Kibic wywiesił transparent o niemieckich obozach śmierci. Został oskarżony za propagowanie nienawiści
Wywieszenie przez kibica w Tychach flagi o niemieckich obozach śmierci może mieć dla niego poważne konsekwencje. Choć w Niemczech transparent nie wywołał żadnych reakcji, to sąd oskarżył go o propagowanie nienawiści na tle rasowym.
Policja zabezpieczająca czerwcowy mecz mistrzostw Europy U-21 pomiędzy reprezentacjami Czech i Niemiec zarekwirowała flagę "German death camps". Jej autorzy zostali wezwani na komendę, a tam przesłuchani. Zdaniem policjantów nawoływała ona do nienawiści na tle rasowym i etnicznym.
- Miał to być nasz protest związany z nierespektowaniem wyroku w sprawie żołnierza AK Karola Tendery. Chcieliśmy również zaprotestować przeciwko kłamstwom pojawiającym się w niemieckich mediach, o "polskich obozach koncentracyjnych" - mówi w rozmowie z serwisem wpolityce.pl jeden z autorów flagi, Adrian Loska.Jak poinformowała tyska policja, interwencja została przeprowadzona po tym, gdy obserwator UEFA przekazał informację dotyczącą braku wydania zgody na umieszczaniu na ogrodzeniu stadionu jakichkolwiek bannerów. Dlatego flaga z napisem "German death camps" musiała zostać zdjęta. Kibice początkowo nie chcieli tego robić, ale po kilku poleceniach policjantów ostatecznie zdjęli ją.
Co ciekawe, w Niemczech podobny transparent nie wywołał żadnych reakcji. Tamtejsza policja nie zareagowała w żaden sposób. - Nie może być tak, że baner o takiej samej treści jest eksponowany na terenie Niemiec i żaden niemiecki urząd nie reaguje, a zrobiła to dopiero polska policja na polskiej ziemi. Dla mnie to wstyd - dodał Loska.
W dodatku podczas niedawnego meczu GKS-u Tychy z Olimpią Grudziądz flaga ponownie znalazła się na ogrodzeniu. Tym razem służby porządkowe nie podjęły interwencji.
Funkcjonariusze policji oskarżyli kibiców z art. 14 § 2 w związku z art. 63a § 1 Kodeksu wykroczeń, czyli wywieszenie flagi na płocie bez zgody właściciela płotu.