Pojedynek "stranierich"

Przegląd Sportowy pisze, że zarówno ŁKS Łódź jak i Lech Poznań mają w swoich kadrach kilku obcokrajowców. Rycerze Wiosny nie mogą się nimi za bardzo pochwalić, bo tylko Mladen Kascelan staje na wysokości zadania i regularnie grywa w podstawowym składzie. W Poznaniu "stranieri" stanowią o sile Kolejorza.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed rozpoczęciem sezonu Lech został wzmocniony kilkoma obcokrajowcami i istniały obawy, czy to będą trafione transfery. Okazało się, że sprowadzeni piłkarze szybko stali się najlepszymi w drużynie z Bułgarskiej. Manuel Arboleda to obecnie jeden z najlepszych stoperów w ekstraklasie, a Semirem Stiliciem interesują się zachodnioeuropejskie kluby. Filarami poznańskiej obrony są też Serbowie: Dimitrije Injac i Ivan Djurdjević. Do niedawna miejsce w bramce Lecha miał Chorwat Ivan Turina, a Zlatko Tanevski wciąż stara się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Podobnie zresztą jak Panamczyk Luis Henriquez i Anderson Cueto z Peru. Gigantycznym wzmocnieniem okazał się przede wszystkim Hernan Rengifo, który trafia do siatki nie tylko na polskich boiskach, ale też pokazał się w europejskich pucharach. - Jak widzę ich zaangażowanie w grę i w treningi, to dla mnie naprawdę nie ma znaczenia, jakiej kto jest narodowości. Takie myślenie, to pasowałoby jeszcze do poprzedniego ustroju. Ważne, żeby zdrowie i serce zostawiali na boisku dla Lecha - twierdzi trener Franciszek Smuda.

Statystyki mówią wszystko. Stilić strzelił już dla Kolejorza dziewięć bramek i osiem razy asystował. Wspomniany Rengifo sześć goli trafił w lidze i również sześciokrotnie wpisywał się na listę strzelców w Pucharze UEFA. Djurdjević mimo, że jest obrońcą potrafi przesądzić o losach spotkania, tak jak miało to miejsce w meczu Remes Pucharu Polski z Odrą i z Feyenoordem w Rotterdamie. To wszystko sprawia, że teraz Lech bez swoich obcokrajowców praktycznie nie istnieje.

Inaczej sytuacja przedstawia się w ŁKS. W kadrze Rycerzy Wiosny jest ośmiu "stranierich", ale tylko trzech pojawia się na boisku, a jeden gra dobrze. Tadas Papeckys i Nerijus Radżius spisują się przeciętnie, choć nie można odmówić im walki. Obaj pochodzą z Litwy i do Łodzi przybyli w zimowym oknie transferowym. - Narzekano na Woźniczkę i Przybyszewskiego więc chcieliśmy coś zmienić. Na pewno mogło być lepiej, ale nie chcę narzekać, bo drużyna jako całość spisuje się dobrze - twierdzi szkoleniowiec łodzian Grzegorz Wesołowski. Opiekun ŁKS-u zadowolony może być jedynie z Czarnogórca Mladena Kascelana. 26-letni pomocnik prezentuje się świetnie w porównaniu z kolegami z drużyny i można się nawet spodziewać, że już latem odejdzie do mocniejszego klubu.

Komentarze (0)