Dla Katalończyków jest bohaterem, dla pozostałej części Hiszpanii nawet zdrajcą. Gerard Pique nie ma ostatnio łatwego życia. Wszystko zaczęło się od piątkowego wpisu na twitterze, w którym zachęcał mieszkańców Barcelony i okolic do wzięcia udziału w referendum ws. niepodległości Katalonii. Dla ludzi z tego regionu było to bardzo ważne wydarzenie. Dla włodarzy z Hiszpanii, a dokładniej z Madrytu było ono przede wszystkim nielegalne.
W niedzielę na ulicach Barcelony doszło do wielu awantur z udziałem ludzi i policji. Z tego też powodu Duma Katalonii zagrała bez udziału publiczności z Las Palmas (3:0).
- Moja wiadomość dla Hiszpanii jest następująca: kiedy się głosuje, można zagłosować na tak, na nie lub oddać pusty głos, jednak dochodzi do głosowania. W tym kraju przez wiele lat rządził frankizm, a wtedy nie można było głosować. Jestem i czuję się Katalończykiem i teraz, bardziej niż kiedykolwiek, jestem dumny z Katalończyków, którzy przez siedem lat wspaniale się zachowywali. Nie było żadnego aktu agresji, a mimo to musiały przyjść policja i straż miejska, aby zachować się w taki sposób, w jaki się zachowały - dodał Pique.
Ta wypowiedź jeszcze bardziej wzburzyła fanów z Hiszpanii. Według miejscowych mediów, kibice mają przygotować stoperowi prawdziwe piekło. Pierwsze gwizdy pojawią się już na poniedziałkowym treningu La Furia Roja. Następna porcja będzie w piątek podczas meczu Hiszpanii z Albanią w Alicante.
Co ciekawe, źli na piłkarza Barcelony mają być też niektórzy gracze reprezentacji. Kilku z nich domaga się nawet usunięcia go ze zgrupowania. Przypomnijmy, że już wcześniej Pique ogłosił, iż po zakończeniu mistrzostw świata w Rosji kończy z grą w kadrze narodowej
- Pojadę na reprezentację, to nie jest kwestia patriotyzmu. Trzeba pojechać i dać z siebie maksimum. W historii było wielu nacjonalizowanych piłkarzy, którzy nie czuli barw tak jak inni - zapewniał w niedzielę 30-latek.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: FC Barcelona wygrała przy pustych trybunach [ZDJĘCIA ELEVEN]