Trudno nie używać mocnych słów, komentując piątkowy mecz reprezentacji Polski z Danią w eliminacjach mistrzostw świata. Biało-Czerwoni doznali klęski 0:4, czym zostali sprowadzeni na ziemię na trzy kolejki przed końcem rywalizacji o awans na turniej w Rosji.
Także znany z ostrego języka Jan Tomaszewski nie ukrywa, że na boisku w Kopenhadze polscy zawodnicy zaprezentowali się bardzo źle. Nie zamierza jednak pastwić się nad drużyną Adama Nawałki. Legendarny bramkarz wierzy, że był to jedynie wypadek przy pracy.
- Każdej drużynie zdarza się jakiś kompromitujący mecz, choćby można przypomnieć pamiętną porażkę Brazylii z Niemcami 1:7 w półfinale mistrzostw świata. Spotkanie z Danią było klasycznym wypadkiem przy pracy naszego zespołu - ocenia medalista MŚ z 1974 roku.
- Przegraliśmy, rzeczywiście w kompromitującym stylu, natomiast nie jest czas na odgrywanie się na piłkarzach czy trenerze. Dlaczego? Ostatni mecz w eliminacjach gramy 8 października, ale to już jest jutro! Nie ma czasu na rewolucje - dodaje.
Według Tomaszewskiego, główną przyczyną złej postawy polskiej drużyny było jej ustawienie - z pięcioma piłkarzami ustawionymi w drugiej linii i jednym napastnikiem. To z kolei było spowodowane wystawieniem w podstawowej "11" Piotra Zielińskiego.
ZOBACZ WIDEO: Menadżer Kamila Grosickiego dla WP SportoweFakty: Jestem rozczarowany, zawiedziony
- Co się stało w piątek? Ja tę tezę prezentuję już od meczu z Kazachstanem w pierwszej kolejce eliminacji. Moim zdaniem główną przyczyną porażki jest nasz jeden piłkarz, kapitalny zawodnik, Piotr Zieliński. On się nie nadaje do naszego stylu gry - przekonuje.
- To rozgrywający, który potrafi grać znakomicie, jednak w takim ustawieniu jakim gra SSC Napoli. Natomiast my wypracowaliśmy sobie styl gry na dwóch napastników Lewandowski - Milik, dwóch defensywnych pomocników, najczęściej Krychowiak - Mączyński, bo my rozgrywamy piłkę po bokach boiska! - argumentuje popularny "Tomek" i wylicza:
- Proszę mi przypomnieć, jak padały gole dla polskiej drużyny na EURO 2016? Po akcjach skrzydłowych tak? To k... jego mać, w tym momencie jak się wystawia rozgrywającego, to Linetty i Mączyński nie wiedzą jak mają grać! Wszystko wtedy idzie przez Zielińskiego. W piątek Lewandowski otrzymywał jakiekolwiek piłki dopóki na boisku był Łukasz Piszczek i tworzył akcje z Kubą Błaszczykowskim. Po zejściu Piszczka wszystko siadło. Zieliński jest nam potrzebny tylko w momencie, gdy gramy dwoma napastnikami, coś nie idzie i ryzykujemy wprowadzeniem jego jako ofensywnego pomocnika. Moim zdaniem wstawienie trzeciego pomocnika zdemontowało nam całą drugą linię - mówi zdecydowanie Tomaszewski.
Naszemu ekspertowi nie spodobały się także manewry w ustawieniu naszej kadry w wygranych spotkaniach, czy to z Danią jesienią tego roku czy wiosną z Rumunią. - Prowadzimy z Danią i Rumunią po 3:0, nagle Adam zaczyna robić zmiany w ustawieniu i w obu spotkaniach tracimy po dwa gole. Po co? Musimy grać swoje. Duńczycy przy stanie 3:0 nie zaatakowali nas, grali swoje i zrodziła się czwarta bramka. Tak właśnie musimy grać, na utrzymanie wyniku.
Były wielokrotny reprezentant Polski nie zgadza się również z tezą, że najgorsi w naszym zespole byli w piątek piłkarze Legii Warszawa - Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk i Krzysztof Mączyński. Mniej więcej w takim tonie wypowiadali się m.in. komentatorzy stacji Polsat.
ZOBACZ OCENY NASZYCH PIŁKARZY PO MECZU
- Przy moim wielkim szacunku do komentatorów tego meczu, gadali głupoty na temat gry piłkarzy Legii Warszawa. Że Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk i Krzysztof Mączyński to najsłabsze ogniwa reprezentacji. Tylko że pierwszą bramkę zawalił Zieliński, drugą Glik, a trzecią Fabiański - tłumaczy nam Tomaszewski.
Jego zdaniem postawa tych trzech zawodników nie ma wiele wspólnego z porażką w Kopenhadze. - Dlaczego Legia grała słabo w eliminacjach do Ligi Mistrzów? Ponieważ nowi zawodnicy nawet nie wiedzieli jak Pazdan i jego koledzy mają na imię. Natomiast legioniści znają się z kadrowiczami jak łyse konie i nie ponoszą żadnej winy za stracone bramki, a stali się kozłami ofiarnymi za wysoką porażkę.
- Chciałbym więc odwrócić pytanie: jeśli w Napoli bardzo dobrze gra Zieliński, to dlaczego przeciwko Danii grał tak słabo? Krew mnie zalewa po prostu, gdy słyszę takie opinie. Piłkarze Legii zagrali wczoraj poprawny mecz i nie ponoszą bezpośredniej winy za stracone gole - wyjaśnia.
Według eksperta TVP Sport reprezentacja Polski szybko wróci na właściwe tory, ale pod jednym warunkiem. Adam Nawałka musi powrócić do ustawienia z dwoma napastnikami.
- Na mistrzostwach Europy straciliśmy dwa gole w pięciu spotkaniach. Z kolei już w pierwszych trzech kolejkach eliminacji, z Piotrem Zielińskim w składzie, mieliśmy ich na koncie aż pięć. On w defensywie jest słaby i gdy gra obok defensywnych pomocników, tylko osłabia ich pozycje. Jestem przekonany, że jeśli wyjdziemy na kolejne mecze ustawieniem 4-4-2, będziemy znowu dumni z tej drużyny i awansujemy na MŚ w Rosji - zapewnia Tomaszewski.
Czyli zobaczymy co w poniedziałek