Faktycznie, gdy Marcin Robak w drugiej połowie schodził z murawy, dostał od wrocławskiej publiki owację na stojąco. Grał dobrze, strzelił gola z rzutu karnego i to drużynie prowadzonej przez trenera, z którym był w konflikcie.
Jan Urban z Lecha Poznań też odchodził rozżalony. Dziś jednak nie ma już do władz swojego byłego klubu pretensji. - Nie jestem zawistny. To są decyzje, na które nie miałem wpływu. Choć można też powiedzieć, że miałem bo gdybym nie przegrywał, to by mnie nie zwolnili. Miałem trochę żalu za brak cierpliwości, ale stało się tak, a nie inaczej. Z dużym szacunkiem podchodzę do klubów, które prowadziłem i tak jest też z Lechem.
O samym spotkaniu z liderem Lotto Ekstraklasy trener Śląska Wrocław powiedział: - Początek nie zapowiadał naszego zwycięstwa. Lech przez pierwsze minuty wyglądał lepiej. Druga bramka była bardzo ważna, bo gol strzelony był do szatni. Pierwsza połowa była lepsza niż druga, kiedy chcieliśmy zamknąć środek. Rywal miał przewagę, ale zawęziliśmy pole gry. Lech nie miał pomysłu na stworzenie sobie sytuacji bramkowych. Fajnie, bo przychodzi coraz więcej kibiców i podoba im się to, co zespół prezentuje.
Po piątkowej wygranej Śląsk ma 16 punktów i w tabeli jest na piątej pozycji.
ZOBACZ WIDEO Koniec przygody Liverpoolu z Pucharem Ligi Angielskiej. Zobacz skrót meczu z Leicester [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]