Sprawa dotyczy wydarzeń z 32. minuty spotkania, gdy Lewandowskiego w polu karnym powalił Marcel Tisserand. Obrońca Wolfsburga lekko trzymał Polaka za koszulkę, przez co prowadzący mecz Christian Dingert odgwizdał faul. Chwilę później Lewandowski dał Bayernowi prowadzenie 1:0.
Decyzja Dingerta spotkała się z ostrym sprzeciwem. Już w przerwie meczu eksperci Eurosportu Matthias Sammer i Stefan Effenberg głośno krytykowali arbitra. W ich ocenie dał się nabrać na upadek Lewandowskiego.
- Piłka nożna to sport kontaktowy, więc takie zagranie nigdy nie powinno kończyć się rzutem karnym - mówił Sammer.
Dingertowi - mimo że w całej sytuacji był dobrze ustawiony - dostało się również za to, że nie wykorzystał systemu VAR. - W tak niejasnej sytuacji powinien zobaczyć powtórki - uważa Sammer.
ZOBACZ WIDEO Mocny Bayern, niezawodny "Lewy" - zobacz skrót meczu Schalke 04 - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN]
Z decyzją sędziego nie zgodził się również pomocnik Wolfsburga, Maximilian Arnold. - Z Bayernem zawsze tak jest. W meczu z Borussią Mario Gomez został powalony przez rywala z całą siłą, sędzia podpierał się nawet powtórkami, ale i tak nie dostaliśmy karnego - stwierdził.
Niemieckie media przypominają natomiast, że to kolejny mecz, w którym Bayern otrzymał od sędziów karnego "w prezencie". Podobnie było w środku tygodnia w wyjazdowym spotkaniu z Schalke 04 Gelsenkirchen. Wtedy mistrzowie Niemiec wygrali 3:0. W piątek, mimo prowadzenia 2:0 do przerwy, zremisowali jednak 2:2.