Powołanie do kadry dla Jarosława Jacha było chyba kwestią czasu. Od dawna mówi się, że tacy zawodnicy jak on są w cenie. Wysoki, sprawny i... lewonożny. Jeden z dwóch klasowych lewonożnych stoperów w polskiej piłce, obok Marcina Kamińskiego. Tyle, że zawodnik Stuttgartu jest akurat kontuzjowany. A Nawałka potrzebuje zawodnika o tej charakterystyce, bo chce testować ustawienie 3-5-2. - Wiele osób powtarza, że lewa noga to mój największy atut, ale nikogo nie powołuje się na siłę. Trzeba prezentować się dobrze - mówi piłkarz.
Faktem jest, że zawodnik przez kilka lat przeszedł transformację. Od talentu do czołowego ligowego stopera. Sam mówi, że jest innym piłkarzem. - Poprawiłem się jeśli chodzi o wyprowadzenie piłki. To mój wielki atut. Jestem stoperem, który nie boi się wziąć na siebie gry, staram się sprowadzać piłkę do ziemi - mówi Jach. Przyznaje, że wciąż ma sporo do poprawy, ale nie boi się mówić o zmianie, która zaszła w jego grze.
- Wcześniej odczuwałem dużo stresu. W połączeniu z brakiem doświadczenia powodowało to zagrożenia pod własną bramką. Jeszcze dwa, trzy lata temu, gdy graliśmy w 1. lidze, miałem z tym problem. Gdy dostawałem piłkę i szedł na mnie napastnik, po prostu wywalałem ją byle do przodu - przyznaje.
Pomógł mu Lubomir Guldan. Słowak sporo pracował z polskim talentem i podpowiadał mu, jak mówi Polak, "jak zachowywać się w niestandardowych sytuacjach". - Przełomowym momentem było uświadomienie sobie, że po popełnieniu błędu nie ma sensu się nad nim zastanawiać. Skupiasz się na tym, co przed tobą. Każda akcja jest inna i nie ma sensu myśleć czy coś zrobiłeś dobrze czy źle - opowiada Jach.
ZOBACZ WIDEO: Cezary Kucharski: Ulica Lewandowskiego? Robert zrobił to dla dzieci
- Wcześniej myślałem długo o zagraniu. I tak naprawdę przy otrzymaniu kolejnej piłki starałem się jej nie zepsuć, żeby nie powielić błędu. To bardzo negatywnie na mnie wpływało. Dziś tego już nie mam i dużo lepiej gram w piłkę. Doszedłem do tego, że błędy są wliczone w grę. Wyrzucam z głowy akcję i gram dalej. Wiem, że kolejne zagranie nie jest związane z poprzednim - dodaje.
Zawodnik z Lubina przyznaje, że nie spodziewał się powołania. Ale teraz, skoro przyszło, marzy mu się wyjazd do Rosji w wakacje 2018 roku. - Po otrzymaniu powołania pomyślałem: "może trener liczy na mnie, może chce mnie zabrać do Rosji". Dlatego ważne, żeby grać regularnie w klubie i grać na dobrym poziomie. Tylko tacy zawodnicy będą się liczyli - mówi.
Na razie gra regularnie i solidnie. Wcześniej miał już oferty z zagranicy, ale z nich nie skorzystał. Sporo mówiło się o Betisie i klubach francuskich, ale najpoważniejsze oferty składały rosyjski FK Rostów oraz prawdopodobnie Lazio Rzym.
Zawodnik nie skorzystał, bo chciał grać w młodzieżówce na mistrzostwach Europy do lat 21. A co zrobi, jeśli teraz przyjdzie oferta?
- Każda zmiana, wyjazd młodego zawodnika, to ryzyko, że nie będzie regularnej gry. Nie jest przesądzone, że odejdę z Lubina. Na pewno odbędę rozmowę z trenerem Nawałką, zobaczę jak on to widzi. Czy moje odejście do ligi zagranicznej coś zmieni, czy dalej będę brany pod uwagę przy ustalaniu składu kadry - stwierdza.