europejskich pucharach zaliczyła Pogoń Szczecin.
W rundzie wstępnej Pucharu UEFA 2001/2002 będący wówczas wicemistrzem Polski Portowcy musieli uznać wyższość islandzkiego IF Reykjavik. W pierwszym meczu szczecinianie ulegli amatorskim przeciwnikom 1:2, a w rewanżu przed własną publicznością nie udało im się odrobić strat z wyjazdu i po remisie 1:1 islandzkie gejzery wystrzeliły w powietrze ich marzenia o podboju Europy.
Hańbą okryli się wówczas trener Mariusz Kuras i kilku uznanych ligowców: Kazimierz Węgrzyn, Jacek Bednarz, Dariusz Gęsior, Paweł Drumlak, Jerzy Podbrożny czy Dariusz Dźwigała. By mieć pełen obraz tego, z kim wówczas polegli Portowcy, warto przypomnieć słowa Rafała Ulatowskiego, który w latach 2000-2003 pracował w Islandii: - Chciałem zaszczepić w zawodnikach profesjonalne podejście do piłki. Okazało się to niemożliwe. Do początku ligi pozostał miesiąc, a ja za wszelką cenę chciałem zrobić jak najwięcej. Zająłem się więc taktyką, ćwiczeniem szybkości. Po kilku dniach frekwencja wśród piłkarzy zaczęła gwałtownie spadać. Moje podejście do pracy spotkało się z dezaprobatą miejscowych.
Nie zawsze było kolorowo
Adam Nawałka nie zawsze miał złoty dotyk, którym uzdrawiał swoje zespoły. Gdy przed sezonem 2002/2003 przejął Zagłębie Lubin, wiązano z nim spore nadzieje, ale jego praca na Dolnym Śląsku to pasmo niepowodzeń. Aktualny selekcjoner reprezentacji Polski zaczął od falstartu, jakim było odpadnięcie z Pucharu Interototo już po I rundzie. Lubinianie okazali się wówczas słabsi od łotewskiego Dinaburg FC (1:1, 0:1).
Po fatalnym początku wcale nie było lepiej. W pierwszych dziewięciu kolejkach sezonu ligowego Zagłębie zdobyło tylko siedem punktów i Adam Nawałka został zwolniony, zostawiając zespół na przedostatnim miejscu w tabeli. Wiesławowi Wojno, który przejął drużynę, i następnie Adamowi Topolskiemu nie udało się przywrócić Zagłębia na właściwe tory i lubinianie zakończyli sezon spadkiem z ekstraklasy.
ZOBACZ WIDEO AS Roma schowana, ale skuteczna - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
A Nawałka po fiasku w Lubinie zniknął z ekstraklasy na blisko pięć długich lat. Co ciekawe, nim krakowianin został selekcjonerem reprezentacji Polski, nieudany dwumecz z Łotyszami był jego jedynym kontaktem z rozgrywkami międzynarodowymi.
Koszmar minionego lata
Lato 2003 roku należy do najgorszych w historii polskiej piłki klubowej. Po pierwsze, przygoda Polonii Warszawa z Pucharem Intertoto zakończyła się już na pierwszym rywalu. Co prawda Czarne Koszule nie były wtedy czołową drużyną ekstraklasy, bo sezon 2002/2003 zakończyły na 8. miejscu, ale porażki z Tobołem Kostanaj (0:3, 1:2) czyli wicemistrzem Kazachstanu, w którym zawodowy futbol w 2003 roku dopiero raczkował, chluby stołecznej ekipie nie przynoszą.
Polonia pożegnała się z Europą już 28 czerwca (!), a półtora miesiąca później wstydu najedli się też piłkarze GKS-u Katowice i Wisły Płock. Pierwsi odpadli z Pucharu UEFA z macedońską Cementarnicą Skopje (0:0, 1:1), a drugich z tych samych rozgrywek wyrzucił łotewski FK Ventspils (1:1, 2:2). Wstyd był tym większy, że Cementarnica ograła katowiczan po oddaniu zaledwie jednego celnego strzału na ich bramkę, a Wisła odpadła, choć w drugim meczu prowadziła już 2:0.
Wybacz, mamo - pokonało nas Dinamo
W latach 2002-2004 Henryk Kasperczak stworzył przy Reymonta 22 bezapelacyjnie najlepszą polską drużynę XXI wieku, ale i tamta wielka Wisła Kraków nie uniknęła upokarzającej wpadki.
W sezonie 2004/2005 drzwi do Ligi Mistrzów przed Białą Gwiazdą zatrzasnął galaktyczny Real Madryt z Ikerem Casillasem, Roberto Carlosem, Luisem Figo, Davidem Beckhamem, Zinedinem Zidanem, Raulem i Ronaldo. Skazywani na pożarcie krakowianie nie sprawili niespodzianki i ulegli Królewskim 0:2 i 1:3, ale zaprezentowali się godnie. Dlatego tym większy był szok, gdy kilka tygodni później odpadli z Pucharu UEFA z gruzińskim Dinamem Tbilisi.
W pierwszym meczu przy Reymonta 22 wiślacy zgodnie z planem wygrali, ale tylko 4:3, a dwa gole dla gości były samobójczymi dziełami Arkadiusza Głowackiego i Tomasza Kłosa. W rewanżu w Gruzji mistrzowie Polski ulegli Dinamu 1:2 i odpadli z rozgrywek przez bramki zdobyte przez Kłosa i Głowackiego w Krakowie.
Co ciekawe, dwa miesiące wcześniej krakowianie rozbili w drobny mak mistrza Gruzji, WIT Georgia Tbilisi (8:2, 3:0), a Dinamo było wówczas jedynie trzecim zespołem rodzimej ekstraklasy. Gruzińska klęska w zasadzie przesądziła o końcu "ery kasperczakowskiej" przy Reymonta 22.
Gdzie te cuda, panie Smuda?
Europejski, a w zasadzie wschodnioeuropejski blamaż ma na koncie też Franciszek Smuda. Latem 2006 roku władze nowo powstałego w wyniku fuzji z Amicą Lecha Poznań powierzyły "Franzowi" misje budowy zespołu. Przyszły selekcjoner zaczął pracę w Poznaniu od dużej wpadki.
W I rundzie Pucharu Intertoto Kolejorz nie sprostał z FC Tiraspol - trzeciej wówczas drużynie mołdawskiej ekstraklasy, która w 28 meczach wcześniejszego sezonu zdobyła raptem 38 punktów. Mimo że Smuda korzystał z połączonych sił dawnego Lecha i Amiki, Mołdawianie dwukrotnie pokonali jego Kolejorza: w pierwszym meczu w Tyraspolu 1:0 i w rewanżu w Poznaniu 3:1.
Smuda doznał mołdawskiego blamażu dokładnie dziesięć lat po tym, jak wprowadził Widzew Łódź do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Panta rhei.
Bolesny pierwszy raz
Starty w Pucharze Internoto w ogóle nie są najszczęśliwsze dla polskich klubów. W sezonie 2007/2008 w tych rozgrywkach wystartowała Legia Warszawa. Kiedy po I połowie meczu z Vetrą Wilno drużyna Jana Urbana przegrywała 0:2, do akcji wkroczyli kibice stołecznego klubu, którzy przystąpili do demontażu stadionu w Wilnie. Z powodu zamieszek mecz został przerwany, a Legia została wykluczona z rozgrywek. To była zarówno sportowa, jak i wizerunkowa wpadka klubu z Łazienkowskiej 3.
Rok później odbyła się ostatnia edycja Pucharu Intertoto. Dla Cracovii udział w niej był debiutem w rozgrywkach UEFA - Pasy wcześniej już startowały w tzw. "Pucharze Lata", ale działo się to, gdy Puchar Intertoto nie był jeszcze rozgrywany pod egidą UEFA. W debiucie na europejskiej arenie prowadzone wówczas przez Stefana Majewskiego Pasy uległy 1:2 i 0:3 czwartej drużynie białoruskiej ekstraklasy - Szachtiorowi Soligorsk. Tak "udanie" rozpoczęty sezon zakończył się spadkiem Cracovii z ekstraklasy, ale krakowianie ostatecznie zostali w najwyższej klasie rozgrywkowej, bo licencji na występy w niej nie otrzymał Łódzki Klub Sportowy.
Cupiał nie mógł uwierzyć
Dwa kolejne miejsca na naszej krwawej liście zajmuje Wisła Kraków. Latem 2009 roku przy Reymonta 22 poważnie myślano o szturmie na Ligę Mistrzów. Tym bardziej, że po tzw. "reformie Platiniego" droga do Champions League miała być łatwiejsza. Lecz zanim wiślacy zdążyli pomyśleć o tym, z kim mogą stoczyć ostateczny bój o Champions League, już ich nie było w pucharach. Za burtę rozgrywek już w II rundzie eliminacji krakowian wyrzucił mistrz Estonii - Levadia Tallinn. W pierwszym meczu Biała Gwiazda zremisowała z Levadią 1:1, a w rewanżu uległa jej 0:1.
Dla Bogusława Cupiała była to gorzka pigułka do przełknięcia - w końcu rok wcześniej jego zespół odpadł z Ligi Mistrzów z wielką Barceloną Pepa Guardioli. Za tallińską wpadkę pracą przy Reymonta 22 zapłacił Jacek Bednarz, a wyrok na Macieju Skorży został tylko odłożony w czasie.
Rok po kompromitacji z Levadią kibice i piłkarze Wisły znów palili się ze wstydu. W III rundzie el. Ligi Europy Biała Gwiazda musiała uznać wyższość Karabachu Agdam. Tak - dziś odpadnięcie z tą azerską drużyną nie byłoby żadną ujmą, skoro to świeżo upieczony uczestnik fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale siedem lat temu Karabachowi daleko było do miejsca, w którym teraz się znajduje.
Azerowie wygrali w Krakowie 1:0, a już po 35 minutach rewanżu prowadzili 3:0, grzebiąc nadzieje Wisły na awans do kolejnej fazy. Ostatecznie Biała Gwiazda przegrała w Baku 2:3, ale trudno było to nazwać uratowaniem twarzy. Po odpadnięciu z Karabachem do dymisji podał się Henryk Kasperczak, a jego miejsca zajął Robert Maaskant. W tak źle rozpoczętym sezonie Holender poprowadził Wisłę do 13. w historii mistrzostwa Polski.
Pocałunek śmierci
Michał Probierz mawia, że awans do europejskich pucharów to pocałunek śmierci dla trenera i klubu. Nie można mu odmówić racji, biorąc pod uwagę to, co przeżył w sezonie 2011/2012. W I rundzie el. Ligi Europy prowadzona przez niego Jagiellonia Białystok trafiła na trzecią drużynę kazachskiej ekstraklasy - Irtysz Pawłodar.
Drużyna Probierza w pierwszym meczu przed własną publicznością wygrała 1:0, ale w rewanżu Kazachowie z nawiązką odrobili stratę, wyrzucając białostoczan za burtę pucharów, a trenera Probierza zmuszając do dymisji.
Kibice Jagiellonii byli wściekli na piłkarzy. Podczas jednego z domowych meczów swojego zespołu wywiesili transparent, w którym pogratulowali Kazachom. ""Irtysz - prawdziwy mężczyźni, prawdziwi piłkarze, prawdziwi zwycięzcy. Gratulacje!" - brzmiało hasło.
Na Rumaku do Europy? Chyba nie
W latach 2013-2014 grubą skórę musieli mieć kibice Lecha Poznań. Z el. Ligi Europy 2013/2014 Kolejorza wyrzucił ówczesny mistrz Litwy, Żalgiris Wilno (0:1, 2:1), a rok później Lech doznał największej kompromitacji w historii, przegrywając w el. Ligi Europy z wicemistrzem Islandii, Stjarnan FC (0:1, 0:0).
Gdy prowadzony przez Marka Zuba i mający w składzie Kamila Bilińskiego i Jakuba Wilka Żalgiris wyrzucał Lecha z pucharów, litewska ekstraklasa zajmowała 41. miejsce w rankingu UEFA, podczas gdy polska liga była w nim na 21. pozycji. Rok później przepaść między polską i islandzką ekstraklasą była mniejsza (20. i 35. pozycja), ale to marne pocieszenie.
Po kompromitacji z Żalgirisem Mariusz Rumak zachował posadę, ale porażki z półamatorami z Islandii władze Lecha już nie przełknęły i szkoleniowiec został zwolniony. Nie ma jednak tego złego, co na dobre by nie wyszło - gdyby nie kompromitacja ze Stjarnan FC, Lech nie zatrudniłby Macieja Skorży, a ten szkoleniowiec w sezonie 2014/2015 poprowadził Kolejorza do zdobycia mistrzostwa Polski.
Sami sobie zgotowali ten los
Do wspomnianego Pucharu Intertoto 2008/2009 Cracovia dostała się kuchennymi drzwiami - w lidze nie zajęła miejsca uprawniającego udział w tych rozgrywkach i dopiero degradacje za korupcję Korony Kielce i Zagłębia Lubin oraz fuzja Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski z Polonią Warszawa sprawiły, że Pasy mogły zagrać w Pucharze Intertoto.
Na wywalczenie pierwszego w historii awansu do rozgrywek UEFA Cracovia czekała aż do sezonu 2015/2016, ale drugie zderzenie z europejskimi pucharami było dla niej brutalne. Już w I rundzie el. Ligi Europy Pasy przegrały z macedońską Skendiją Tetowo 0:2 oraz 1:2 i odpadły z rozgrywek.
- Ten dwumecz będzie się za nami ciągnął jeszcze długo też pod względem PR-owym i nie można się temu dziwić. Nie będzie nam łatwo o tym zapomnieć, bo ciągle będzie nam to przypominane, ale niestety - sami sobie zgotowaliśmy ten los - mówił trener Cracovii, Jacek Zieliński.