Legia - Lechia. Jacek Kurski. Zew kibica

Newspix / MARIUSZ KRACZANIEC / AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY / Na zdjęciu: Jacek Kurski
Newspix / MARIUSZ KRACZANIEC / AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY / Na zdjęciu: Jacek Kurski

To zew kibica sprawił ostatnio, że Jacek Kurski nagle wyjął flagę Lechii Gdańsk pośród kibiców Legii Warszawa. I musiał uciekać. Czy ponowną reakcję zobaczymy w niedzielę?

- Jestem człowiekiem kochającym piłkę i lechistą z krwi i kości. Trenowałem w tym klubie jako trampkarz, potem przez wiele lat działałem w organizacjach kibicowskich. Poczułem zew kibica – mówił na początku czerwca "Wirtualnym Mediom". Kilkanaście godzin wcześniej w trakcie meczu Legii z Lechią machał wielką biało-zieloną flagą na trybunach obiektu przy ul. Łazienkowskiej. Szybko musiał ją schować słysząc bluzgi siedzących obok fanów. Ktoś mu tę flagę zabrał, ktoś ponoć rzucił kubkiem. Usłyszał, że ma "wyp..." Przyjemnie nie było.

Albo rok wcześniej, gdy TVP wraz z Legią pochwaliły się, że klub z Warszawy ma dostęp do archiwalnych materiałów telewizji. Na konferencję prasową z udziałem Bogusława Leśnodorskiego, ówczesnego prezesa Legii, Kurski przyszedł w szaliku Lechii Gdańsk. I przekonywał, że jako kibic i były działacz cieszy się, iż w kraju nie brakuje kibiców - patriotów.

- Jestem sympatiami przy Lechii, ale jako prezes TVP czuję się w obowiązku udzielić klubowi zgody na użyczenie licencji do archiwów Telewizji Polskiej. Każdy klub, który się do nas zgłosi, uzyska naszą zgodę na takich samych zasadach - dodawał.

Szef TVP niesamowicie lubi obnosić się ze swoimi kibicowskimi sympatiami i przeszłością rodem z trybun. Owszem, ma nawet zasługi jak słynna akcja z 1985 roku, gdy na meczu z Ruchem Chorzów wraz z przyjaciółmi wywiesił transparent przeciwko ustawionym wyborom.

ZOBACZ WIDEO Real uniknął kolejnej kompromitacji. Zobacz skrót meczu z Getafe [ZDJĘCIA ELEVEN]

Kiedyś opowiadał nam: - Ja zaangażowałem się w ruch kibicowski właściwie w Stanie Wojennym. Wcześniej grałem w drużynie juniorów u Romana Rogocza, miejscowej legendy. Niestety, doznałem kontuzji i to był właściwie mój koniec. Wtedy bardziej wziąłem się za kibicowanie.

W wolnej Polsce próbował sił jako działacz Lechii. Był jej prezesem od listopada 1998 do kwietnia 2002 roku. W książce "Biało-Zielona Solidarność" opowiadał:  - Rzuciłem w wyborach samorządowych niefortunne hasło "Lechia w I lidze". Chciałem je wypełnić, dlatego zostałem prezesem. Cztery lata pracy społecznej poświęciłem na mnóstwo zaangażowania w różne spotkania, załatwianie kasy, odkupowanie Lechii od Ptaka itd. Niestety, byłem sam za słaby. Tak zwany światek polityczny Lechii nie chciał pomóc. Mogę powiedzieć uczciwie, że opóźniłem upadek Lechii. On był przesądzony. Jednak dostałem dobrą nauczkę, że trzeba bardzo uważać z takimi hasłami od serca. Jak się nie uda, to potem jest tak, że Kurski obiecywał i nic z tego nie wyszło. Napisałem zresztą taki duży tekst rozliczeniowy do "Dziennika Bałtyckiego", żeby kibicom spojrzeć prosto w oczy i myślę, że zostało to przyjęte. Ale nauczka jest.

Pytanie, czy dostał nauczkę w czerwcu na stadionie Legii. Dziś to całe kibicowanie kontrowersyjnego szefa TVP przybiera nieco postać karykaturalną. Pytanie, czy osoba na takim świeczniku, na takich stanowiskach nie powinna jednak tego kibicowskiego zewu okiełznać.

Na tym samym meczu siedzieli inni prominentni politycy - z Pawłem Adamowiczem, prezydentem Gdańska, na czele. Nikt inny tak jak Kurski się nie zachowywał. Prezydent mówił wtedy, cytowany m.in. przez "Dziennik Bałtycki". - Jacek Kurski trochę sprowokował kibiców Legii wyjmując flagę. To w jego stylu. To z drugiej strony pokazuje, że Polacy dalej nie mają dystansu do siebie i emocji. Nie podobało mi się zachowanie kibiców Legii, którzy rzucali w nas butelkami i napojami. Oczywiście nie było zagrożenia utraty życia bądź zdrowia, ale nie było to fajne.

W niedzielę o godzinie 18 odbędzie się kolejny mecz Legii z Lechią.

Źródło artykułu: