Dania - Polska: Zimny prysznic na rozgrzane głowy. Katastrofa polskiej kadry

PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański
PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański

Cierpiał kontuzjowany Łukasz Piszczek, cierpiał Robert Lewandowski okładany przez duńskich obrońców, w Kopenhadze cierpiała cała Polska kadra. Drużyna Adama Nawałki przegrała z Danią 0:4, ale pozostała liderem eliminacyjnej grupy E.

Z Kopenhagi Paweł Kapusta i Mateusz Skwierawski

Nic w piątkowym meczu z Danią w polskiej drużynie nie działało, jak należy. Piotr Zieliński źle podawał, Kamil Grosicki źle dryblował, Kamil Glik źle wyprowadzał piłkę spod własnej bramki, Łukasz Fabiański w stosunkowo łatwej sytuacji - źle łapał piłkę, a Robert Lewandowski  - mimo usilnych prób - nie był w stanie sforsować momentami agresywnie grającej defensywy rywala. Do tego niedyspozycja Łukasza Piszczka, wymuszona zmiana jeszcze w pierwszej połowie, chaos w defensywie. Na dokładkę Pione Sisto i Nicolai Jorgensen kręcący naszą linią obrony jak karuzelą w słynnym, wesołym miasteczku Tivoli w centrum Kopenhagi. Skończyło się na czterech ciosach, ale gdyby polska kadra otrzymała ich więcej, nie byłoby to niesprawiedliwe rozwiązanie.

Trzy pierwsze gole straciliśmy po indywidualnych wpadkach naszych zawodników. Przy bramce na 0:1 (Thomas Delaney głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 15. minucie) "na radar" kryli Piotr Zieliński i Łukasz Piszczek. Przy drugiej fatalną stratę zaliczył Kamil Glik, przesuwająca się polska defensywa złożyła się jak harmonijka, dzięki czemu osamotniony w polu karnym jak kopenhaska, mała syrenka na nadbrzeżu Andreas Cornelius walił w Fabiana jak z haubicy. Trzeci gol - złe wybicie Michała Pazdana, fatalna próba łapania piłki przez Fabiańskiego i Jorgensen pakując piłkę do pustej bramki, strzelił jednego z najłatwiejszych goli w życiu. Czwarte trafienie to już genialny popis Christiana Eriksena. Piękny strzał zza pola karnego.

To wszystko przedziwna historia, bo przecież Adam Nawałka podczas konferencji prasowych mówił, że jego drużyna jest w stu procentach przygotowana do duńskiego wyzwania. Sytuacja to zastanawiająca, bo przecież nasi kadrowicze (może poza wyszydzanymi ostatnio legionistami) znajdowali się w bardzo dobrej dyspozycji i selekcjoner nie musiał kombinować ze składem.

ZOBACZ WIDEO Paragwaj rozbił Chile - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Medialne przewidywania w sprawie składu spełniły się w stu procentach. Środek pola starali się zabezpieczyć (bo określenie "zabezpieczali" mogłoby być potraktowane jako nadużycie) Krzysztof Mączyński, Karol Linetty, bliżej szpicy grał Piotr Zieliński. W bramce z kolei selekcjoner wystawił Łukasza Fabiańskiego. W poprzednim meczu eliminacyjnym (z Rumunią w czerwcu) zagrał Wojciech Szczęsny, ale od tego czasu w jego życiu wiele się wydarzyło - zmienił klub, zasiadł na ławce rezerwowych i jak na złość - doznał niegroźnego urazu kostki. Wszystko to sprawiło, że kolejną szansę otrzymał mający pewne miejsce w bramce w klubie "Fabian". Teoretycznie wszyscy w znakomitej formie, w praktyce okazało się, że różowy, frunący od długiego czasu nad Polską balon oczekiwań wobec kadry okazał się "przekłuwalny".

Trzeba Robertowi Lewandowskiemu oddać, że on akurat na piłce zna się, jak mało kto. Kapitan kadry wyszedł na konferencję prasową przed kilkoma dniami i zawyrokował: Dania jest od nas lepsza piłkarsko. Wszyscy oniemieli, niektórzy przymykali oko, jeszcze inni widzieli w tym próbę przerzucenia presji na przeciwnika. A "Lewy" miał po prostu rację. Dania rzeczywiście jest od Polski lepsza piłkarsko, przekonaliśmy się o tym boleśnie w piątek w Kopenhadze. Porażka w Danii nie jest tragedią dla układu tabeli, nie ma się co po niej zalewać łzami. Wciąż jesteśmy przecież liderami w grupy E, ale nasza przewaga nad grupą pościgową (Dania i Czarnogóra) zmalała do trzech punktów. Czarnogórcy w poniedziałek zmierzą się u siebie z Rumunią, Duńczycy zagrają w Armenii.

Kolejny mecz w eliminacjach mistrzostw świata polska kadra rozegra już w najbliższy poniedziałek. Biało-Czerwoni podejmą na Stadionie Narodowym w Warszawie Kazachstan.

Dania - Polska 4:0 (2:0)
1:0 - Delaney 15'
2:0 - A. Cornelius 42'
3:0 - Jorgensen 59'
4:0 - Eriksen 80'

Składy:

Dania: Kasper Schmeichel - Henrik Dalsgaard, Simon Kjaer, Andreas Bjelannad, Jens Stryger Larsen - Andreas Conrelius (75' Nicklas Bendtner), William Kvist, Thomas Delaney, Pione Sisto - Christian Eriksen - Nicolai Jorgensen (82' Lukas Lerager).

Polska: Łukasz Fabiański - Łukasz Piszczek (34' Thiago Cionek), Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk - Krzysztof Mączyński, Karol Linetty (67' Maciej Makuszewski) - Jakub Błaszczykowski, (62' Arkadiusz Milik), Piotr Zieliński, Kamil Grosicki - Robert Lewandowski.

Żółte kartki: Mączyński (Polska).

Sędzia: Milorad Mazić (Serbia).

Widzów: 34 500.

Komentarze (292)
avatar
RealTime
2.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
W dupach im się poprzewracało. Myśleli że mecz się sam wygra. Fabiański niepewny, Pazdan nie wiedział co się dzieje, Glik popełniał błędy, Zieliński znowu grał jak nieśmiały chłopczyk z orlików Czytaj całość
avatar
Jarek Przybyszewski
2.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Chlopaki myśleli ze wyjda na murawe postraszą nazwiskami i Duny uciekną.... a tu ..suprise ....4 bramy.... dostali i się zdziwli.... 
avatar
Jarek Przybyszewski
2.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
4-5-1 .......... to system który na sile forsowal Wenger w Arsenalu ........... i kanonierów niema w lidze mistrzow......... 
avatar
Mieczyslaw Adamczyk
2.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Orły chciały wygrać mecz na stojąco a na stojąco tylko piwo można wypić cieloczki ! 
avatar
jerrypl
2.09.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Nie można wygrać meczu z niezłym zespołem, jeśli w środku pomocy wystawia się trzech cherubinków, dopiero co odstawionych od cycka mamy. Linetty, Zieliński i Mączyński to piłkarze słabi fizyczn Czytaj całość