Korona chciała grać w piłkę, chciała dyktować warunki i nie czekała z realizacją tych założeń na mniej ogranego w ekstraklasie rywala. Gospodarze od początku dominowali, rozrywali obronę Sandecji oskrzydlającymi akcjami, ale razili też nieskutecznością. - W ciągu tych 90 minut postarzałem się o pięć lat - przyznał na wyjątkowo krótkiej konferencji prasowej Gino Lettieri.
Gdyby jego podopieczni w kilku sytuacjach wykazali się chłodną głową, ich zwycięstwo byłoby okazałe. Nikt jednak nie miał wątpliwości, że i na skromne 1:0 miejscowi zasłużyli. - Sądzimy, że to zwycięstwo było w pełni zasłużone - ocenił Włoch.
Zdecydowanie więcej do powiedzenia miał opiekun Sandecji. Co jednak nie powinno dziwić. - Mecz, o którym musimy jak najszybciej zapomnieć - rozpoczął Radosław Mroczkowski. Chwalony za swoje poprzednie występy beniaminek tym razem był cieniem samego siebie. Niedokładny, chaotyczny i popełniający proste błędy. - Dla nas było to spotkanie bardzo trudne pod każdym względem, ale sami to komplikowaliśmy - nie miał wątpliwości.
Sztab szkoleniowy z Nowego Sącza z pewnością ma o czym rozmyślać. - Na pewno dużo słabych punktów, które się pojawiły i efekt jest taki wspólny. Przegraliśmy spotkanie, nie będziemy się biczować, musimy wyciągnąć wnioski z tego co było i myśleć już o następnym. Na pewno mamy duży materiał do analizy - stwierdził Mroczkowski.
Jednym z pomysłów na rozruszanie zespołu była podwójna zmiana tuż po przerwie. Zbiegła się ona w czasie z golem dla złocisto-krwistych, co dodatkowo pokrzyżowało szyki. - Szukaliśmy rozwiązań, nie chciałem czekać nie wiadomo jak długo, żeby ten mecz wrócił trochę do nas. W trakcie szukaliśmy też zmian ustawienia i przerzucaliśmy zawodników, natomiast nic się nie układało i nie ma co za dużo dywagować. Mieliśmy jedną sytuację ze stałego fragmentu i na dobrą sprawę nie potrafię na szybko powiedzieć, która to była druga - zakończył.
Po meczu 8. kolejki Korona i Sandecja mają po jedenaście punktów.
ZOBACZ WIDEO Nietypowy gość na murawie w Kolumbii. Zobacz skrót meczu z Brazylią [ZDJĘCIA ELEVEN]